Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jedyna taka fotografia: lodowaty deszcz, łzy w oczach, oficjele pod parasolami! Zaślubiny Polski z morzem. Oto archiwalne zdjęcia!

Tomasz Chudzyński
Tomasz Chudzyński
Jedyne, znane zdjęcie z uroczystości Zaślubin Polski z morzem - 10 lutego 1920 r.
Jedyne, znane zdjęcie z uroczystości Zaślubin Polski z morzem - 10 lutego 1920 r. Narodowe Archiwum Cyfrowe
10 lutego 1920 r. rano w porcie w Pucku lał deszcz, a morze było pokryte warstwą lodu. Stojących, niedaleko lądowiska hydroplanów, wojskowych Frontu Pomorskiego i rządowych oficjeli z Warszawy pod parasolami przedstawia jedyne, powszechnie znane zdjęcie tej ważnej dla odradzającej się Polski ceremonii.

Fotograf stał za plecami uczestników uroczystości zaślubin, nieco powyżej portowego nabrzeża, być może w oknie budynku koszar-kasyna.

Po lewej - ołtarz, na którym polową mszę św. celebrował ks. Józef Wrycza. W centralnym punkcie widać zgromadzonych wokół masztu ze sztandarem. Nieco bliżej dostrzec można kawalerzystów i konie 5 Brygady Jazdy.

Fotografię tę zamieścił Ilustrowany Kurier Codzienny. To jedyne, powszechnie znane i dostępne zdjęcie z tej ważnej dla odradzającej się po rozbiorach Polski, uroczystości.

Zaślubiny

10 lutego 1920 r. był deszczowy. Na zdjęciu Ilustrowanego Kuriera Codziennego widać mnóstwo rozłożonych parasoli. Kryli się pod nimi przedstawiciele Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego, Stanisław Wojciechowski (wówczas minister spraw wewnętrznych), wicepremier Wincenty Witos, delegacji Sejmu przewodniczył Maciej Rataj. Obecność Polski nad morzem podkreślali przedstawiciele powołanej już wcześniej pomorskiej administracji - wojewoda pomorski z siedzibą w Toruniu Stanisław Łaszewski, starosta Józef Wybicki czy Leon Janta-Połczyński, podsekretarz stanu w ministerstwie byłej dzielnicy pruskiej.

Przybyli mieszkańcy okolicznych wsi. O patriotyzmie Kaszubów krążyły już wtedy legendy - według jednej z nich już po ogłoszeniu Traktatu Wersalskiego Polacy mieli, mimo chłodu, rzucać się w morze. Otwartymi ramionami witali Bałtyk.

- Dzisiaj od wiernego Kaszuby, strażnika tego Bałtyku odbiera morską straż polski marynarz. Na znak ślubu Bałtyku z Rzeczypospolitą wrzucam jeden z pierścieni danych mi przez polską ludność Gdańska w nurty Bałtyku - mówił w Pucku nad brzegiem morza gen. Józef Haller.

- W uroczystości uczestniczyło kilkaset osób - mówi Adam Jarski z Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni. - Pocztem sztandarowym dowodził Eugeniusz Pławski, wówczas jeszcze w stopniu porucznika. Ten sam, który 23 lata później dowodził niszczycielem ORP „Piorun” w jego starciu z niemieckim pancernikiem „Bismarck”. Towarzyszyło mu dwóch marynarzy, kpr. mar. Kazimierz Wiśniewski i st. mar. Florian Napierała.

Zaślubiny Polski z morzem. Galerie archiwalnych zdjęć

Droga do Pucka

W podpisanym 28 czerwca 1919 roku Traktacie Wersalskim przewidziano, że odradzająca się Polska otrzyma liczący około 140 kilometrów pas wybrzeża, od Sopotu po Jezioro Żarnowieckie, z wyłączeniem Gdańska, który jako wolne miasto miał pozostać pod protekcją Ligi Narodów. „Utworzenie zjednoczonego i niepodległego państwa polskiego z dostępem do morza stanowi jeden z warunków trwałego i sprawiedliwego pokoju oraz rządów prawa w Europie” - brzmiał jeden z zapisów wspólnej deklaracji Anglii, Francji i Włoch, jeszcze z 1918 roku.

Mimo że terytorium na Pomorzu zostało odradzającej się Polsce przyznane na mocy międzynarodowych ustaleń, trzeba było jeszcze je faktycznie przejąć. Problemem była obecność na Pomorzu wojsk niemieckich. Niemcy nie chcieli przyspieszać procesu przekazywania Polakom terenów Pomorza, licząc jeszcze na zmianę sytuacji międzynarodowej. Dlatego w Sztabie Generalnym Wojska Polskiego, w październiku 1919 roku, opracowano szczegółowy plan przejęcia tego terytorium.

Utworzono Dowództwo Frontu Pomorskiego, który powierzono gen. Józefowi Hallerowi, wsławionemu m.in. utworzeniem tzw. Błękitnej Armii - polskiej jednostki walczącej w 1918 r. z Niemcami we Francji. Począwszy od 10 stycznia 1920 r., gdy w życie wszedł Traktat Wersalski, na Pomorze, zajmując w pierwszej kolejności Toruń, wkroczyły 2 Dywizja Strzelców Pieszych, 2 Dywizja Strzelców Wielkopolskich, Dywizja Strzelców Pomorskich, IV Grupa Lotnicza, grupa gen. Stanisława Pruszyńskiego oraz 5 Brygada Jazdy w składzie: 1 Pułk Ułanów Krechowieckich, 12 Pułk Ułanów Podolskich i 2 Pułk Szwoleżerów Rokitniańskich.

- Polskie wojska sukcesywnie przejmowały Pomorze. Niemcy uginali się tylko przed brutalną siłą - mówi Adam Jarski. - Ten proces przebiegał nie bez oporu ze strony funkcjonariuszy niemieckich (doszło do sabotażu linii kolejowej na trasie Tczew-Gdańsk oraz wymiany ognia pod Gniewkowem, w którym zginął polski plutonowy Gerhard Pająkowski - red.). Uważali oni za zbrodnię fakt, że tereny Pomorza zostały Niemcom odebrane. Dysponowali całkiem sporymi siłami, niemniej przed regularną, polską armią musieli ustąpić. 11 lutego pododdziały niemieckie wycofały się z Gdańska, ostatniego punktu na Pomorzu przez nich zajmowanego. Gdańsk zaczynał się zmieniać w zdemilitaryzowane Wolne Miasto pod nadzorem Ligi Narodów.

Akt inkorporacji

Historyk Mariusz Kardas w jednej ze swoich prac podkreśla, że już w październiku 1919 roku, gdy planowano przejęcie Pomorza z rąk niemieckich, zakładano symboliczną uroczystość, podkreślającą obecność Rzeczpospolitej nad Bałtykiem. Szczegółowy plan był gotowy na początku lutego. Ceremonia miała odbyć się w Pucku, gdzie polscy żołnierze mieli po raz pierwszy zetknąć się z morzem.

10 lutego, tuż po północy, gen. Józef Haller odjechał pociągiem z Torunia do Gdańska. O godzinie 9.30 spotkał się z reprezentantami polskiej społeczności. Starosta Józef Wybicki wręczył Hallerowi ufundowane przez gdańszczan dwa pierścienie, na których wyryto napis „Gdańsk - Puck 10 lutego 1920”.

Kontrowersje wokół setnej rocznicy zaślubin

- W Pucku na stacji kolejowej dosiadłszy konia ruszyłem tęgim kłusem w otoczeniu szwadronu kawalerii. Delegacja rządu i wojska dojechała samochodami do portu, gdzie pod pięknie udekorowanym namiotem odprawiona została Msza św. celebrowana przez Dziekana Frontu Pomorskiego księdza Wryczę - wspominał dalszą drogę nad morze gen. Haller.

Po mszy marynarze pocztu sztandarowego wciągnęli biało-czerwoną na maszt, orkiestra odegrała hymn państwowy, a artyleria oddała salut z 21 salw. Następnie nad brzegiem Zatoki Puckiej, w pobliżu hangaru wodnosamolotów, gen. Haller wrzucił do morza ofiarowany przez gdańszczan platynowy pierścień.

- Jeden z pierścieni był platynowy, drugi żelazny. Ten drugi generał założył na palec i nosił go do śmierci - mówi Adam Jarski. - Warto podkreślić, że gen. Haller rzucił pierścień na... lód. Była to pewnego rodzaju wpadka (choć podobno Kaszubi uznali to za dobry znak - red.). Naprawił ją jeden z oficerów, płk. Skrzyński, który wjechał konno na taflę. Lód rozbiły kopyta, dzięki czemu pierścień zanurzył się w falach.

Całą uroczystość zaślubin upamiętniło wkopanie pamiątkowego, drewnianego słupa. Okolicznościowy ozdobny formularz puckich zaślubin zaprojektował artysta malarz Henryk Uziembło - uczestnik uroczystości. Widać na nim podpisy m.in. generała Hallera, Stanisława Wojciechowskiego, późniejszego prezydenta RP oraz admirała Kazimierza Porębskiego.

- Po mszy św. jeszcze przejechałem przed frontem oddziałów ustawionych wzdłuż wybrzeża. Na prawym skrzydle stał 1 Pułk Ułanów Krechowieckich. Przeglądałem wojsko przy dźwiękach hymnu narodowego i salucie armatnim wjeżdżając przy tem w wodę morza częściowo zamarzniętego: lód łamał się pod nogami końskimi. Na samym wybrzeżu na pięknie wybudowanym postumencie drewnianym stał stary strażnik polskiego morza - kaszubski rybak, w stroju rybackim z wiosłem na ramieniu i młody marynarz nowej wojennej marynarki polskiej. Na mój znak została podniesiona bandera wojenna, która uroczyście wzniosła się na maszt przy salutach armatnich i dźwięku hymnu narodowego; wszystkie oddziały wraz z całą ludnością, oddały honory z odkrytymi głowami; a radosne łzy błyszczały w oczach - wspominał po latach ceremonię gen. Haller.

Stuletnia fotografia

Deszczowe zdjęcie jest jedyną fotografią ceremonii w Pucku, znajduje się w zbiorach Narodowego Archiwum Cyfrowego. Zaślubiny Polski z morzem są bardziej znane z dzieł malarzy: Wojciecha Kossaka oraz artystów bezpośrednio uczestniczących w uroczystości - Henryka Uziembły oraz Juliana Fałata.

Należy przypuszczać, że obecny na Zaślubinach fotograf wykonał więcej zdjęć samej uroczystości, choć...

- Wydaje się, że gdyby inne ujęcia się zachowały, to byśmy o nich wiedzieli - przypuszcza Adam Jarski. - W zbiorach Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni znajduje się natomiast zdjęcie marynarzy Batalionu Morskiego i kawalerzystów 1 Pułku Ułanów Krechowieckich. Nie jest zbyt dobrej jakości, w końcu ma 100 lat. Wykonano je prawdopodobnie w dniu Zaślubin. Marynarze i ułani pozują na tle klifu w Pucku. Pośrodku widać kontradmirała Kazimierza Porębskiego, dowódcę Marynarki Wojennej (wg ówczesnej hierarchii był generałem brygady marynarki - takie obowiązywały wówczas stopnie wzorowane na stopniach wojsk lądowych). Obok niego, stoi dowódca Batalionu Morskiego, kpt. mar. Konstanty Jacynicz.

W ceremonii w lutym 1920 r. Marynarkę Wojenną reprezentowali tylko marynarze na lądzie. Formacja ta nie dysponowała jeszcze wówczas okrętami morskimi. W grudniu 1919 r. został zakupiony statek Wotan, który później zamienił się w okręt hydrograficzny ORP Pomorzanin. Co prawda symbolicznie wcielono go do Marynarki Wojennej i nadano nazwę właśnie 10 lutego 1920 r., jednak banderę podniesiono na nim dopiero 1 maja tego samego roku.

- Ten pierwszy morski okręt powstającej polskiej Marynarki Wojennej nie był uzbrojony, ale spełniał bardzo ważną rolę, jaką było wyznaczanie torów wodnych prowadzących do polskich portów (równolegle do Pomorzanina Polska zakupiła inną jednostkę pomocniczą - m.in. pogłębiarkę) - tłumaczy Adam Jarski. - Należy pamiętać, że strefy przybrzeżne morskich akwenów przyznanych Polsce były bardzo zaniedbane, brakowało choćby oznakowań nawigacyjnych. Żegluga była praktycznie niemożliwa. Tymczasem Polska była za szlaki żeglugowe w tej strefie odpowiedzialna. Niemcy oferowali, że zamiast odradzającej się Polski to zadanie mogą wykonać. Był to oczywisty manewr, mający na celu ingerencję w suwerenność naszego państwa. Oferta ta spotkała się ze zdecydowanym odporem Rzeczpospolitej.

Zaznaczmy, że polscy marynarze zapisali bojową kartę w walce o granice odradzającej się ojczyzny. Na pokładach okrętów (tzw. monitorów, uzbrojonych statków cywilnych i opancerzonych motorówek) rzecznej Flotylli Pińskiej walczyli w wojnie polsko-bolszewickiej. W lipcu 1920 roku został utworzony Pułk Morski, którego bataliony biły się na lądzie (bo wciąż marynarzy było więcej niż okrętów) pod Ostrołęką, Grodnem oraz Białymstokiem.

- W tym sensie polska Marynarka Wojenna niepodległość kraju z dostępem do morza wywalczyła, przelewając krew - podkreśla Adam Jarski.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki