Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zarzuty za handel ludźmi wart 4,5 mln zł dla trzech mieszkańców Pomorza. Cudzoziemcy byli zastraszani, bici i traktowani jak niewolnicy

wie
Sprowadzili do Polski, głównie na Pomorze i do Szwecji około 500 osób z Ukrainy, Gruzji i Białorusi, a później zmuszali do pracy na budowach zabierając paszporty, nie płacili albo płacili grosze, grozili karami i wydaleniem z kraju – mówią o bulwersującej sprawie gdańscy śledczy. Wart co najmniej 4,5 miliona złotych proceder, w którym cudzoziemcy traktowani byli jak niewolnicy organizować miał mężczyzna i dwie kobiety wykorzystujący firmy spod Wejherowa.

Aktualizacja 27.11.2018
Prokuratura Okręgowa w Gdańsku, prowadząca postępowanie w sprawie handlu ludźmi, prosi o kontakt osoby pokrzywdzone, które do tej pory nie zostały jeszcze przesłuchane.

Czytaj więcej na ten temat: Handel ludźmi na Pomorzu. Prokuratura prosi pokrzywdzonych o kontakt. Sprawdź, gdzie można się zgłaszać

***
42-letni Euzebiusz D. od 2016 roku za pomocą legalnie zarejestrowanej firmy sprowadzał do Polski i Szwecji pracowników z Ukrainy, Gruzji i Białorusi wykorzystując do tego ogłoszenia na polskich i ukraińskich portalach internetowych. Z relacji śledczych wynika, że realia pracy w branży budowlanej, do której byli kierowani cudzoziemcy nazwać można współczesnym niewolnictwem.

- Gdy upominali się o zapłatę, grożono im deportacją lub fałszywie oskarżano o kradzież, wysyłając zawiadomienia do organów ścigania. Z ustaleń śledczych wynika, że 42-latek organizował obowiązkowe odprawy pracownicze, na których zastraszał pracowników, poniżał ich, ubliżał, a nawet bił. Często wykorzystywał też krytyczne położenie przyjezdnych, którzy nie mieli już własnych środków do życia i musieli polegać wyłącznie na wynagrodzeniu, jakie miała wypłacać firma 42-latka – tłumaczy kpt. Andrzej Jóźwiak, rzecznik prasowy komendanta Morskiego Oddziału Straży Granicznej w Gdańsku.

42-latek organizował odprawy pracownicze, na których zastraszał pracowników, poniżał ich, ubliżał, a nawet bił. Często wykorzystywał też krytyczne położenie przyjezdnych, którzy nie mieli już własnych środków do życia i musieli polegać wyłącznie na wynagrodzeniu, jakie miała wypłacać firma 42-latka.

Właśnie strażnicy graniczni, w których strukturach powołana została specjalna grupa złożona z doświadczonych funkcjonariuszy śledczych i kryminalnych, dokonali zatrzymań 3 osób w związku z procederem, którego wartość szacowana jest na co najmniej 4,5 miliona złotych.

Wykorzystywani pracownicy nocowali w miejscach nie zapewniających godnych warunków zamieszkania, zatrudniani byli nielegalnie, nie otrzymywali wynagrodzenia, a jeżeli było ono wypłacane to w kwotach nie wystarczających na zaspokojenie potrzeb życiowych. To tylko niektóre ze skandalicznych praktyk o jakich informuje prowadząca sprawę prokuratura. Część zatrudnianych osób miała być pozbawiana paszportów, potrącano im za mieszkanie, rzekome ubezpieczenie, odzież roboczą. Poza tym – jak słyszymy - w celu zmuszenia do wykonywania poleceń, stosowano groźby kar finansowych, wydalenia z kraju, a w razie ucieczki, odnalezieniem ich oraz ich rodzin.

- Sprawcy wykorzystywali krytyczne położenie pokrzywdzonych. Praca ta była bowiem jedynym źródłem utrzymania ich rodzin żyjących na skraju ubóstwa – tłumaczy prok. Grażyna Wawryniuk, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. - Z uwagi na brak pieniędzy pokrzywdzeni nie mogli zrezygnować z pracy i wrócić do swoich rodzin. Gdy komuś udało się uciec, składane było zawiadomienie do Straży Granicznej o nielegalnym przekroczeniu granicy, pobycie, ucieczce z miejsca zatrudnienia. Z dokonanych ustaleń wynika, że procesem ten może dotyczyć około 500 pracowników – dodaje.

Zarzuty dla członków szajki. 42-latek w areszcie

Jak dotąd zagrożonymi karą co najmniej 3 lat więzienia zarzutami handlu ludźmi postawionymi 42-letniemu Euzebiuszowi B. objętych zostało kilkanaście przypadków obcokrajowców. Jednak sprawa wciąż jest rozwojowa. Dwie kobiety w wieku 40 i 61 lat dziesiątki razy przelewając pieniądze pomiędzy kilkunastoma kontami bankowymi, miały prać brudne pieniądze z procederu za co grozi im do 10 lat za kratami.

W handlu ludźmi wykorzystywane miały być dwie firmy zarejestrowane w podwejherowskich miejscowościach Bolszewo i Kąpino.

Prok. Grażyna Wawryniuk: - Prokurator Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, z uwagi na konieczność zabezpieczenia prawidłowego toku postępowania, skierował wobec mężczyzny do sądu wniosek o zastosowanie środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztowania. Sąd uwzględnił wniosek prokuratora i zastosował środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania na okres 3 miesięcy. Wobec kobiet prokurator zastosował środki zapobiegawcze w postaci poręczenia majątkowego w kwotach 200 tysięcy złotych oraz 100 tysięcy złotych, dozór policji połączony z zakazem kontaktowania się z pokrzywdzonymi oraz zakaz opuszczania kraju.

Zobacz też: Przegląd najważniejszych wydarzeń minionego tygodnia na Pomorzu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki