Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zarzuty dla Pawła Adamowicza. Jak PO potraktuje prezydenta Gdańska? [ANALIZA]

Tomasz Słomczyński
Przypadki prezydenta Sopotu i prezydenta Poznania pokazują, że zasada dystansowania się Platformy Obywatelskiej od samorządowców z prokuratorskimi zarzutami bywa traktowana dość elastycznie
Przypadki prezydenta Sopotu i prezydenta Poznania pokazują, że zasada dystansowania się Platformy Obywatelskiej od samorządowców z prokuratorskimi zarzutami bywa traktowana dość elastycznie Karolina Misztal/Grzegorz Dembiński/Przemek Świderski
- Paweł Adamowicz jest zawieszony, a jeśli wyrok będzie skazujący, przestanie być członkiem PO. Takie są standardy w Platformie Obywatelskiej - mówi w publikowanej obok rozmowie Jan Kozłowski, jeszcze do soboty pełniący obowiązki szefa pomorskich struktur tej partii. Czyżby te standardy w PO zawsze były aż tak restrykcyjne?

Czy rzeczywiście tak było, że zarzuty lub wyrok zamykały drogę do bycia aktywnym członkiem PO? Żeby odpowiedzieć na te pytania, warto przyjrzeć się reakcji Platformy na kłopoty dwóch innych samorządowców: Jacka Karnowskiego i Ryszarda Grobelnego.

Karnowski - ciche poparcie premiera

W tym przypadku Platforma konsekwentnie i wręcz pryncypialnie odcina się od samorządowca, na którego padł cień podejrzenia o działanie niezgodne z prawem. Tak to wygląda oficjalnie. Ale gdyby przyjrzeć się całej sytuacji wnikliwie, wnioski nie będą już tak oczywiste.

Przypomnijmy pokrótce: afera sopocka wybuchła latem 2008 roku. W mediach pojawiło się słabej jakości nagranie, w którym prezydent Karnowski miał składać korupcyjną propozycję swojemu znajomemu Sławomirowi Julke (obydwaj byli wówczas członkami PO). Prokuratura przedstawiła Karnowskiemu osiem zarzutów, w tym siedem korupcyjnych.

Kolejna rozprawa ws. afery sopockiej. Dziś zeznawali właściciele firmy budowlanej

Od tamtych wydarzeń minęło już ponad sześć lat. Jacek Karnowski zwykł mówić o całej sprawie: "afera, której nie było". Rzeczywiście, dziś z ośmiu zarzutów pozostały tylko trzy. Akta opuściły już biurka prokuratorów i trafiły do sądu. Obecnie prezydent Sopotu oskarżony jest o przyjęcie dwóch łapówek (w postaci napraw aut - ok. 17 tys. zł oraz prac ziemnych - ok. 2 tys. zł.). Karnowski miał też złożyć fałszywe oświadczenie w związku z przetargiem na auta dla sopockiego magistratu. On sam uważa się za niewinnego i zapowiada, że oczyści się z pozostałych zarzutów w sądzie.

Jak w tym przypadku wobec samorządowca z zarzutami zachowała się Platforma?
Najpierw, tuż po wybuchu tzw. afery sopockiej, premier Donald Tusk powiedział, że Jacek Karnowski nie powinien być członkiem PO, co więcej - premier stwierdził, że powinien on również zrzec się funkcji prezydenta Sopotu. Kilka dni później Karnowski zrezygnował z członkostwa w PO, co zostało przyjęte "z szacunkiem" (słowa Jarosława Gowina). Natomiast drugi aktor tego spektaklu - Sławomir Julke - został z PO wyrzucony.

Kilka miesięcy później, w marcu 2009 roku, część członków sopockiej Platformy - wbrew oficjalnemu stanowisku partii - stanęła w obronie Jacka Karnowskiego. To spowodowało reakcję Donalda Tuska, który był członkiem sopockiego koła tej partii. Przeniósł się on do struktur gdańskich. Jednak po kilku miesiącach - dokładnie w grudniu 2010 roku, premier najwyraźniej zmienił zdanie. Nie mógł, po tym, co wcześniej mówił, oficjalnie udzielić poparcia włodarzowi Sopotu. A jednak w sytuacji, gdy startujący w wyborach samorządowych Karnowski zmuszony był rywalizować w drugiej turze z Wojciechem Fułkiem, Tusk wrócił do macierzystej, sopockiej komórki partyjnej, co zostało odebrane jako wsparcie dla jego kandydatury. Ostatecznie Karnowski wybory wygrał.

Bo też kłopoty z prawem nie stanęły mu na drodze w sprawowaniu urzędu - Jacek Karnowski kolejne (w 2010 i 2014 roku) wybory wygrywał. Zaś w grudniu 2013 roku prezydent Sopotu powiedział: - Moje relacje z panem premierem są dobre, będę chciał wrócić w przyszłości do PO.

Najpierw jednak prezydent Sopotu musi całkowicie oczyścić się z zarzutów. Na razie może liczyć jedynie na poparcie nieformalne.

Grobelny - jawne poparcie struktur lokalnych

W drugim przypadku będącej "w potrzebie" Platformie nie przeszkadzały ani zarzuty, ani nawet nieprawomocny wyrok na prezydenta Poznania.

Ryszarda Grobelnego kłopoty dopadły w 2003 roku. Według prokuratury, znajdująca się w centrum Poznania działka warta ponad 13 mln zł została sprzedana za 6,1 mln zł. Teren ten został przy wycenie potraktowany jako park, choć mógł być przeznaczony pod inwestycje. Prokuratura stawiała mu zarzut niegospodarności: narażenia miasta na stratę 7 mln złotych. Grobelny bronił się, że wycenę zrobił rzeczoznawca.

W marcu 2008 roku, a więc pięć lat po wybuchu "afery", prezydent Poznania został nieprawomocnie uznany za winnego. Zapadł wyrok skazujący: 16 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata, 14 tys. zł grzywny i cztery lata zakazu pracy na stanowiskach związanych z zarządzaniem majątkiem komunalnym. To jednak jeszcze nie był koniec batalii sądowej. Cztery lata później, po dziewięciu latach walki o dobre imię, Grobelny został uniewinniony przez sąd drugiej instancji.
Jak - jako osobie z zarzutami, a potem nieprawomocnie skazanej - układały się w tym przypadku relacje z najbliższą mu politycznie Platformą?

Jak się okazuje, partii nie przeszkadzał fakt, że jej członek usłyszał (nieprawomocny) wyrok. W 2010 roku (przypomnę: miał wtedy status oskarżonego przed sądem) Grobelny wstąpił do PO, licząc na to, że otrzyma poparcie tej partii w wyborach prezydenckich. Z pewnością ten polityczny deal był już wynegocjowany w samym Poznaniu, tym bardziej że poznańskie struktury nie miały nikogo, kto mógłby zagrozić Grobelnemu w wyścigu o prezydencki fotel. Prasa lokalna pisała o Grobelnym jak o pewnym kandydacie PO. I nagle kubeł zimnej wody na głowy lokalnych działaczy: publicznie wypowiedział się Donald Tusk (mając na myśli Jacka Karnowskiego, ale sam komunikat wysłany został również do Poznania): "Nikt, kto ma zarzuty prokuratorskie, nie będzie mógł posługiwać się w kampanii szyldem PO".

Grobelny nie uzyskał wtedy rekomendacji partii w wyborach na prezydenta miasta. Członkostwo w partii zawiesił. Mimo to w 2010 roku uzyskał reelekcję. Rządził kolejne cztery lata.

Jak będzie z Adamowiczem?

Wracając do prokuratorskich zarzutów stawianych Pawłowi Adamowiczowi. Przed nami wiele miesięcy procesu sądowego. Dodajmy, że prokuratura nie zamknęła śledztwa ostatecznie. Być może doda nowe zarzuty.

Pięć zarzutów dla Pawła Adamowicza [ZDJĘCIA, WIDEO]

Czy scenariusz bardziej lub mniej jawnego poparcia powtórzy się? Czy - nawet wbrew przywództwu partyjnemu - lokalne struktury będą starały się udzielać poparcia komuś, od kogo, przynajmniej formalnie, partia się odcina? W sobotę wybory szefa pomorskiej Platformy. Wiele zależy od tego, jaki stosunek do całej sprawy będzie miał nowo wybrany przewodniczący.

[email protected]

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki