Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zarzuty dla dwóch mężczyzn, którzy zabili żubra. Myśleli, że to dzik.

Robert Gębuś
Czytelnik Tomasz Białobrzeski
21-latek z gminy Cewice został oskarżony przez Prokuraturę Rejonową w Lęborku o zabicie zwierzęcia podlegającego ochronie gatunkowej. Jego 31-letni towarzysz usłyszał zarzut pomocnictwo. Obaj odpowiedzą także za nielegalne posiadanie broni. Sprawa dotyczy zastrzelenia w listopadzie ub.r. żubra, którzy został odnaleziony z odciętą głową.

Wędrujący samotnie żubr pasł się w Jezierzycach, w gminie Potęgowo, okolicach Wicka (powiat lęborski) i stanowił lokalną sensacje. Był pilnie śledzony przez leśników i amatorów przyrodniczych zdjęć. Niestety, nie tylko przez nich.

W Dąbrównie zwierzę padło od kul łowców trofeów, zwierzęciu odcięto głowę a zarzuty w tej sprawie usłyszały dwie osoby. 21-latek z gminy Cewice podejrzany o oddanie śmiertelnych strzałów tłumaczył w prokuraturze, że pomylił żubra z dzikiem.

Uznajemy to jednak za linię obrony, natomiast przyjmujemy, że prawdopodobnie zrobili to dla trofeum

- mówi Patryk Wegner, szef Prokuratury Rejonowej z Lęborka.

Drugi z mężczyzn, 31-letni Remigiusz C., mieszkaniec gminy Potęgowo, pomagał koledze w przetransportowaniu odciętej głowy do bagażnika. 21-latek, który strzelał, usłyszał zarzut uśmiercenia zwierzęcia objętego ochroną gatunkową oraz kłusownictwa, ponieważ żubr nie był jego jedyną ofiarą. Polował bez zezwolenia także na sarny, dziki oraz lisy. Drugiemu z mężczyzn zarzucono pomocnictwo. Obaj nie mieli pozwolenia na broń. Za zabicie żubra grozi do 2 lat więzienia. Do 8 lat pozbawienia wolności grozi za nielegalne posiadanie broni. Wobec obu podejrzanych zastosowano dozór policyjny, zakaz opuszczania kraju i kontaktowania się ze sobą.

Żubr pojawił się w lasach pow. wejherowskiego i lęborskiego 21.04.2019. Spacerował przy drodze m.in. w gminie Wicko.

Żubry na Pomorzu. Żubr pojawił się w lasach pow. wejherowski...

Okazało się przy tym, że zatrzymani mężczyźni to te same osoby, które w listopadzie ub.r. poinformowały policję o zastrzelonym żubrze. Kiedy okazało się, że trofeum będzie trudno sprzedać, próbowali odsunąć od siebie podejrzenie. Wymyśloną historię opowiedzieli wówczas się w słupskiej redakcji "Głosu Pomorza".

- To było w niedzielę między godziną 14, a 15. Wraz z kolegą szukaliśmy poroży jeleni. Początkowo myśleliśmy, że to jakaś hałda. Gdy podeszliśmy bliżej zorientowaliśmy się, że jest to żubr. Głowa leżała z boku, już odcięta, tak jakby przygotowana do transportu. Dookoła było dużo krwi. Myślę, że mogliśmy kogoś spłoszyć. Natychmiast cofnęliśmy się do znajomej, która jest myśliwym i leśnikiem. Ona powiedziała, żeby sprawę zgłosić na policję, co z resztą natychmiast uczyniliśmy. Dla nas mieszkańców, dla całego Pomorza i Polski to olbrzymi szok. Można by powiedzieć, że odwiedził każdą miejscowość. Jestem pewien, że zrobił to ktoś dla trofeum - mówił wówczas GP Remigiusz C. Albo zrobił to myśliwy, albo kłusownik, który miał dostęp do broni. Podejrzewam, że mógł to być ktoś miejscowy, ale nie można rzucać bezpodstawnych oskarżeń. Z pewnością nie była to pomyłka. Tego zwierzęcia nie da się pomylić z innym.

Tym bardziej może dziwić tłumaczenie kolegi Remigiusza C. który utrzymuje, że żubra pomylił z dzikiem. Podobnie jak fakt, że Remigiusz C. na stronie internetowej jednego z prywatnych słupskich szkół prezentował się jako wolontariusz w fundacji oraz w szkole, w której prowadził zajęcia na świetlicy dla dzieci, pasjonat łowiectwa i zagorzały wróg kłusownictwa.

Żubra na polach między Strzelinem a Włynkówkiem. Zdjęcia od internautów.

Żubr błąkał się na polach między Strzelinem a Włynkówkiem [z...

"Każdą wolną chwilę staram się spędzać na łonie natur, ponieważ jestem miłośnikiem myślistwa i w myślistwie udzielam się w różnych akcjach przeciwko kłusownikom. Pasją tą interesuję się od dziecka i każde wyjście do lasu sprawia mi wiele przyjemności, tak samo jak praca z dziećmi." - pisze Remigiusz C. na stronie jednej ze słupskich szkół.

Okazuje się jednak, że żaden z zatrzymanych nie należał i nie należy do Polskiego Związku Łowieckiego - To paradoks, że jeden z nich nazywa się wielkim miłośnikiem zwierząt, a dopuszcza się takich czynów, ale podkreślam, że nigdy nie był i nie jest myśliwym, jest kłusownikiem. Do PZL nie należy też druga z zatrzymanych w tej sprawie osób. Zamieścimy stosowne oświadczenie w tej sprawie słyszymy w słupskim PZL.

POLECAMY NA STREFIE AGRO:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki