Wędrujący samotnie żubr pasł się w Jezierzycach, w gminie Potęgowo, okolicach Wicka (powiat lęborski) i stanowił lokalną sensacje. Był pilnie śledzony przez leśników i amatorów przyrodniczych zdjęć. Niestety, nie tylko przez nich.
W Dąbrównie zwierzę padło od kul łowców trofeów, zwierzęciu odcięto głowę a zarzuty w tej sprawie usłyszały dwie osoby. 21-latek z gminy Cewice podejrzany o oddanie śmiertelnych strzałów tłumaczył w prokuraturze, że pomylił żubra z dzikiem.
Uznajemy to jednak za linię obrony, natomiast przyjmujemy, że prawdopodobnie zrobili to dla trofeum
- mówi Patryk Wegner, szef Prokuratury Rejonowej z Lęborka.
Drugi z mężczyzn, 31-letni Remigiusz C., mieszkaniec gminy Potęgowo, pomagał koledze w przetransportowaniu odciętej głowy do bagażnika. 21-latek, który strzelał, usłyszał zarzut uśmiercenia zwierzęcia objętego ochroną gatunkową oraz kłusownictwa, ponieważ żubr nie był jego jedyną ofiarą. Polował bez zezwolenia także na sarny, dziki oraz lisy. Drugiemu z mężczyzn zarzucono pomocnictwo. Obaj nie mieli pozwolenia na broń. Za zabicie żubra grozi do 2 lat więzienia. Do 8 lat pozbawienia wolności grozi za nielegalne posiadanie broni. Wobec obu podejrzanych zastosowano dozór policyjny, zakaz opuszczania kraju i kontaktowania się ze sobą.
Okazało się przy tym, że zatrzymani mężczyźni to te same osoby, które w listopadzie ub.r. poinformowały policję o zastrzelonym żubrze. Kiedy okazało się, że trofeum będzie trudno sprzedać, próbowali odsunąć od siebie podejrzenie. Wymyśloną historię opowiedzieli wówczas się w słupskiej redakcji "Głosu Pomorza".
- To było w niedzielę między godziną 14, a 15. Wraz z kolegą szukaliśmy poroży jeleni. Początkowo myśleliśmy, że to jakaś hałda. Gdy podeszliśmy bliżej zorientowaliśmy się, że jest to żubr. Głowa leżała z boku, już odcięta, tak jakby przygotowana do transportu. Dookoła było dużo krwi. Myślę, że mogliśmy kogoś spłoszyć. Natychmiast cofnęliśmy się do znajomej, która jest myśliwym i leśnikiem. Ona powiedziała, żeby sprawę zgłosić na policję, co z resztą natychmiast uczyniliśmy. Dla nas mieszkańców, dla całego Pomorza i Polski to olbrzymi szok. Można by powiedzieć, że odwiedził każdą miejscowość. Jestem pewien, że zrobił to ktoś dla trofeum - mówił wówczas GP Remigiusz C. Albo zrobił to myśliwy, albo kłusownik, który miał dostęp do broni. Podejrzewam, że mógł to być ktoś miejscowy, ale nie można rzucać bezpodstawnych oskarżeń. Z pewnością nie była to pomyłka. Tego zwierzęcia nie da się pomylić z innym.
Tym bardziej może dziwić tłumaczenie kolegi Remigiusza C. który utrzymuje, że żubra pomylił z dzikiem. Podobnie jak fakt, że Remigiusz C. na stronie internetowej jednego z prywatnych słupskich szkół prezentował się jako wolontariusz w fundacji oraz w szkole, w której prowadził zajęcia na świetlicy dla dzieci, pasjonat łowiectwa i zagorzały wróg kłusownictwa.
"Każdą wolną chwilę staram się spędzać na łonie natur, ponieważ jestem miłośnikiem myślistwa i w myślistwie udzielam się w różnych akcjach przeciwko kłusownikom. Pasją tą interesuję się od dziecka i każde wyjście do lasu sprawia mi wiele przyjemności, tak samo jak praca z dziećmi." - pisze Remigiusz C. na stronie jednej ze słupskich szkół.
Okazuje się jednak, że żaden z zatrzymanych nie należał i nie należy do Polskiego Związku Łowieckiego - To paradoks, że jeden z nich nazywa się wielkim miłośnikiem zwierząt, a dopuszcza się takich czynów, ale podkreślam, że nigdy nie był i nie jest myśliwym, jest kłusownikiem. Do PZL nie należy też druga z zatrzymanych w tej sprawie osób. Zamieścimy stosowne oświadczenie w tej sprawie słyszymy w słupskim PZL.
POLECAMY NA STREFIE AGRO:
Kto musi dopłacić do podatków?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?