Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żalgiris Kowno pokonany w Gdańsku

Adam Suska
Sopocianie zwycięstwo zapewnili sobie w drugiej połowie
Sopocianie zwycięstwo zapewnili sobie w drugiej połowie Przemek Świderski
Drugie zwycięstwo w trzecim meczu Euroligi odnieśli koszykarze Asseco Prokomu Sopot. Mistrzowie Polski, dzięki ofiarnej grze w obronie i pokerowym zagrywkom taktycznym trenera Tomasa Pacesasa, pokonali w hali Olivia Żalgiris Kowno 65:60. Po tym zwycięstwie sopocianie mają duże szanse (choć droga do tego jeszcze daleka) na awans do fazy Top 16.

Pokonanie utytułowanego Żalgirisu było dla litewskiego trenera Prokomu Tomasa Pacesasa sprawą wykraczającą poza czysto sportowy charakter rywalizacji w Eurolidze. Sukces ten nobilitował go jako trenera, w środowisku, w którym się wychował i które opuścił w młodym, jak na sportowca wieku.

Ponadto, dobrze zapamiętał porażkę z litewskim zespołem w poprzednim sezonie w Sopocie 80:85, za którą chciał się zrewanżować. Wówczas rozpoczynał swoją samodzielną pracę w roli trenera i a jego podopieczni, podobnie jak obecnie, przed meczem uważani byli za faworytów.

Pacesas, czego nie robił nigdy wcześniej, przed konfrontacją z Żalgirisem dał odpocząć swoim liderom, Davidowi Loganowi i Patowi Burke. Nie wystawiając ich w meczu ligowym ze Zniczem Jarosław, liczył, że w pełni sił poprowadzą jego drużynę do zwycięstwa nad mistrzami Litwy.

Po dwóch nieudanych pierwszych spotkaniach Euroligi przybysze z kraju, gdzie koszykówka jest sportem narodowym, nie zamierzali im tego ułatwiać. Sopocianie przekonali się o tym już w pierwszej kwarcie, w której nie mogli znaleźć sposobu na szczelną obronę rywali. Litwini dobrze wiedzieli, że największe niebezpieczeństwo grozi im ze strony rzucających "za trzy" Logana i Daniela Ewinga. Dlatego wysoko wychodzili do sopockich snajperów, uniemożliwiając im trafienia z dystansu. Ale dobrze w obronie spisywali się też gospodarze i dlatego pierwszą kwartę przegrali tylko 10:12.

Drugą zaczęli od jeszcze większego nacisku w defensywie, czym na chwilę zaskoczyli zespół gości. Dziewięć punktów z rzędu dało sopocianom prowadzenie 19:12, lecz nie cieszyli się nim długo. Dainius Selenga przymierzył zza linii 6,25 m i koszykarze Żalgirisu wrócili do gry. Zażarta walka o każdą piłkę trwała do końca pierwszej połowy meczu. Po jej zakończeniu sopocianie tracili do rywali trzy "oczka" (25:28).

Trzecią kwartę gospodarze rozpoczęli od mocnego uderzenia. Po "trójkach" Ewinga i dobitkach Burke'a objęli prowadzenie 37:28. Gracze Żalgirisu odpowiedzieli jednak pięcioma "trójkami" i odrobili straty. Przed ostatnią kwartą był remis 44:44.

Trener Pacesas zdecydował się na wariant gry z trzema małymi, Loganem, Nesovicem i Ewingiem. O zwycięstwie mistrzów Polski przesądził ten ostatni, który przełamał strzelecką niemoc i między innymi trafił w tym okresie trzy razy zza linii 6,25 metra.

Asseco Prokom Sopot - Żalgiris Kowno 65:60 (10:12, 15:16, 19:16, 21:16)
Prokom: Burrell 11, Logan 14, Archibong 0, Ewing 19 (5), Hrycaniuk 0 oraz Burke 8, Nesović 9 (1), Dylewicz 4, Szczotka 0
Żalgiris: Maciulis 15 (4), Woods 9, Janavicius 10 (2), Kalnietis 4, Janaukas 5 oraz Salenga 17 (2), Masiulis 0, Alijevas 0, Zukauskas 0, Klimavicius 0
Sędziowali: Garcia Gonzales, Juan Carlos (Hiszpania) oraz Piloidis Anastasios (Grecja)
Widzów: 3,5 tys.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki