Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zakompleksieni mieszkańcy Pomorza, czyli ukryta opcja niemiecka powraca

Barbara Szczepuła
Wiem, że czytanie gazet jest passé, ale żaden, najśmieszniejszy nawet, mem w internecie nie zastąpi mi miłego szelestu papieru przy porannej kawie. Oddaję się więc lekturze, plamiąc czasem masłem strony dzienników i tygodników, i zaręczam, że także z prasy można dowiedzieć się czegoś ciekawego.

Zwabiona zapowiedzią wywiadu z prezydentem elektem Andrzejem Dudą, kupiłam "Rzeczpospolitą". W wywiadzie - dla każdego coś miłego. Dla Marii Czubaszek najciekawsza okazała się informacja, że prezydent elekt jest palaczem, nastolatki zaczytane w sadze "Zmierzch" zachwyciła wiadomość, że prezydent to "energetyczny wampir", zaś Robert Biedroń zwrócił uwagę na passus dotyczący gejów. Pan prezydent elekt jest tolerancyjny dla mniejszości seksualnych, nie zgadza się tylko, żeby mu "ktoś półnagi paradował po kancelarii".Dla mnie jednak hitem tego wydania "Rzeczpospolitej" okazał się tekst "Polska pruskim murem podzielona". Fakt. Z prawej strony Wisły mieszkają zwolennicy prezydenta Dudy i PiS, z lewej - prezydenta Komorowskiego i PO. Zdaniem autorki, nie rzeka jednak dzieli Polskę, ale mur. I do tego pruski. Zgubny wpływ Prusaków już od pierwszego rozbioru Polski zatruwa umysły i dusze tych po lewej stronie. Czy więc Pomorzanie mogą być prawdziwymi Polakami? W żadnym wypadku! Niesiemy jak garb ciężkie doświadczenia przodków, a byli wśród nich także rabusie i poszukiwacze przygód, co powoduje, że nasza mentalność jest podejrzana, a demoralizacja ogromna.

Nie dziwi więc wysoki wskaźnik przestępczości po zachodniej stronie pruskiego muru. Nie tylko rzadziej niż ci zza Wisły wierzymy w Boga, ale też w "bezkresną miłość". Częściej zatem żyjemy na kocią łapę. Nie mówiąc już o tym, że mniej u nas ochotniczych straży pożarnych, co niewątpliwie ową demoralizację pogłębia.Najgorszy jest nasz stosunek do Niemców. Na hasło "Niemiec" ci, co mieszkają po lewej stronie Wisły, nie odpowiadają "Hitler", ale "sąsiad". Co się dziwić - pisze ze zgrozą autorka - skoro ponad połowa zamieszkujących te ziemie ma w Niemczech kogoś z rodziny. Jedna trzecia ma kuzyna studiującego po niemieckiej stronie, tyleż samo - Apage, Satanas! - partnera z Niemiec w bliskim kręgu rodzinnym. Wyobraźmy sobie niedzielny obiad: mama lepi pierogi, jak nauczyła ją wykorzeniona spod Zbaraża babcia, a Hans, partner córki, starogermańskim zwyczajem woła: Kebab bitte!Następna wiadomość zawarta w artykule przeraża jeszcze bardziej: aż 85 proc. młodzieży na dawnych ziemiach odzyskanych uczy się niemieckiego. Doktor Habilitowany przepytywany przez autorkę na tę okoliczność wyjaśnia, że to wynik kompleksów, syndrom postkolonialnej adaptacji do norm innej kultury. - Nie to, co dawna Galicja, która jak angielska dama podąża zawsze dwa kroki za modą i wybiera z niej to, w czym jej do twarzy - rozmarza się ekspert. - Nowoczesność nie jawi się tu jako idol. Nie ma potrzeby za wszelką cenę równać się z Europą.Tak, wyższość Galicji jest bezsprzeczna. Przede wszystkim, w przeciwieństwie do Pomorza, głosuje, na kogo trzeba. Choć i my mamy oazy normalności - na przykład Sierakowice. Więc może jeszcze nie wszystko stracone.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki