Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zagadkowa śmierć gdańskiego bursztynnika. Prokuratura umorzyła śledztwo

Łukasz Kłos
Tysiące akt i umorzenie śledztwa. To, co się naprawdę wydarzyło podczas tamtej dramatycznej nocy, pozostawanie tajemnicą domu.
Tysiące akt i umorzenie śledztwa. To, co się naprawdę wydarzyło podczas tamtej dramatycznej nocy, pozostawanie tajemnicą domu. archiwum DB
Pół roku temu znany gdański bursztynnik został znaleziony martwy w basenie w ogrodzie swojej willi. Prokuratura nie była jednak w stanie wskazać, kto się dopuścił zabójstwa przedsiębiorcy.

Morderstwo było, winnych brak. Prokuratura umorzyła właśnie śledztwo w sprawie zabójstwa bursztynnika z Gdańska, Jarosława N. Powodem jest niewykrycie sprawcy. O szczegółach decyzji prokuratura nie chce jednak na razie rozmawiać. Decyzja śledczych wydaje się o tyle zaskakująca, iż w tej sprawie już raz wskazano podejrzanych - rodzinę zamordowanego. Co więcej, sąd uznał, że zarzuty są na tyle wiarygodne, iż zgodził się na ich aresztowanie.

Tajemnica domu

Jarosław N. został znaleziony martwy 23 kwietnia tego roku w ogrodowym basenie. O godz. 9.30 wezwane na miejsce pogotowie ratunkowe zawiadomiło policję. To rutynowa procedura, gdy nagłej śmierci nie daje się wyjaśnić prostymi okolicznościami zdrowotnymi. Po chwili w willi bursztynnika zjawili się prokurator, technik kryminalistyki, lekarz medycyny sądowej oraz funkcjonariusze pionu dochodzeniowo-śledczego. Policjanci przeprowadzili oględziny zewnętrzne zwłok, oględziny miejsca, przesłuchali świadków i przepytali sąsiadów.

Wstępne hipotezy śledcze, nakreślone zaraz po zbrodni, pozwoliły przyjąć dwie wersje zdarzeń. Według jednej z nich, doszło do utonięcia. Druga mówiła zaś o uduszeniu mężczyzny i wrzuceniu (przez sprawcę) jego ciała do basenu, ewentualnie uduszeniu w wodzie. O trzeciej nie mówiło się dotychczas szerzej. To wersja przedstawiana przez domowników - syna oraz żonę zamordowanego. Według nich, na posesję wtargnął napastnik, który to miał dokonać zbrodni na głowie rodziny.
Jednak wtedy, w ostatnich dniach kwietnia, zwyciężyła najbardziej makabryczna hipoteza, obciążająca najbliższych Jarosława N. Najcięższy zarzut prokuratura przedstawiła synowi denata. 28-letni Alexander z zarzutem ojcobójstwa trafił wkrótce za kratki - sąd zgodził się na zastosowanie wobec mężczyzny tymczasowego aresztu. Aresztowana została też jego matka Dorota - pod zarzutem nieudzielenia pomocy mężowi.

Organa ścigania od początku podawały tylko szczątkowe informacje w tej sprawie. Wiadomo, że zabójstwo Jarosława N. potwierdziły wyniki badań lekarskich. Bursztynnik zmarł wskutek uduszenia.

Jednak to, co się naprawdę wydarzyło podczas tamtej dramatycznej nocy, pozostawało tajemnicą domu. I prowadzonego przez prokuraturę śledztwa.

Spoza kręgu rodziny

Sprawa szybko została przekazana z Gdańska do Prokuratury Rejonowej w Kartuzach. Powodem były zbyt bliskie koligacje niektórych gdańskich prokuratorów z rodziną N.

Dziś kartuska prokuratura odmawia szczegółowego wyjaśnienia przyczyn decyzji o umorzeniu śledztwa.

- Nie chciałbym, by strony poznały naszą argumentację z przekazu medialnego, zanim dotrze do nich pisemne uzasadnienie postanowienia - twierdzi prok. Remigiusz Signerski, który nadzorował śledztwo w sprawie zabójstwa Jarosława N.
Umorzeniem śledztwa nie jest zaskoczony obrońca obojga podejrzanych w sprawie.

- W mojej ocenie, nie mogło być innej decyzji prokuratury - twierdzi mec. Łukasz Isenko, adwokat Doroty i Alexandra N. Przekonuje on, że śledztwo nie dostarczyło żadnych nowych dowodów, o których nie byłoby wiadomo w początkowej fazie postępowania.

- Przy tym od samego początku w sprawie nie było też żadnych bezpośrednich źródeł dowodowych wskazujących na sprawstwo któregokolwiek z moich klientów - podkreśla Isenko.

Adwokat zaznacza też, że organa ścigania nigdy nie były w stanie bezsprzecznie wykluczyć ani wersji o nieszczęśliwym wypadku, ani że zabójstwa dopuścił się napastnik spoza kręgu domowników, który tamtej nocy wdarł się na teren willi.

- Wiemy tylko to, że wieczorem wszyscy członkowie rodziny byli w domu. Rano zaś okazało się, że Jarosław N. nie żyje. W takiej sytuacji, przy braku bezpośrednich dowodów, obciążanie moich klientów winą za śmierć członka rodziny, tylko dlatego że wszyscy przebywali w jednym budynku, byłoby poważnym nadużyciem - mówi mecenas.

Pitawal Pomorski - CZYTAJ we wtorkowym(10.12.2013) papierowym wydaniu "Dziennika Bałtyckiego" albo w jego wersji elektronicznej.

TU kupisz e-wydanie "Dziennika Bałtyckiego"!

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki