Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zagadka tragedii Igora z Ukrainy w Gdańsku Wrzeszczu

Jacek Wierciński
- Mój syn nie pił alkoholu i nie używał narkotyków, dziś walczy o życie, a sprawcy chodzą na wolności - mówi matka 29-letniego Igora, który z Ukrainy przyjechał do Gdańska do pracy.
- Mój syn nie pił alkoholu i nie używał narkotyków, dziś walczy o życie, a sprawcy chodzą na wolności - mówi matka 29-letniego Igora, który z Ukrainy przyjechał do Gdańska do pracy. Karolina Misztal
29-letni Igor od niemal miesiąca leży w szpitalu i najprawdopodobniej nigdy już nie będzie chodził. Matka Ukraińca, który przyjechał do Gdańska do pracy, nie wierzy w usiłowanie samobójstwa.

„Przyjeżdżajcie i zabierzcie trupa samobójcy” - powiedziała nieznana osoba, która z telefonu Igora zadzwoniła na numer alarmowy 10 marca ok. 3 nad ranem. Tak twierdzi pani Natalia, której syn trafił do szpitala, prawdopodobnie nie odzyska już władzy w nogach i pamięta tylko strzępki feralnej nocy. Z opowiadaniem matki nie do końca zgadzają się śledczy, którzy analizują: wypadek samochodowy, nakłanianie do samobójstwa, groźby i nękanie, żeby załatwił pracę...

Serduszko i dolary

- Mamo, otworzył serduszko niedobrym ludziom, a prosiłaś żebym nie otwierał serduszka - relacjonuje w holu szpitala słowa syna wypowiedziane po wybudzeniu ze śpiączki farmakologicznej pani Natalia. Opowiada, że wcześniej Igor nie rozpoznał jej i lekarzy, gdy wchodzili, a pytany, czego się wówczas przestraszył, odpowiedział: „myślałem, że przyszli mnie dobić”.

Wskutek poważnych obrażeń głowy, złamania kręgosłupa w odcinku szyjnym i zmiażdżonych kręgów w lędźwiowym Igor zapomniał, ile ma lat i że w Ukrainie ma syna. Pamięć odzyskuje stopniowo, ale o nocy 9 na 10 marca pamięta tylko, że: „było ich dwóch, jeden uderzył go w głowę i ciągnęli po ziemi”.

Czytaj więcej na temat pracy cudzoziemców na Pomorzu

Wcześniej według relacji kobiety, 29-latek za 400 dolarów kupił zaproszenie i gwarancję pracy od firmy z centrum Gdańska. Kiedy jednak przyjechał do Polski, miał się przekonać, że żadnej pracy nie ma, a pod adresem firmy jest tylko „wirtualny sekretariat” - pokój z biurkiem i segregatorami.

Szczęśliwie 29-latkowi niemal od ręki udało się znaleźć inną pracę w branży budowlanej, w wykończeniówce, nieszczęśliwie - z perspektywy szpitalnego łóżka - na czarno i bez ubezpieczenia. Pierwszą wypłatę: 750 dolarów na rękę otrzymać miał po miesiącu pracy - 9 marca wieczorem, ale po te pieniądze nigdy się nie zgłosił.

Zdaniem matki

10 marca o 3 nad ranem nieprzytomnego Igora po telefonie nieznanej osoby z jego aparatu policjanci znaleźli na brzegu rzeczki Strzyży przy parku Kuźniczki na tyłach galerii Metropolia.

- Byliśmy tam 2 tygodnie później. Na miejscu wciąż leżały jego skarpetki i sweter - twierdzi matka 29-latka, a Zbigniew - przyjaciel rodziny dodaje:

Tuż obok zauważyliśmy co najmniej osiem kamer monitoringu, przecież one musiały dokładnie zarejestrować, co tam się stało.

Również w nocy z 9 na 10 marca przy ul. Jana z Kolna około dwóch kilometrów od parku Kuźniczki znaleziony został rozbity samochód żony szefa 29-latka, który miał pożyczać auto Ukraińcowi na dojazdy do pracy. Według pani Natalii, w aucie znaleziono paszport Igora i jego but. - Czy jeśli siedział w aucie i był wypadek, to potem w jednym bucie przeszedłby niezauważony te dwa kilometry, przecież 8 marca było bardzo zimno, on w ogóle nie pił alkoholu, nie sięgał po narkotyki - mówi kobieta.

Jest też wątek Siergieja: znalezionego w lutym w sieci kierowcy, z którym 29-latek zabrał się do Polski. - Bardzo długo stali na granicy i Igor powiedział innym pasażerom, że ma załatwioną pracę. Chcieli, żeby im też załatwił. Nie potrafił. Zaczęli go nękać telefonami i grozić. Zablokował ich numery - zaznacza Natalia i pokazuje SMS, który Igor wysłał siostrze: „Postarajcie się wyjaśnić, kim są ludzie, którzy wieźli mnie z Kijowa do Gdańska”.

Natalia, matka 29-letniego Igora: - Kto dzwonił na numer alarmowy z telefonu Igora i co się później z tym telefonem stało? Ktoś go ukradł? Mój syn dziś walczy o życie, a sprawcy chodzą na wolności.

Pani Natalia jest zdania, że w tej sprawie „niedbalstwo policji jest porażające”.

Według śledczych

Komenda Miejska Policji w Gdańsku, którą poprosiliśmy, by odniosła się do licznych zarzutów pani Natalii wskazuje, że zgłoszenie z 10 marca faktycznie pochodziło nie z 3, a dopiero 7 rano i wynikało z niego, że „mężczyzna skoczył do strumyka z wysokości około 2 metrów, został wyciągnięty przez osobę zgłaszającą oraz oddycha”. Jak czytamy w przygotowanej błyskawicznie - w zaledwie kilka godzin odpowiedzi - mimo pilnej interwencji funkcjonariusze przyjechali już po karetce pogotowia, która zawiozła Igora do szpitala.

Następnie policjanci mieli usiłować ustalić tożsamość mężczyzny, jednak uniemożliwiał to jego brak przytomności. Dopiero „w trakcie prowadzonych czynności” udało się połączyć pacjenta w ciężkim stanie ze zgłoszonym przez mieszkającego w Warszawie przyjaciela rodziny zaginięciem 29-latka. A przesłuchanie Igora ze względu na stan zdrowia musiało poczekać do końca marca.

- Z uwagi na dobro prowadzonego postępowania nie udzielamy więcej szczegółów - mówi mł. asp. Lucyna Rekowska z KMP w Gdańsku, która zaznacza, że sprawa prowadzona jest na okoliczność „nakłanianie do samobójstwa”, jednak to wstępna kwalifikacja - może się zmienić.

Więcej mówi rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Gdańsku: - Został przesłuchany świadek, pracownik budowy zlokalizowanej w pobliżu miejsca zdarzenia. Na podstawie jego relacji przyjęto, że mogła mieć miejsce próba samobójcza. Jednak to nie przesądza sprawy, czekamy m.in. na opinię biegłego lekarza w sprawie obrażeń, przesłuchanie kolejnych świadków z tej budowy oraz generalnie wyjaśnienie podłoża tego zdarzenia - tłumaczy.

Czytaj również: Vladimir, Hanna i ich syn pochodzą z Doniecka. Nie chcą wyjeżdżać z Malborka, proszą o pomoc
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki