Prezydent Rosji ma rząd zaskakujących obrońców. Nie są to ludzie, którzy zbrodniarza z Moskwy bronią wprost, bo po masakrach na Ukrainie jawna obrona prezydenta Rosji, raczej nie wchodzi w rachubę. Nie dlatego, że obrońcy są na Putina obrażeni. Raczej wynika to ze wstydu i strachu przed reakcją mediów. Więc za każdym razem opowieści obronne są ukryte pod płaszczykiem "innych intencji". Były kanclerz Niemiec, socjaldemokrata Gerhard Schroeder, od lat na garnuszku Moskwy, głośno przekonywał, że jego relacje mogą posłużyć negocjacjom pokojowym. I nie zerwie kontaktów ze sponsorami z Moskwy. Emmanuel Macron, prezydent Francji, prowadzi jeszcze dziwniejszą politykę. Z jednej strony Francja wspiera walczącą Ukrainę, ale z drugiej - telefoniczne rozmowy Macrona z Putinem nie przyniosły żadnych zmian w sytuacji, nie doprowadziły do zawieszenia broni, nie powstrzymały rosyjskiego bestialstwa. Co więcej - Putin może czuć się "ważny" skoro dzwoni do niego jeden z liderów Europy. Równie niezrozumiałą postawę przyjmuje papież Franciszek, którego wypowiedzi budzą w ostatnim czasie lawinę komentarzy. Wpis w serwisie Twitter, że "wszyscy jesteśmy winni" wojny na Ukrainie wzbudził oburzenie. Prawdziwy szok wywołały ostatnio słowa zrozumienia dla Rosji, która mogła rzekomo obawiać się NATO (szczekającego - jak powiedział papież). Można oczywiście tłumaczyć papieża, pochodzącego z Argentyny, niechęcią do NATO i niezrozumieniem sytuacji w Europie. Ale to argumenty chybione. W przypadku rosyjskiej agresji na Ukrainę jest jasne, kto jest dobry, a kto jest zły. Papież nie powinien zabiegać o spotkanie z Putinem, tylko wspierać Ukraińców.
Zastanawiając się jednak, co łączy Schroedera, Macrona i Franciszka, dochodzę do wniosku, że tym wspólnym mianownikiem jest naiwność. Każdy z nich liczy, że "odmieni" Putina, że przekona go do powstrzymania agresji. Niestety, nie rozumieją, że ich naiwność karmi ego rosyjskiego satrapy. On się dobrowolnie nie zatrzyma. Jego trzeba zatrzymać siłą. A wiara, że jest inaczej, jest identyczna jak naiwna wiara zakochanych dziewczyn, które wierzą, że odmienią "łobuza". Nie odmienią, a za naiwność zapłacą wysoką cenę. Schroeder, Macron i Franciszek ceny wysokiej nie zapłacą, co najwyżej nieco się ośmieszą.
Ale jest w tej sprawie jeszcze jeden aspekt. Od lat wiadomo, że była niemiecka kanclerz Angela Merkel, boi się dużych psów. Tymczasem w 2007 r. Putin "podejmował ją" w obecności swojego ulubionego, wielkiego psa. Zdjęcia sparaliżowanej niemal Merkel obiegły wówczas świat. Dla zewnętrznych obserwatorów, była to wyraźna próba zastraszenia gościa, a przynajmniej wywołania u niego stresu. Czy komuś, kto tak traktuje swojego głównego politycznego partnera można ufać? Chyba nie bardzo, bo to pokazuje intencje gospodarza, sposób w jaki próbuje wpływać na innych. Ale jak widać dla Macrona czy Franciszka nie ma to znaczenia. Oni nadal wierzą, niczym naiwne żony.
echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?