Charakter „dzieł” (grafficiarz podpisywał się jako „kael”) na ścianie XVIII-wiecznej wozowni pozwolił na szybkie ustalenie sprawcy, skazanie go na początku 2017 r. na karę grzywny oraz nałożenie obowiązku naprawienia wyrządzonych szkód. Mimo to, do dziś nie udało się przymusić go do usunięcia malowideł z budynku należącego do Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków. Dzieje się tak nie tylko z powodu jawnego unikania wykonania kary, ale także urzędniczej niemocy.
- Uprawnionym do egzekucji środka karnego w postaci obowiązku naprawienia wyrządzonej szkody jest pokrzywdzony (konserwator – dop. red.), który złożył do sądu wniosek o wyznaczenie ukaranemu (...) terminu 3 miesięcy na wykonanie nałożonego obowiązku z zagrożeniem grzywną w maksymalnej wysokości na wypadek niewykonania obowiązku. Wniosek ten, z uwagi na nieusunięcie jego braków formalnych, został zwrócony pokrzywdzonemu – informował w połowie 2019 r. sekretarz stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości Sebastian Kaleta, odpowiadając na zapytanie m.in. ówczesnej gdańskiej poseł Ewy Lieder. Sytuacja powtórzyła się w listopadzie 2018 r., gdy Urząd Ochrony Zabytków ponownie złożył do sądu niepełny wniosek o egzekucję, co skutkowało jego zwrotem oraz dalszą bezczynnością w sprawie renowacji. Ostatecznie sprawa została zarejestrowana w Sądzie Rejonowym Gdańsk – Północ, w styczniu 2019 r., by zakończyć się dwa miesiące później zobowiązaniem 25-latka do usunięcia graffiti w ciągu 3 miesięcy. Mimo sądowych postanowień, nic takiego się nie stało.
- Do 24 lipca 2019 r. nie została przez wierzyciela złożona informacja o tym czy dłużnik wykonał zobowiązanie. Wierzyciel nie wystąpił również o wydanie postanowienia, w którym zostałby upoważniony do zastępczego wykonania obowiązku – informuje Kaleta.
- Postanowienie sądu z 1 marca 2019 r. jest prawomocne. Egzekucja tego postanowienia należy do wierzyciela - Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Gdańsku – dodaje Tomasz Adamski
rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Gdańsku.
Do dziś wandal nie został pociągnięty do odpowiedzialności (spłacił jedynie w ratach zasądzoną grzywnę).
Wozownia, służąca przez ostatnich kilkadziesiąt lat za konserwatorską składnicę, cierpliwie czeka na remont.
- Sytuacja jest skomplikowana pod względem prawnym. Sprawca nie naprawił szkody do czego zobowiązał go sąd, dlatego w tej chwili analizujemy z prawnikiem dalsze kroki, aby wyegzekwować ciążący na nim obowiązek – mówi Marcin Tymiński, rzecznik prasowy pomorskiego konserwatora zabytków.
Dlaczego konserwator nie zwrócił się do sądu o umożliwienie wykonania remontu na własną rękę oraz obciążenie kosztami grafficiarza? Na to pytanie nie uzyskaliśmy odpowiedzi. Urząd Ochrony Zabytków od lat próbuje pozyskać nową nieruchomość w zamian za oddanie wozowni w ręce podmiotu, który znalazłby dla niej ciekawszą funkcję. Póki co zabiegi te nie odniosły oczekiwanego skutku. Wśród pomysłów zagospodarowania pojawiały się m.in. kawiarnia, sala koncertowa czy galeria.
POLECAMY w SERWISIE DZIENNIKBALTYCKI.PL:
- Kalendarz niedziel handlowych w 2019 roku. Sprawdź!
- Dyskonty nie będą mogły sprzedawać produktów marek własnych?
- Po raz trzeci padła główna wygrana w "Milionerach"!
- TOP 100 największych firm na Pomorzu [RANKING]
- Tak mieszka Robert Lewandowski [zdjęcia]
- Nauczyciel płakał, jak poprawiał. Zobacz najlepsze teksty uczniów i nauczycieli

Szymon Hołownia ma duże ego, większe ma tylko Lech Wałęsa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?