Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabrakło tak niewiele

Szymon Szadurski
Gdynianki zakończyły już przygodę w Eurolidze
Gdynianki zakończyły już przygodę w Eurolidze Tomasz Bołt
Wstydu nie było, na pewno jednak pozostał niedosyt. Tak w skrócie można podsumować tegoroczne występy koszykarek Lotosu PKO BP Gdynia w Eurolidze.

Gdynianki, zgodnie z oczekiwaniami, poradziły sobie w fazie grupowej elitarnych rozgrywek, ulegając jedynie niezwykle silnym kadrowo zespołom UMMC Jekaterinburg i Ros Casares Walencja.
- To są obecnie ekipy poza naszym zasięgiem - komentuje krótko Mieczysław Krawczyk, prezes Lotosu PKO BP.

Drużyna osiągnęła jednak zakładany na początku sezonu plan minimum, czyli awans do najlepszej szesnastki zespołów na Starym Kontynencie. Kolejny rywal na drodze do ćwierćfinałów, Fenerbahce Stambuł, był oczywiście wymagający, wydawał się jednak w zasięgu gdynianek, szczególnie, że Lotos PKO BP został przed kluczowymi meczami wzmocniony wielką gwiazdą światowej koszykówki, Tamiką Catchings.

I rzeczywiście, boje z Turczynkami okazały się wyjątkowo wyrównane. Lotos rozpoczął dobrze, od zwycięstwa na wyjeździe, rywalizację do dwóch zwycięstw przegrał jednak 1-2, a obie porażki poniósł w dramatycznych okolicznościach, po dogrywkach. W decydującym o awansie spotkaniu w Stambule, na sekundy przed końcem, gdynianki wygrywały 63:60, pozwoliły jednak Esmeral Tunceler oddać celny rzut za trzy punkty. Gospodynie dzięki temu wyrównały, a w dodatkowym czasie gry rozstrzygnęły dramatyczne spotkanie na swoją korzyść.

- Przegraliśmy praktycznie wygrany już mecz - mówi Mieczysław Krawczyk. - Trzeba jednak przyznać, że Fenerbahce to zespół o większym potencjale od Lotosu, dysponujący bardziej okazałym budżetem, niż my. Zabrakło nieco szczęścia. Na pewno nie pomogła nam też kontuzja Emiliji Podrug i choroba Ivany Matovic, która co prawda zagrała, jednak nie była w stanie pokazać pełni swoich umiejętności, jak we wcześniejszej fazie sezonu.

Naszej ekipie podcięła też nieco skrzydła świadomość, że nawet w przypadku awansu do ćwierćfinału trafimy na niezwykle silny Jekaterinburg, a w spotkaniach o awans do Final Four z tym rywalem na pewni nie bylibyśmy faworytem. Cóż, pozostanie nam teraz skupić się na walce o mistrzostwo Polski.
Trener gdynianek Jacek Winnicki, mówi, że jego podopieczne w starciach z Fenerbahce Stambuł zostawiły na parkiecie całe serce, pokazały zaangażowanie, umiejętności i walkę.

Stworzyły też kibicom niezapomniane widowiska.
- Tym bardziej czuję niedosyt, bo do zwycięstwa naprawdę niewiele zabrakło - podsumowuje Jacek Winnicki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki