Widać było, że presja wyniku w tym spotkaniu związana z sytuacją w tabeli obu zespołów, ciąży w pewnym stopniu na piłkarzach. Nie było zatem jednego wielkiego bohatera tych derbów, ale kilku zawodników gdańskiego zespołu z pewnością zasłużyło na wyróżnienia. Naszym zdaniem na pewno na plus należy ocenić Huberta Wołąkiewicza, Arkadiusza Mysonę, Karola Piątka oraz strzelców goli Piotra Wiśniewskiego i Pawła Buzałę.
Wołąkiewicz znakomicie grał w poprzednim sezonie w drugiej lidze. W ekstraklasie jesienią już tak dobrze nie było. Nie grał źle, ale przytrafiały mu się błędy, po których Lechia traciła gole. W rundzie wiosennej, poprzedni trener gdańszczan Jacek Zieliński, próbował zrobić z Huberta defensywnego pomocnika, ale to nie była pozycja dla niego. Wrócił na środek obrony i od kilku spotkań imponuje wysoką formą.
Dla Arkadiusza Mysony początek wiosny też nie był najlepszy. Za trenera Tomasza Kafarskiego wyraźnie odżył. Broni, włącza się do ataku, wykonuje stałe fragmenty gry. I właśnie po jego strzale z rzutu wolnego w słupek to Buzała zdobył drugiego gola dla gdańszczan. Piątek też pokazuje, że jest liderem Lechii i prezentuje równą formę. Wiśniewski i Buzała może nie zagrali wielkiego meczu, ale zrobili to, co do nich należało, czyli strzelili jakże ważne bramki.
W zespole Arki na wyróżnienie na pewno zasłużył Norbert Witkowski. Bramkarz żółto-niebieskich wielką klasę pokazał w pierwszej połowie, kiedy to w świetnym stylu obronił silny strzał z kilku metrów pod poprzeczkę w wykonaniu Andrzeja Rybskiego.
Dobre spotkanie rozegrał także Bartosz Ława. Była aktywny, szukał gry i sposobu na rozmontowanie defensywy biało-zielonych. Nie miał jednak należytego wsparcia wśród partnerów. Ława zaliczył jednak asystę przy honorowym golu strzelonym przez Przemysława Trytkę. I właśnie przy tym zawodniku też należy postawić małego plusa. Trytko pojawił się na boisku w 81. minucie i potrafił swój występ w derbach zakończyć golem.
Po derbowym meczu Lechii z Arką
Z Piotrem Wiśniewskim, strzelcem pierwszego gola dla Lechii Gdańsk w piłkarskich derbach z Arką Gdynia, rozmawia Paweł Stankiewicz
Strzeliłeś ważnego gola, który otworzył wynik w tym trudnym meczu.
Nareszcie zdobyłem bramkę, która dała nam jakieś punkty. Wprawdzie w tym sezonie wiele tych goli nie nastrzelałem, bo ten jest dopiero drugi. Jednak wcześniejszą bramkę strzeliłem w spotkaniu z Legią Warszawa, które przegraliśmy. Ważne, że wreszcie wygraliśmy i opuściliśmy miejsce barażowe w tabeli ekstraklasy.
Gol był ładnej urody...
Dostałem bardzo dobre podanie od Maćka Kowalczyka. Podbiegłem z piłką, zamknąłem oczy i huknąłem z całej siły.
Byłeś jednym z nielicznych piłkarzy grającym w tych derbach, który wywodzi się z naszego regionu.
I nie ukrywam, że dla mnie derby z Arką to było wyjątkowe spotkanie. Kibice wiedzą, że jestem ze Starogardu Gdańskiego, a tam kibicuje się Lechii. I ja też zawsze trzymałem kciuki za biało-zielonych.
Liczyłeś na to, że zagrasz?
Tak. Chociaż dopisało mi szczęście. Gdyby Marcin Kaczmarek nie dostał czwartej żółtej kartki, to pewnie wszedłbym dopiero w 80. minucie na boisko. Miałem dużo szczęścia, że zagrałem, ale wykorzystałem swoją szansę. Pamiętam, że w poprzednim sezonie miałem pecha, bo właśnie mnie żółte kartki wykluczyły z derbów z Arką.
Na początku meczu wyglądało jakbyście grali trochę bojaźliwie. Taka była presja wyniku?
Myślę, że nie. Można było odnieść takie wrażenie przez pogodę. Było bardzo gorąco i grało się ciężko. Za to kibice dopingowali nas w taki sposób, że czułem większą moc niż w innych spotkaniach.
Trener Kafarski po meczu powiedział, że wygraliście bitwę, ale jeszcze nie wojnę.
I taka jest prawda. Przed nami kolejny trudny mecz, w Zabrzu z Górnikiem. Najważniejsze to nie przegrać i zdobyć przynajmniej jeden punkt.
Z Piotrem Burlikowskim, członkiem zarządu i dyrektorem sportowym Arki Gdynia, rozmawia Janusz Woźniak
Czy zarząd klubu spokojnie patrzy na to, co na boisku wyrabiają piłkarze Arki?
Po przegranym w fatalnym stylu meczu we Wrocławiu w PE , a przed derbami z Lechią, spotkaliśmy się z drużyną. To była rozmowa w której nie tyle straszyliśmy zawodników, co próbowaliśmy zmobilizować na derby i pozostałe do końca sezonu spotkania. Oczywiście gra drużyny w Gdańsku nie mogła się podobać, ale były w niej pewne symptomy poprawy. Na dzisiaj jednak postawa zespołu nie zadowala ani nas, ani - co ważniejsze - naszych kibiców.
Można się więc spodziewać jakiś bardziej konkretnych działań zarządu?
Nie. Do końca sezonu pozostało pięć spotkań i trzeba się skupić na ligowym finiszu. Nasza sytuacja jest alarmowa, ale nie dramatyczna. Nie chcemy dodatkowo podgrzewać atmosfery. Przed piłkarzami i trenerem Markiem Chojnackim "miesiąc prawdy", w którym powinni udowodnić, że potrafią obronić dla Arki i Gdyni miejsce w ekstraklasie. Ja wierzę, ba, jestem przekonany, że ten cel na koniec rozgrywek osiągniemy.
Nie myśli pan, że może zbyt pochopnie rozstaliście się z trenerem Czesławem Michniewiczem, a może... decyzję o zmianie trenera podjęliście za późno.
Dzisiaj tego typu rozważania do niczego nie prowadzą. Trzeba skupić się na pracy i ratować to, co jeszcze jest do uratowania. Na szczegółowe analizy będzie czas po zakończeniu sezonu.
Środowy rewanżowy mecz Pucharu Ekstraklasy ze Śląskiem Wrocław Arka zagra w rezerwowym składzie?
Decyzje należą do trenera Chojnackiego, ale on sam jeszcze przed wyjazdem do Wrocławia z uwagi na stan fizycznego przygotowania zawodników prosił - i zarząd zaakceptował to stanowisko - aby drużyna skupiła się na rozgrywkach ligowych. W obecnej sytuacji Puchar Ekstraklasy nie jest naszym priorytetem. Co jednak nie znaczy, że jutro zakładamy porażkę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?