Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z wizytą u generała w Będominie. To tu, a nie na akademiach, można uczyć się patriotyzmu

Grażyna Antoniewicz
Grażyna Antoniewicz
Muzeum Hymnu Polskiego
Rok 2022 został ogłoszony przez polski Sejm rokiem Józefa Wybickiego, w dwusetną rocznicę śmierci i 275. rocznicę urodzin twórcy słów polskiego hymnu narodowego.

Około 10 km od Kościerzyny, tuż przy Nowej Karczmie, jest niewielka miejscowość Będomin. To tu w dworze, do którego wiedzie stara lipowa aleja, urodził się autor „Pieśni Legionów Polskich we Włoszech” Józef Wybicki herbu Rogala (1747-1822).

Pochodził ze średniozamożnej szlachty, za czasów króla Stanisława Augusta brał udział w konfederacji barskiej i Insurekcji Kościuszkowskiej. Po upadku powstania udał się na emigrację, gdzie współtworzył Legiony Polskie we Włoszech. W 1806 r. poparł Napoleona i podjął się tworzenia struktur administracyjnych i politycznych Księstwa Warszawskiego. W 1807 roku został odznaczony najwyższymi odznaczeniami polskim i francuskim - Orderem Orła Białego i Legią Honorową. Dzisiaj w dworze mieści się Muzeum Hymnu Narodowego - pierwsza taka placówka na świecie.

Po upadku powstania

Pieśń Legionów Polskich we Włoszech powstała po upadku Powstania Kościuszkowskiego, po trzecim rozbiorze Polski, kiedy Polska przestała istnieć na mapie Europy. I nagle, skromny Józef Wybicki, obywatel nieistniejącego państwa pisze słowa: „Jeszcze Polska nie umarła, kiedy my żyjemy”. Właśnie z tą pieśnią Polacy walczyli w Powstaniu Listopadowym, Powstaniu Styczniowym, w pierwszej i drugiej wojnie.

Także w czasach najnowszych, gdy powstawała „Solidarność”, często manifestacjom towarzyszył „Mazurek Dąbrowskiego”, który jest przetworzoną i zmienioną wersją Pieśni Legionów. Ma zmieniony tekst (nie zginęła zamiast nie umarła), cztery zwrotki zamiast sześciu i zamienioną kolejność 2. i 3. zwrotki.

Generał Wybicki napisał „Pieśń Legionów Polskich we Włoszech” we włoskim miasteczku Reggio Emilia w lipcu 1797 roku i tam 20 lipca została odśpiewana po raz pierwszy. Już w kilka tygodni później Henryk Dąbrowski przebywający z legionistami w Bolonii pisał do Józefa Wybickiego: „Żołnierze do Twojej pieśni nabierają coraz więcej gustu i my ją sobie często nucimy z winnym szacunkiem dla autora”. Innym razem mówił „a ja mam mojego mazurka!”.

Wkrótce rozrzucone po całych północnych Włoszech oddziały polskie poznały „Pieśń Legionów”, która zyskiwała sobie coraz większą popularność, nie tylko w wojsku. Oto za pośrednictwem emisariuszy przedostających się przez granice kordonów zaborców pieśń trafiła do Warszawy, Krakowa, Poznania i innych miast, by już w kilka miesięcy od chwili swoich narodzin - siać wiarę w odzyskanie wolności.

Osłaniali tyły rabusiów

- Mówi się, że Wybicki napisał tę pieśń ze wzruszenia, które ścisnęło jego pierś, ale ja nie bardzo w to wierzę - opowiada Przemysław Rey, kurator muzeum. - Legiony były tworzone przede wszystkim z jeńców wojennych i dezerterów z armii austriackiej. Byli to Polacy z Galicji, którzy wcieleni do armii austriackiej trafili do francuskiej niewoli i tkwili tam w obozach jenieckich, w koszmarnych warunkach, więc kiedy zaproponowano im, żeby dołączyli do polskiego wojska i walczyli z zaborcą, wstępowali chętnie.

Dąbrowski jako doświadczony wojskowy wiedział, że dobra pieśń, która jeszcze do tego będzie sławiła dowódcę, jest elementem podnoszenia morale wojska. Ponieważ żołnierze byli często niepiśmienni i trzeba było im wytłumaczyć podstawy: kto dowodzi, na kim się mają wzorować, w jaki sposób z Włoch trafią do Polski. Poprzez wielokrotne śpiewanie, prości legioniści „wbijali” sobie do głowy najważniejsze punkty programu Dąbrowskiego.

- Dąbrowski, jako doświadczony wojskowy, wiedział, że dobra pieśń, która jeszcze będzie sławiła dowódcę, jest elementem podnoszenia morale wojska. Dlatego, moim zdaniem, zamówił tę pieśń u Wybickiego - dodaje kurator. - Natomiast żołnierze jako dusze przekorne, dość szybko ułożyli własną wersję, śpiewając, że dał nam przykład Bonaparte, jak rabować mamy. Jako że Polacy osłaniali tyły oddziałów francuskich rabujących Rzym i inne włoskie miasta, np. Wenecję.

Nasz jest Wszechświat

- Mazurek to jedyny tekst, który choć ustanowiony w II Rzeczypospolitej, przetrwał czasy PRL bez modyfikacji - mówi kurator Muzeum Hymnu Narodowego Przemysław Rey. - Może dlatego, że Wybicki umieścił takich bohaterów, do których w sumie trudno się przyczepić. Czarniecki, Dąbrowski to na tyle dawni bohaterowie, że nikogo już nie drażnili. Chociaż niezmiennie pojawiają się propozycje nowych treści. Jedną z „piękniejszych” była 21-zwrotkowa wersja hymnu napisana przez jakiegoś Polonusa ze Stanów. Jego wersja refrenu brzmi: „Nasz, nasz jest Wszechświat i Ziemia i Słońce na Niebie gorejące”. Generalnie w tej wersji Polska jest wielka od morza do morza, łącznie ze wszystkimi oceanami!

Tylko raz, po II wojnie światowej, chciano zamienić Mazurka. W czasach stalinowskich prezydent Bolesław Bierut za namową jednego z wojskowych towarzyszy postanowił, że Polska powinna mieć nowy hymn i najlepiej, by napisał go sławny poeta. Wybór padł na Władysława Broniewskiego. Pomysł okazał się szokujący nawet dla Broniewskiego. Podobno odmówił w te słowa: „Wy chcecie, towarzyszu Bolesław, żebym ja napisał nowy tekst do hymnu narodowego. Ja to potrafię. Ja jeden! Ale ja hymnu narodowego nie będę zmieniał. Nie będę, bo nie mogę! Bo nie chcę. Bo to tak, jakbym orłowi polskiemu urwał głowę” (Mariusz Urbanek, fragment książki „Broniewski. Miłość, wódka, polityka”).

Z biegiem lat pojawiło się wiele różnych opowieści o reakcji poety. Według innej wersji, Broniewski miał wręczyć Bierutowi kartkę ze zdaniem: „Jeszcze Polska nie zginęła...”. Jak było? Nie wiemy.

Gdzie jest rękopis?

Synowie Józefa Wybickiego zmarli bezpotomnie. Jego córka, Teresa, wyszła za mąż za Floriana Rożnowskiego. Ich syn Edward miał syna Stanisława, który ożenił się z Niemką. Z tego związku narodził się Johannes von Rożnowski, znany berliński lekarz. Na początku 1943 roku Johannes von Rożnowski złożył do Banku Rzeszy rodzinne pamiątki i archiwum, cztery zielone kartony z dokumentami rodziny. W jednym z nich prawdopodobnie znajdował się rękopis (zwany też autografem) pieśni będącej hymnem państwowym Rzeczypospolitej. W 1944 roku Johannes wraz z żoną popełnili samobójstwo. Bank w 1945 zdobyła Armia Czerwona, wywożąc depozyty do Związku Radzieckiego, być może jednak rękopis pozostał w Berlinie.

Znany kompozytor Stanisław Hadyna w książce „Droga do hymnu” opisał spotkanie z Johannesem von Rożnowskim w 1941 roku, podczas którego potomek Józefa Wybickiego pokazał mu ukrywany przed nazistami rękopis Mazurka. Było to w bunkrze, gdy Berlin bombardowali alianci.

- Traf chciał, że obok mnie znalazł się jakiś stary filolog niemiecki, przechowujący jak relikwię autograf Wybickiego. Taki właśnie karteluszek z zanotowanym tekstem „Jeszcze Polska”, papier poplamiony... winem, włoskim czerwonym winem... - wspominał kompozytor. Na ile jest to prawdziwa historia, dzisiaj trudno powiedzieć.

Jest nadzieja, że jeśli rękopis nie spłonął w czasie zdobywania Berlina, to znajduje się gdzieś w archiwach rosyjskich. Od lat 70. Jan Nowak-Jeziorański prowadził poszukiwania manuskryptu. Zaangażował w nie m.in. prezydentów Wałęsę i Kwaśniewskiego, ale odpowiedź z Rosji była zawsze negatywna.

Niezwykłe skarby

W Muzeum Hymnu Narodowego w Będominie zgromadzono 5600 eksponatów. Do najciekawszych z nich należą dokumenty związane z Józefem Wybickim, gen. J.H. Dąbrowskim i Legionami Polskimi we Włoszech, XIX-wieczna pozytywka wygrywająca „Mazurka Dąbrowskiego”, czy kolekcja grafik napoleońskich ze zbiorów dr. Andrzeja Nieuważnego.

Znajdziemy tu archiwalne zapisy polskich pieśni patriotycznych. Są śpiewniki. Jest tekst „Mazurka Dąbrowskiego” wydany w Paryżu w 1836 roku i płyta długogrająca z 1902, z nagraniem pieśni „Jeszcze Polska nie zginęła” oraz miniaturowy gramofon niemiecki z dwiema płytami z nagraniem tejże pieśni. Znajdziemy tu także prawie 2000 eksponatów z motywem Orła Białego. Ofiarodawcą był Kazimierz Owczarski, prywatny kolekcjoner z Warszawy.

W skład kolekcji wchodzi wspaniały zbiór ponad 1300 archiwalnych kart pocztowych. Najstarsza pochodzi z 1892 r. Jest ciekawa kolekcja biżuterii patriotycznej, orzełki wojskowe, ryngrafy, proporczyki i sztandary. W muzeum prezentowane są również wystawy czasowe, odbywają się koncerty, lekcje muzealne oraz imprezy: „Bieg Mazurka Dąbrowskiego” czy „Rajd z gen. Józefem Wybickim”. Raz do roku w sierpniu organizowana jest impreza plenerowa „Batalia Napoleońska”.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki