18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z Orłem Białym na morzach i oceanach. Historia polskich bander

Eugeniusz Koczorowski
Święto Morza to czas, kiedy będziemy podziwiać różnego rodzaju statki i okręty. Na każdym z nich powiewać będzie bandera. Specjalnie dla Magazynu Historia opowieść o dawnych znakach okrętowych przygotował kmdr Eugeniusz Koczorowski, znawca ceremoniału morskiego.

Nie wiadomo, kiedy dokładnie pojawił się zwyczaj oznaczania przynależności jednostek pływających, w każdym razie jest pewne, że istniał już w starożytności. W średniowieczu na statkach pojawiły się proporce bądź chorągwie okrętowanych na nich wojów, potem rozpowszechniły się bandery ze znakami wskazującymi na przynależność statków do danego miasta bądź nacji monarchy.

Najwcześniej, bo już w XIII w., termin "bandera", podobnie zresztą jak "admirał", odnotowano w Hiszpanii. W Polsce tego rodzaju znak okrętowy znajdzie zastosowanie za panowania ostatnich Jagiellonów. Trudno jednoznacznie stwierdzić, czy istniał na okrętach królewskich "żołnierzy morskich" (milites nostri maritimi) Zygmunta Starego. Niewątpliwie był używany na okrętach "strażników morza" Zygmunta Augusta, skoro ten swoim "uniwersałem" z 1566 r. nakazał obcym statkom i okrętom oddać cześć polskiej banderze poprzez opuszczenie żagli. Tym, którzy do tego zalecenia by się nie zastosowali, groził ostrzał z dział.

Zagadką pozostaje, jak dokładnie wyglądały pierwsze bandery - czy nosiły na sobie znak narodowy w postaci Orła Białego, czy też klejnot (herb) królewski. Na pewno liczyła się wielkość okrętu i liczba masztów. Gdy było ich więcej aniżeli jeden, na maszcie środkowym (grotmaszcie) podnoszono banderę narodową, a na fokmaszcie, czyli przednim, banderę królewską. Tę pierwszą stanowił płat barwy czerwonej z białym orłem bez korony. Bandera królewska była karmazynowa.

Znaki ostatnich Jagiellonów

Materiał źródłowy dotyczący wizerunku znaków okrętowych podnoszonych na statkach najętych, czyli kaperskich, bądź z czasem budowanych dla flot królewskich, zwłaszcza gdy chodzi o czasy panowania Zygmunta Augusta, jest nader ubogi. W konsekwencji mamy do czynienia z wieloma niesprawdzonymi hipotezami. Jedna z nich opisuje banderę królewską jako biały płat materii prostokątnej, na której widniało monarsze signum połączonych złotych liter SA (Sigismundus Augustus). Bardziej prawdopodobne wydaje się być tło barwy karmazynowej, a na nim wizerunek Orła Białego, zapewne z dodatkiem wplecionej złotej litery S. Być może taki znak okrętowy przewidywano dla budowanego w Elblągu galeonu, który miał być zalążkiem polskiej floty. Śmierć króla w 1572 r. przerwała rozpoczęte z tak wielkim trudem dzieło. Ostatecznie jednostki nie dokończono - spłonęła w 1577 r.

Liczba, kształt i wielkość znaków okrętowych podnoszonych na statkach kaperskich w służbie Polski zależała niewątpliwie od wielkości i typów tych jednostek. Niektóre miały tylko jeden maszt, inne były trzymasztowe. Znaki okrętowe, zależnie od rangi, umieszczano zresztą nie tylko na masztach, ale także na rufach, a nawet na dziobach. Zwyczaj ten przyjął się już wcześniej, za panowania Kazimierza Jagiellończyka. Łodzie, szkuty, kogi i innego typu jednostki kaperskie pływające trzech miast pruskich, tj. Gdańska, Elbląga i Braniewa, uczestniczące w rozgromieniu floty krzyżackiej na Zalewie Wiślanym w 1463 r., podnosiły proporce z herbami miast macierzystych. W tle podnoszonych płatów proporców zawsze dominowała czerwień bądź biało-czerwone połączenie kolorów. Nawiązywały one do heraldyki Rzeczypospolitej. Te same barwy będą powtarzalne w dobie królów elekcyjnych.

Niezależnie od barwy materii, czerwonej bądź karmazynowej, widniał na niej wizerunek Orła Białego. Czy zawsze białego? Niektóre przesłanki wskazują, że mógł on też być przedstawiony w kolorze srebrnym, co i tak nie wpływało na odczytywanie godła. Szczególnie bogate zdobienia miał nasz Orzeł w czasach Zygmunta Augusta, nieco skromniej prezentował się na banderach kaprów Stefana Batorego, zawsze jednak był w kolorze białym, zdobny złotą koroną i tejże barwy dziobem oraz szponami. Wątpliwe jest, aby dzielił pole herbowe z Pogonią litewską.

Czasy panowania Wazów dostarczają nam znacznie więcej przekazów pisemnych i ikonograficznych, dotyczących wizerunku Orła Białego na banderach narodowych i królewskich. Podobnie zresztą jest z innymi znakami okrętowymi. Przykładem może być obraz olejny gdańskiego malarza Bartłomieja Milwitza, któremu gdańszczanie zlecili wykonanie dzieła przedstawiającego bitwę pod Oliwą z 1627 r. Ukończony w 1650 r. obraz powstał dla uczczenia zwycięstwa polskiej floty nad szwedzką i zdobił wnętrza Ratusza Głównomiejskiego.

Marzenia o potędze

Ideę utworzenia regularnej floty wojennej przez Zygmunta Augusta dla uzyskania "dominium maris", czyli panowania na obszarze części południowego Bałtyku, przejął Zygmunt III Waza. Wprawdzie kierował się innymi motywami (chodziło o pobudki dynastyczne), to jednak wzorem swego poprzednika podjął się tego zadania z rozmachem. Rozpoczął od ustanowienia Królewskiej Komisji Okrętowej, powierzając jej szereg obowiązków, z budową galeonów włącznie. Zygmunt III pochodził ze Szwecji, a więc z kraju, gdzie sprawy morza były czymś zwyczajnym. Zrozumiałe zatem, dlaczego z wielkim zaangażowaniem nadzorował komisarzy królewskich, sprawdzając osobiście, jak wypełniają powierzone im zadania. Sięgał też po pieniądze z własnej szkatuły. Nie liczył bowiem na uchwalenie potrzebnych kwot przez Sejm. Szlachta nie kwapiła się do wspomagania króla, upatrując, że flota wojenna może stać się wyłącznie "narzędziem osobistym monarchy". Tak czy inaczej, budowa okrętów, zakup statków handlowych, żeby następnie je uzbroić, powołanie komisji, czyli admiralicji (nastąpiło to wcześniej aniżeli w Anglii!) oraz szereg innych działań, takich chociażby jak opracowanie regulaminów czy ustanowienie znaków okrętowych, wszystko to czyniło flotę polską podobną do innych flot w zlewisku Morza Bałtyckiego. Była ona oparta już nie na zasadach kaperskich, lecz miała stały, regularny charakter.

Oczywiście, nie od razu król zdołał zgromadzić odpowiednią liczbę okrętów, które mogły się przeciwstawić w boju znacznie liczebniejszej i lepiej uzbrojonej flocie szwedzkiej. Flota polska rozwijała się poprzez budowę galeonów oraz zakup statków po dostosowaniu ich do walki; na zdobyczne jednostki można było liczyć tylko po zwycięskiej bitwie.

Na wszystkich, z takim trudem gromadzonych jednostkach, w całym majestacie podnoszono znaki okrętowe, bandery i proporce z Orłem Białym. Ceremonii towarzyszyły dźwięki trąb, bębnów i piszczałek. Zależnie od wielkości i umiejscowienia masztów bądź drzewców flagowych, występowała hierarchia w podnoszeniu bander czy też innych znaków okrętowych. Na wielkim maszcie, czyli grotmaszcie, banderę narodową podnosił bosman. Na maszcie przednim, tj. fokmaszcie, robił to bosmanmat. Wreszcie na tylnym, bezanmaszcie, zaszczyt ten przypadał w udziale matowi.

Za panowania Zygmunta III i jego syna Władysława IV banderą, a właściwie dużym proporcem, był znak okrętowy umieszczony na bezanmaszcie w postaci żółtego krzyża na niebieskim tle. Monarchowie ci nie rezygnowali z aspiracji do tronu szwedzkiego i nie przestali tytułować się królami szwedzkimi. Stanowiło to jeden z pretekstów do ciągłych konfliktów, zwłaszcza że Wazowie nakazali na piersi widniejącego na banderach Orła Białego umieścić swój (szwedzki) herb rodowy w postaci snopka.

Przyjrzyjmy się zatem, jak dokładnie wyglądały znaki okrętowe, a przede wszystkim bandery na okrętach floty Zygmunta III i Władysława IV. Płat bandery narodowej był barwy czerwonej, a na nim rozpościerał skrzydła Orzeł Biały bez korony. Jego ozdobę stanowiły złote szpony i takiej barwy dziób. Bandera królewska była bardziej ozdobna i chociaż rangą niższa, mieniła się pysznie zdobieniami. Jej karmazynowy płat, podwójnie wcięty ukosem pośrodku, naznaczony był białym krzyżem, na którego tle widniał Orzeł Biały w koronie. Na jego piersi widniał herb Wazów w kolorze złotym. Dodatkowy ozdobnik stanowił złoty łańcuch Orderu Złotego Runa, który okalał środek tej bandery. Znacznie skromniej prezentował się proporzec (trudno go bowiem było nazwać banderą) na bezanmaszcie. Był to po prostu wcięty dwukrotnie wimpel o narodowych barwach Szwecji, czyli żółty krzyż na niebieskim tle.

A gdzie jeszcze pojawiał się Orzeł Biały? Oczywiście zawsze tam, gdzie była polska bandera, a niekiedy inny znak okrętowy, np. na drzewcu bukszprytu podnoszono mały proporzec, który w zasadzie był repliką bandery królewskiej. Powiewał on na dziobie okrętu, jeżeli na pokładzie znajdował się dowódca w stopniu wyższym niż kapitan, kapitan, bądź wyznaczony (ale tylko tytularnie na czas akcji bitewnej) admirał.

Nieoczekiwanie Orzeł Biały, a w zasadzie "Orzełek", znalazł swoje miejsce także na wstędze wiatrowej. Długa wąska wstęga koloru czerwonego była podwieszana u szczytu masztu powyżej bandery bądź na nokach rei, czyli jej końcach. Służyła ona do ustalania kierunku wiatru, aby zgodnie z nim ustawiać reje do wiatru. Ze wstęgi wiatrowej korzystano we wszystkich flotach, nie tylko bałtyckich. Z czasem, wzorem floty brytyjskiej, także floty bałtyckie zaczęły zdobić wstęgi wiatrowe znakami narodowymi. Królewska Komisja Okrętowa nakazała, aby na wstęgach wiatrowych polskich okrętów żaglowych znalazły się białe orzełki.

Ostatnim znakiem okrętowym, jaki podnoszono na galeonach, fluitach i pinkach floty Zygmunta III i Władysława IV był proporzec bojowy na drzewcu rufowym. Celowo został wymieniony jako ostatni, gdyż nie miał on nic wspólnego z narodowym charakterem i heraldyką. Z czasem jednak w opisach, rycinach i malowidłach zaczęto go mylnie identyfikować jako banderę polską!

Proporzec bojowy w postaci czerwonego prostokątnego płata z widniejącym na nim zgiętym ramieniem uzbrojonym w miecz bądź szablę (w polskim wydaniu), był znakiem ogólnie stosowanym, szczególnie we flotach bałtyckich. Osadzony na drzewcu rufowym okrętów, ale także statków handlowych (zdobycznych bądź najętych, wykonujących misje kaperskie), oznajmiał wszem, że dana jednostka uczestniczy w działaniach wojennych. Skąd zatem wzięło się mylne identyfikowanie proporca bojowego, jako bandery polskiej? Otóż kaprowie polscy zwani "żołnierzami morskimi", czy też "strażnikami morskimi", wykonywali usługi na rzecz króla w nierzadko ekstremalnych sytuacjach. Będąc niekiedy zmuszeni do ukrycia królewskich znaków okrętowych, pozostawiając jedynie proporcje bojowe.

Załogi okrętów regularnej floty Zygmunta III i Władysława IV podnosiły proporce bojowe w należnych im miejscach, czyli na rufach, pozostawiając maszty dla insygniów narodowych i królewskich.

Kaprowie, i ich na wpół legalna niekiedy działalność, pozostawili po sobie ślad chociażby w opisach i holenderskich rycinach C. Allarda i C. Danckerta z końca XVII w. czy w niemieckim dziele D. Koelera z 1718 r., w których proporzec bojowy przedstawiano jako... banderę polską. Co ciekawe, wizerunek tego proporca, lecz w zmienionym kształcie, barwach i rysunku, pojawi się na okrętach Rzeczypospolitej po uzyskaniu niepodległości. Ustawą z 1919 r. znak ten określono Proporcem Marynarki Wojennej, znajdując mu miejsce na drzewcu dziobowym! Tkanina była biało-czerwona, krzyż kawalerski nawiązywał do tradycji narodowej. Jedyne signum dawnej epoki to ramię zbrojne w miecz.

Namiastka Rzeczypospolitej

O wizerunku bandery kaprów króla Jana Kazimierza czy też Jana III Sobieskiego wiemy niewiele. Po rozbiorach została ona zresztą wyrugowana z wód Bałtyku, co nie znaczy, że nie podejmowano prób "restytucji" godła. Dotyczyło to żeglugi handlowej, gdzie pionierem okazał się Prot Potocki, którego grupa pięciu statków: Polska, Ukraina, Podole, Jampol i Św. Piotr wchodziła w skład Kompanii dla Handlów Wschodnich. Jednostki te utrzymywały żeglugę między Morzem Czarnym a Morzem Śródziemnym. Podnosiły flagi, zwane niekiedy banderami , o nieco dziwacznym połączeniu tradycji rosyjskiej i polskiej.

Nawiązywały one do tradycji zaborczej flagi andrejewskiej, używanej przez Rosjan na okrętach wojennych. Jej biały płat znaczony był niebieskim krzyżem, a w lewym górnym rogu widniał niewielki prostokąt barwy czerwonej, na którym pojawił się Orzeł Biały. Flagę podobnego wzoru można znaleźć w dziele Tomasza Święckiego, "Historyczna wiadomość o ziemi pomorskiej, mieście Gdańsku oraz żegludze y panowaniu Polaków na Morzu Bałtyckim", wydanym w Warszawie w 1811 r.

Podobnie wyglądała flaga podnoszona na statkach parowych - pierwszych, jakie pojawiły się w Gdańsku, za sprawą warszawskiego kupca przemysłowego Konstantego Wolickiego. Było to niebywałe wydarzenie, jako że armatorem statków nazwanych: Książe Xsawery i Victory był Polak. Na ten temat ówczesna "Gazeta Krakowska" napisała: "Dwa statki parowe przez K. Wolickiego z Anglii sprowadzone, przybyły do Gdańska z banderą rosyjską, na której jest umieszczony Orzeł Polski". (…) Jeden z tych statków, zwany Książe Xsawery, zupełnym aparatem na siłę koni 40, jest przeznaczony do podróży na morzu, (…) drugi Victory zwany, budowany płasko, ma być holowany do Warszawy; (…) jest on także z maszyną na 60 koni opatrzony, nie ma przecież kotła, który jako uszkodzony w Anglii zostawiono (…). A że statki parowe są nowym zjawiskiem dla miasta Gdańska, przeto konsul jeneralny rosyjski, radca kolegialny W. Markowicz, chcąc zrobić przyjemność mieszkańcom, sprosił na dzień 29 czerwca na pokład tych statków pierwsze osoby stanu wojskowego i cywilnego i dwieście pięćdziesiąt osób obojga płci i przyjął wspaniałą ucztą na pokładzie Victory (…). Fakt pojawienia się statków o nowym napędzie zapewne ucieszył mieszkańców, lecz nie znalazł aprobaty w oczach przedstawicieli gdańskich władz miejskich". Powodem niechęci było to, że armatorem był Polak i że na banderach widniał Orzeł Biały.

"Miejska Rada Gdańska uchwaliła zatem wszystko, aby administracyjnie jak najszybciej pozbyć się parowców z portu gdańskiego" - twierdziła "Gazeta Krakowska" . Podobny, ale nie identyczny, wzór polskiej flagi - bandery opartej na wizerunku carskiej bandery wojennej, pojawił się na początku XX w. W listopadzie 1918 r. przebywający w Sewastopolu marynarze pochodzenia polskiego opracowali wzór flagi dla statku Polonia, należącego do jednego z polskich przemysłowców z Baku.

Flaga - bandera przeznaczona była w zasadzie dla planowanych okrętów, które miały zasilać flotę wojenną odrodzonej Polski. Pomysł był na tyle wówczas nierealny, że ograniczono się do przyjęcia zmodyfikowanej wersji flagi (bandery) statków handlowych Prota Potockiego. Początkowo przedstawiała ona na białym polu krzyż św. Andrzeja, ale nie barwy niebieskiej, lecz czerwonej. Pośrodku flagi, na przecięciu przekątnych krzyża, znajdował się Orzeł Biały na czerwonej tarczy. Ostatecznie tarczę z Orłem zdecydowano się przenieść w lewy górny róg flagi. Pojawiły się jeszcze inne pomysły, co do bandery bądź flagi dla polskich statków handlowych, zawsze jednak z wizerunkiem Orła Białego.

Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości Sejm 1 sierpnia 1919 r. przyjął ustawę o banderze dla okrętów wojennych i statków handlowych. Otworzony został nowy rozdział w dziejach polskiej obecności na morzu, ale to już temat na osobną opowieść.

Słowo o autorze
Komandor Eugeniusz Koczorowski - historyk, pisarz, publicysta. Autor blisko 20 książek i licznych artykułów poświęconych tematyce morskiej. Zainteresowania badawcze łączy z pasją plastyczną. Wykonał około 7 tys. rysunków, ilustrujących różnego rodzaju teksty marynistyczne.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki