Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z lekkoatletyki przeniósł się do bobslei. Zmiana dyscypliny wyszła Sewerynowi Sośnie z AZS-u AWFiS-u Gdańsk na dobre

Rafał Rusiecki
Rafał Rusiecki
Seweryn Sosna z AZS-u AWFiS-u Gdańsk to rozpychający reprezentacji Polski w bobslejach
Seweryn Sosna z AZS-u AWFiS-u Gdańsk to rozpychający reprezentacji Polski w bobslejach Jakub Steinborn
Zawrotna prędkość, duże przeciążenia i związany z tym wyrzut adrenaliny do krwiobiegu to główne wyróżniki bobslejowego ślizgu. Zauroczył się nimi Seweryn Sosna, młody zawodnik AZS-u AWFiS-u Gdańsk, który trenuje tę dyscyplinę od października 2022 roku. Byłemu sprinterowi idzie na tyle dobrze, że w debiutanckim sezonie wspólnie z Aleksym Boroniem sięgnął po wicemistrzostw świata do lat 23 w niemieckim Winterbergu.

Od sprintera do bobsleisty z pierwszymi sukcesami po kilku miesiącach

- Z pierwszym treningiem na lodzie, z pierwszą wywrotką, którą miałem w drugim ślizgu w życiu, mogę śmiało powiedzieć, że się zakochałem w tym sporcie. Wiem, jak to wygląda. To poczucie adrenaliny jest zupełnie inne, niż w lekkoatletyce. W tej akurat dyscyplinie mam tylko pozytywny stres, a zero negatywnego. W lekkoatletyce bywało inaczej. A to sprawia, że czuję się spełniony w bobslejach - zapewnia z przekonaniem Seweryn Sosna.

To nie jest tak, że sukces na mistrzostwach świata juniorów w bobslejach zdobywa się na pstryknięcie palców. Seweryn Sosna nie zaczynał bowiem w październiku 2022 roku "od zera". Wcześniej reprezentant AZS-u AWFiS-u Gdańsk uprawiał sprinty.

- Biegałem 100 metrów. Wyniki miałem średnie, w granicach 11 sekund. Dla niektórych to szybko, a dla innych wolno. Do rekordu świata (9,58 Usaina Bolta – przyp. aut.) dużo brakowało, więc nie wiązałem przyszłości z tą dyscypliną. Postanowiłem ją zmienić. Padło na bobsleje - wyjaśnia nam 20-latek.

Okazało się, że przeskok z dyscypliny kojarzącej się z latem na dyscyplinę wybitnie zimową, w górskiej scenerii nie będzie karkołomny. Sportowiec z Gdańska miał bowiem pewne predyspozycje.

- Spotkałem mojego bardzo dobrego kolegę Bartosza Sienkiewicza. Zobaczyłem, jak robił swój trening. Zauważyłem, że jest wiele podobieństw do ćwiczeń sprinterskich, że większy nacisk jest na siłownię poza sezonem. W sezonie dużo bowiem trenuje się na lodzie. A ja zawsze wyróżniałem się większą siłą od swoich rówieśników. To pomogło w wyborze tej dyscypliny. Bob waży około 200 kg i trzeba go szybko rozepchnąć na lodzie. Posiadałem dwie kluczowe umiejętności – siłę i szybkość - wylicza Seweryn Sosna.

Bobslejowego toru w Polsce wciąż brak

Fizyczne możliwości to jedno, ale na Pomorzu ze świecą szukać toru bobslejowego. Ba, takiej infrastruktury nie ma w całym kraju, więc reprezentanci najczęściej obierają kierunek na tor w łotewskiej miejscowości Sigulda. Pewnym rozwiązaniem jest też infrastruktura... w OPO Cetniewo we Władysławowie. - Mamy tam swoją, płaską ścieżkę na tartanie. Zakupiona jest już ścieżka pochyła, na której będziemy mogli rozpychać nasze trenażery. A to będzie miało większe przełożenie na prawdziwe wyniki na lodzie. Czy te zastępcze treningi się sprawdzają? Gdyby był tor bobslejowy w Polsce, to na pewno większość czasu w roku spędzalibyśmy na nim. Musimy radzić sobie w innych miejscach praktycznie w sezonie. Zgrupowania u nas zaczynają się od października. Wtedy również rozpoczyna się sezon. W Lillehammer mamy pierwszy Puchar Europy. Możemy ćwiczyć na torach bobslejowych tylko podczas treningów do zawodów i w krótkich okienkach pomiędzy pucharami. W Polsce skupiamy się na różnego rodzaju ćwiczeniach, które pozwalają nam ukierunkować trening pod bobsleje - tłumaczy Sosna.

Debiutancki sezon w wykonaniu gdańszczanina trzeba zaliczyć na wielki plus. Okazało się bowiem, że idealnie odnalazł się w nowej rzeczywistości.

- Na mistrzostwach świata juniorów do lat 23 udało nam się z Aleksym Boroniem (pilot - przyp. aut.) zdobyć drugie miejsce. W klasyfikacji juniorów do 26 lat mieliśmy ósme miejsce. Zostaliśmy wyróżnieni przez związek i mogliśmy wystartować na mistrzostwach świata seniorów. Zyskaliśmy bardzo dużo obycia, zajmując 22 lokatę. Nie udało nam się dostać do finałowej dwudziestki, co by oznaczało czwarty, finałowy ślizg, ale wyciągnęliśmy z tego występu dużo doświadczeń. Pomogło to nam w radzeniu sobie ze stresem i obyciu z zawodnikami klasy światowej - mówi rozpychający w kadrze narodowej A.

I wylicza największe różnice pomiędzy ściganiem się w bobach dwuosobowych i czteroosobowych.

- Dwójki bobslejowe to tak naprawdę zupełnie inny sport niż czwórki. Dla przykładu w dwójkach, jako rozpychający lub hamulcowy, to niczego nie widzę na torze. Natomiast w czwórce, jako drugi bądź trzeci zawodnik widzimy co się dzieje. Upadki w czwórce są bardziej drastyczne. Tutaj też trudniej wskoczyć go boba, z pozycji drugiego lub trzeciego. Dlatego, że wskakujemy od bumperów boba bezpośrednio do wnętrza sań. Tylko czwarty zawodnik może wskoczyć na wprost. Najbardziej komfortowe są dwójki, ale większa adrenalina jest w czwórkach. Powiem szczerze, że wolę czwórki, bo adrenalina to hormon, którego bardzo pożądam - śmieje się Seweryn Sosna.

tekst alternatywny

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki