Jak co roku obejrzeliśmy jedno czy dwa przedstawienia znakomite, jedno czy dwa bardzo dobre, kilka dobrych i kilka takich jakichś...
Prywatnie nie mam żadnego kłopotu ze wskazaniem największego festiwalowego wydarzenia, choć po teatralnych korytarzach i w ogólnopolskich gazetach opinie o występie The Wooster Group kursowały rozmaite. Dla mnie "Hamlet" słynnej amerykańskiej grupy był dużej miary teatralnym przeżyciem. Może rozczarowali się nim ci, którzy spodziewali się kolejnej oryginalnej wersji Szekspirowskiego dramatu? A przecież "Hamlet" The Wooster Group nie był, ściśle biorąc, kolejną interpretacją tekstu. Odtwarzając na scenie słynną filmową wersję z Richardem Burtonem z 1964 roku, Elisabeth LeCompte, reżyser, powiedział coś bardzo istotnego o naszym niewygodnym życiu na olbrzymim kopcu, usypanym z wcześniejszych dzieł i ich interpretacji. I powiedziała to w perfekcyjnym przedstawieniu.
Zastanawiającym esejem na scenie, mało zresztą mającym wspólnego z Szekspirem, okazało się także przedstawienie "Warum, Warum", wyreżyserowane przez inną światową znakomitość, Petera Brooka. Jeśli natomiast trzymać się sztuk trzymających się Szekspira, wymienić by trzeba było najpierw dwa polskie przedstawienia, wyróżnione w konkursie organizowanym przez Fundację Theatrum Gedanense na najlepszą polską inscenizację Szekspira. Pierwsze wyróżnienie przypadło gdańskiego teatrowi Wybrzeże i wyreżyserowanemu tu przez Szymona Kaczmarka "Poskromieniu złośnicy". Kaczmarek zobaczył w Szekspirowskiej komedii to, czego przed nim nikt nie odkrył. To nie historia wojny płci, tylko opowieść o młodych, pozbawionych życiowych drogowskazów ludziach, którzy w świecie nieobecnych ojców i wszechobecnej popkultury muszą na własną rękę szukać wzorców bycia mężczyzną i kobietą.
Nową, ciekawą wersją "Otella" podzieliła się też z widzami Agata Duda Gracz, która w łódzkim Teatrze im. Jaracza wyreżyserowała przedstawienie, nagrodzone w konkursie Złotego Yoricka wyróżnieniem honorowym. Jago, intrygantowi, który oplątał Otella swoimi kłamstwami, dorobiła wyraźną motywację. Jago, zdradzony nigdyś przez swą żonę, podświadomie szuka odwetu na swym rywalu i przyjacielu zarazem. Ich przyjaźń jest tak naprawdę pozorem, mistyfikacją. Ale czy nie takim samym pozorem jest miłość Otella do Desdemony, skoro Otello tak łatwo daje wiarę półsłowkom Jago? W przedstawieniu Dudy Gracz pierwszoplanowi bohaterowie są kimś innym na zewnątrz, w ludzkich oczach i opinii, a kimś innym wewnątrz. Wystarczy bardzo niewiele, czasem jeden impuls, aby poukrywane w nich kompleksy i winy zaczęły zmieniać ich życie w tragedię.
Spektakle zagraniczne w zestawieniu z polskimi produkcjami wypadły w tym roku bladziej. Owszem, "Ryszard III" Węgierskiego Teatru w Cluj był całkiem ciekawym opisem powstawania dyktatury, owszem, "Hamlet" Teatru Narodowego z Sibiu pokazał oryginale pomysły, choćby odgrywanie przez Gertrudę i Klaudiusza, a nie przez przyjezdnych aktorów, scenek "Pułapki na myszy"; ale daleko było tej sztuce do pojawiających się na wcześniejszych festiwalach przedstawień Rumunów. Anglicy, tradycyjnie, przekonywali, że granie Szekspira bez Bóg wie jakich fajerwerków daje w teatrze dobry efekt - tak jak w bezpretensjonalnej plenerowej wersji "Snu nocy letniej" teatru The Globe czy w tej samej komedii w wykonaniu grupy Propeller, która fragmenty inscenizacji rzemieślników zagrała jak grupa rekonstrukcji historycznej. Poza tymi jednak i paroma innymi jeszcze pojawiło się w tym roku trochę, a nawet jakby za dużo, produkcji półprofesjonalnych. "Kupiec wenecki" Bremer Shakespeare Company czy pierwsza premierowa produkcja gdańskiego Teatru w Oknie, czyli "Alchemik" Bena Jonsona, niech wystarczą za przykłady.
Wiem, to nieuniknione, nie ma na tym świecie takiego festiwalu, którego program składałby się z samych ważnych wydarzeń. Zawsze jest trochę owsa i trochę siana, a wybór należy już do publiczności. Niemniej chciałoby się, aby na gdańskim Festiwalu Szekspirowskim, aspirującym od lat do tytułu flagowej gdańskiej imprezy kultury wysokiej, rozziew między najlepszymi i najsłabszymi spektaklami był stopniowo coraz mniejszy. A jest stale taki sam.
Zmienia się natomiast bardzo wyraźnie imprezowa oprawa zaproszonych spektakli. Coraz więcej konferencji, wasztatów, spotkań, publikacji. Organizatorzy festiwalu od dawna zdradzali edukacyjne zacięcie. Chwała im za to. W ten sposób pracują na publiczność, jaka za lat kilka będzie szturmować festiwal w nowo wybudowanym Gdańskim Teatrze Szekspirowskim.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?