18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Xawery Żuławski: To książka uznała, że mam zrobić ten film

Ryszarda Wojciechowska
Xawery Żuławski
Xawery Żuławski Tomasz Bołt
Z Xawerym Żuławskim, reżyserem filmu "Wojna polsko-ruska", rozmawia Ryszarda Wojciechowska.

Na wczorajszej konferencji prasowej po projekcji filmu "Wojna polsko-ruska" żartobliwie pytano - ile ekipa filmowa zapłaciła, żeby pokaz tego filmu odbył się dokładnie 70 lat po ataku Rosjan na nasz kraj - czyli 17 września. Pytanie było oczywiście żartobliwe, bo nie o taką wojnę w tym filmie chodzi...

Chciałabym zapytać o Silnego, czyli Borysa Szyca. Udało się Panu wpasować szczęśliwie w grafik aktora. Bo on miał bardzo pracowite ostatnie lata. I na tym festiwalu to najlepiej widać.
To rzeczywiście festiwal jednego aktora. A ja się cieszę, że nam się udało zrobić oryginalny film, w którym Borys się wyróżnia. I nie wraca w tej postaci w żadnym innym filmie. Bo to byłaby dla nas tragedia. Borys zagrał w paru filmach, które są na tym festiwalu. Ale na szczęście w żadnym tak jak w "Wojnie polsko-ruskiej".

Tu, na festiwalu mówi się, że "Wojnę polsko-ruską" mógł zrobić tylko ktoś taki jak Pan. Jedynie Pan mógł tak filmować niełatwą książkę Doroty Masłowskiej.
"Wojna polsko-ruska" była dla mnie raczej zrządzeniem losu. Ja się o ekranizację powieści Doroty nie starałem. Nie myślałem nawet. To przyszło samo. Być może to książka uznała, że mam wyreżyserować na jej podstawie film.

Na jakie przeszkody natrafił Pan podczas produkcji filmu?
Od momentu, kiedy zaczęliśmy sobie wyobrażać, jakby to, co napisała Dorota, miało wyglądać na ekranie, wszystko zaczęło się samo układać. Dopóki się kombinowało, jak tu zrobić film lepszy od książki, wszystko się waliło. Kwestia była tylko w znalezieniu klucza.

O jaki klucz chodzi?
Kluczem było pozbycie się władnych ambicji reżyserskich i myślenia, że ja wiem coś lepiej. To ta książka dobrze wie, jak powinno być. I Dorota. Ale ona nam niczego nie podpowiadała, bo już swoje zrobiła. Napisała książkę. I jeśli ktoś rozumie, to rozumie. A jeśli nie, to nie. Za książką nie idzie jakiś słowniczek, żeby się w tym wszystkim zorientować.

O co się Pan jeszcze potykał podczas produkcji "Wojny polsko-ruskiej"?
Zawsze jest jakieś ciśnienie. Ale nie mogę powiedzieć, żeby były jakieś potknięcia. My się rzuciliśmy w robotę, wiedząc, że mamy do zrobienia coś ważnego. Nikt z ekipy nie chciał tego spieprzyć na żadnym poziomie. Codziennie się spotykaliśmy, przepracowując każdy dzień. Przez wiele miesięcy poświęcaliśmy się przygotowaniom do tego filmu. To była praca męcząca i długofalowa. Ale też entuzjastyczna i wesoła. Może powiem tak anegdotycznie. Nam się wydawało, że robimy coś bardzo ważnego, jakiś dramat, jakąś nową, niesamowitą, polską prozę. I tacy wszyscy byliśmy na początku poważni. Przejęci. Spięci. Ale zaczęliśmy próby. I nagle, na tych próbach zaczynało nas to strasznie bawić. Wszyscy wybuchali śmiechem na to, co tam jest powypisywane.

W tym Pana filmie mamy nowy sposób narracji. Nie korci, żeby zrobić film tak po bożemu? Bo Pana debiut "Chaos" też nie miał przykładnej narracji.
Są filmy, które potrzebują klasycznej narracji i są takie, które jej nie potrzebują. W tym wszystkim chodzi o to, żeby trzeźwo trafiać w to, co ma być powiedziane na ekranie. Trzeba dokonać odpowiednich wyborów. Ciężko mi zrozumieć, co jest tradycyjną narracją, a co nie. Ja się kieruję takim patrzeniem, czy mnie to bawi, czy to jest już nuda. A w filmie? Wszystko jest możliwe. Mamy do dyspozycji jeszcze taśmę i można sobie przestawiać klocki. Byle to tylko miało jakiś sens.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki