Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wywrotowa siła ołówka. Satyra nad Sekwaną to nigdy nie byłe elegancja-Francja

Janusz Sibora
"Dieu turc" (Bóg turecki), Frantisek Kupka
"Dieu turc" (Bóg turecki), Frantisek Kupka
Prasę satyryczną Francuzi rozumieją jako "rodzaj proszku na swędzenie". Dlatego tamtejszym dziennikarzom zawsze wolno było więcej

Prasa satyryczna w kraju Marianny to broń odziedziczona po Wielkiej Rewolucji Francuskiej. Jest od dwustu lat wpisana w kulturę francuską i nie ma dla niej tematów tabu. Wolność prasy stanowi fundament republiki. Czy w związku z tym rysownikom w tym kraju wolno więcej?

Historia prasy satyrycznej to historia formalnych lub nieformalnych relacji z cenzurą, a zarazem skondensowana opowieść o dziejach krytyki społecznej. Wszak pisma satyryczne to nie tylko "archiwa błazeństw."

Rewolucja i restauracja

Słowo karykatura narodziło się we Włoszech. Caricare znaczy tyle co przeładować, przesadzić, przejaskrawić. Galijskie carrus, char użyte zastało po raz pierwszy w XVII wieku. We Francji po raz pierwszy użył go w 1740 r. w Rene Louis de Argenson w swych "Pamiętnikach" (Memoires).

Później był Honoré Dumiere z jego słynną "La Silhouette", bodaj pierwszą artystyczną gazetą opozycyjną. Arystokracja i paryski dandys z bukiecikiem fiołków w butonierce, pycha i bigoteria to tematy, z których drwiono. Drwiono z ministra wojny i wyprawy do Algieru. Za opublikowany 1 kwietnia 1830 roku rysunek przedstawiający Karola X jako jezuitę redaktor odpowiedzialny pisma Benjamin Ludwik Bellet skazany został za "przestępstwo znieważenia osoby króla". Trafił na sześć miesięcy do więzienia i skazany został na 1000 franków grzywny.

Rok 1789 ustanawia nową przestrzeń publicznej dyskusji. Artykuł 11 Deklaracji Praw Człowieka i Obywatela głosi: "Wolna wymiana myśli i poglądów jest jednym z najcenniejszych praw człowieka, każdemu obywatelowi zatem wolno przemawiać, pisać, i drukować swobodnie z zastrzeżeniem, że za nadużycie tej wolności odpowiadać będzie w wypadkach przewidzianych przez ustawę".

Jesienią 1789 r. mamy w Paryżu dziesiątki gazet. Zoomorficzne karykatury Ludwika XVI dokonują profanacji ciała królewskiego. Ludwik XVI i Maria Antonina stają się celami satyry. Para królewska jako świnia i wąż. Silne angielskie wpływy widać wyraźnie. Różnicę jedną jednak można dostrzec. W brytyjskiej tradycji więcej było szacunku dla spraw wiary. Podobnie w Stanach Zjednoczonych nie kpiono tak wprost z religii.

Wolność prasy w odrestaurowanej monarchii francuskiej to termin zapomniany. Boleśnie doświadczała tego liberalna prasa opozycyjna. Jedna z ówczesnych karykatur przedstawiła karła odpalającego strzały krytyki prasowej w kierunku przedstawicieli starego porządku (1814 r.), inna porwane lejce rządowej cenzury i pioruny światła dziennikarskiej krytyki (1815 r.). Symbolizująca prasę prokościelną zakonnica trzyma lalkę z głową śmierci, a napis w dymku głosi wojnę przeciwko ideom liberalnym.

Intelektualne i prawne wojny o wolność wypowiedzi toczył Eugene Delacroix. Wyśmiewał on cenzurę i ludzi władzy. Cenzurę na jego rysunkach symbolizują ponadczasowe nożyczki w kształcie fruwających ptaków.

Charivari i La Caricature

Rewolucje wywołują szał karykatur. Honoré Daumier i Charles Philipon, twórcy nie setek, a tysięcy karykatur, uznawani są za ojców politycznej karykatury prasowej. Daumier znalazł się wśród tworzących pismo założone przez Charlesa Philipona "La Caricature".

Cztery strony tekstu i dwie litografie składały się na ten tygodnik. Przestępstwa burżujów, korupcja wśród sędziów, niekompetencja sprawujących władzę, to tematy prześmiewczych rysunków. Tworzył bez autocenzury i taryfy ulgowej wobec oficjalnych autorytetów. Jego karykatura króla jako Gargantui "owocowała" sześciomiesięcznym aresztem w Sante Pelagie w 1832 r. Tytuły cykli "Sielanki parlamentarne" czy "Fizjonomie Zgromadzenia Narodowego" nie pozostawiają wątpliwości. Ludwik Filip Orleański opatrzony tytułem "Przeszłość - Teraźniejszość - Przyszłość" to aktualny i dziś obraz obłudnego polityka, głowy państwa o wielu twarzach.

Gdy "La Caricature" zostało zamknięte Philipon stworzył Daumierowi nowe pole aktywności, mniej elitarne "Le Charivari". I tu nie było tematów tabu. Wytykano nawet głupotę świata ówczesnych celebrytów, popularnych aktorów, bohaterów oper mydlanych takich jak Robert Macaire.

Gdy robotnicy z dzielnicy Croix-Rousse wyszli z chorągwią czarną i słynnym napisem "Żyć pracując albo umrzeć walcząc" - republikanie nie mogli milczeć. Litografia Daumiera przedstawiająca masakrę 14 kwietnia 1834 r. na rue Transnonanin dopełniła szalę goryczy. Zysk ze sprzedaży tej litografii przeznaczyć miano na walkę o wolność prasy oraz na pokrycie kosztów pomocy prawnej zagrożonemu Charivari. W pasażu Galerie Véro-Dodat policja trafiła na wystawiony w witrynie druk i dokonała konfiskaty.

Skonfiskowano i zniszczono płytę, z której odbijano litografię. Baudelaire opisał tę (nie)-karykaturę: smutny pokój proletariusza, w którym toczyła się walka, ciężarem martwego ciała ojciec miażdży swoje małe dziecko. Opis kończy słowami: "W tej zimnej mansardzie nie ma nic prócz ciszy i śmierci", i doda: "Daumier okazał się prawdziwie wielkim artystą".

Karykatury wydawały się nieznośną dla władzy zniewagą. Chcąc przechytrzyć cenzorów artyści porzucają otwartą satyrę polityczną i przechodzą do satyry społecznej, obyczajowej. W rezultacie nie wiadomo, czy to "Komedia ludzka" Balzaca dopełnia karykaturę, czy karykatura to - jak pięknie powie Charles Baudelaire - mała komedia ludzka.

Król - gruszka, minister - osioł

Rok 1848, rok Wiosny Ludów, tylko wyostrzył polityczną kreskę.

Jedną z najpopularniejszych na świecie karykatur politycznych zamieszczaną zwyczajowo w podręcznikach historii jest "obywatel król" - Ludwik Filip - symbol monarchii lipcowej przedstawiany jako gruszka.

Rozczarowanie rządami Ludwika Filipa, niespełnione obietnice, ograniczanie wolności prasy, to w gazecie rysunek króla puszczającego mydlane bańki. Ale za karykaturę króla przekształcającego się w gruszkę czekał autora sąd. 14 listopada 1831 r.

Charles Philipon odniósł przed sądem sukces. Argument, że "wszystko może wyglądać jak król" stanowił linię obrony. Wkrótce na murach Paryża, a następnie całej Francji, można było zobaczyć gruszki. Ten swoisty hołd złożony sztuce karykatury doczekał się nawet nazwy "juwenalia karykatury". Król gruszka jako symbol skorumpowanych rządów doczekał się natychmiast wielu wersji.

Szczyty osiągnął Philipon malując gruszkę pomnik wzniesiony na placu Rewolucji. Tym samym, gdzie przed kilkunastoma dniami rozpoczynał się marsz dla Republiki z udziałem Hollande'a, i dokładnie tam, gdzie stracono Ludwika XVI. Jak można było przewidzieć moralny sukces twórcy karykatury nie przełożył się na sukces przed obliczem sądu. 12 stycznia 1832 r. Philipon został skazany za obrazę osoby króla na 2000 franków grzywny i sześć miesięcy więzienia, do których dodano mu jeszcze siedem miesięcy za inne przewinienia.

Czy minister może mieć głowę osła? Na pytanie to odpowiedział Jean Grandville, autor cyklu siedemdziesięciu karykatur, gdzie postacie ludzkie spacerowały po Paryżu z głową zwierząt. To on prowadził swą wojnę z absurdami życia codziennego, w zaszyfrowanej satyrze komentował polityczne skandale, tworzył ludzko-zwierzęce metamorfozy i śmiał się z niesionych w lektyce polityków. O jego talencie najlepiej świadczy fakt, iż mniej uzdolnieni koledzy kopiowali go, inni zaś po prostu kradli pomysły. W gazetach ujrzeć można było plagiaty jego rysunków.

Wierni duchowi roku 1789

Francja III Republiki, mimo wielu wad, ma na swym koncie niewątpliwą zasługę w tworzeniu prawnej przestrzeni wolnego słowa. 8 czerwca 1880 r. podczas debaty parlamentarnej nad cenzurowaniem karykatur deputowany Emilie Villiers pytał, czy dopuszczalne jest przedstawianie polityka jako małpy lub innego zwierzęcia?

Dyskusja o ustawie prasowej trwała trzy lata. 29 lipca 1881 r. uchwalono ją 444 głosami za i 4 głosami przeciw. Liberalne prawo prasowe niewiele dziennikarskich działań uważało za przestępstwa. Zabronione było bezpośrednie prowokowanie do zbrodni, wzywanie wojska do nieposłuszeństwa, zniesławianie obcych władców, obraza prezydenta republiki. Ustawa nie tylko uwolniła dziennikarzy, lecz również zachęciła do tworzenia nowoczesnego rynku prasy. Tylko na przełomie lat 1880/1881 powstało 40 tytułów, na łamach których gościła karykatura. Do wybuchu wojny w 1914 r. pojawiło się 130 nowych pism, w tym jednak były liczne efemerydy.

Nie liczba jest tu ważna. Istotne są inne kwestie. Na okres ten przypada zdefiniowanie społecznej roli dziennikarza. Ożył na nowo ideał misyjny odziedziczony po rewolucji, która uczyniła z dziennikarza przewodnika i tego, kto pobudza sumienia.

Przeciw sile pieniądza

"Charlie Hebdo" to w prostej linii potomek "L'Assiette au beurre". Co łączy oba pisma? W obu rysownik staje się moralistą. W obu rysownik staje się komentatorem, który swoją analizę sytuacji społecznej czy politycznej przenosi na obraz.

593 numery "L'Assiette au beurre", które ukazały się od 4 kwietnia 1901 r. do 15 października 1912 r., zaciekle lekceważyły instytucje i bogaczy. Kpiły z władzy, księży i masonów. Wszystko to na szesnastu stronach, programowo bez reklam i za 25 centów.

"L'Assiette au beurre" w ciągu swych 12 lat istnienia był czymś wyjątkowym. Dzisiaj, gdy mówimy o dopuszczalnych granicach prowokacji rysunkiem, o autocenzurze, o strachu panującym w redakcjach, to "L'Assiette au beurre" stanowi punkt odniesienia.

Ołówka swego użyczało mu dwustu twórców, w tym czasie były to liczące się nazwiska świata karykatury i malarstwa: Jules Grandjouan, Aristide Delannoy, Leon Blo, Caran d'Ache, Kupka, Francisque Poulbot, Beniamin Rabier. Nazwiska te zapewniały pismu otwartość. Wystarczy wspomnieć przybyłego z Grecji Demetriosa Galanisa, uznawanego za pełnoprawnego członka europejskiej awangardy. Niektóre numery współtworzył Anatol France i Octave Mirbea.

Pismo programowo głosiło pogardę dla estetów przeciętności i siły pieniądza. Przedmiotem krytyki staje się wojsko,policja - a właściwie brutalność policyjnych represji, wymiar sprawiedliwości.

Temat w satyrze nowy to kpiny z orderu Legii Honorowej. Podobnie rzecz się ma z pompą państwowych uroczystości. Kopalniane slumsy, ludzie zniszczeni alkoholem, kobiety zdegradowane przez system do roli prostytutki to wszystko wypełnia strony tygodnika. Redakcja, jak wielu socjalistów i wolnomyślicieli, walczy o wprowadzenie kontroli urodzeń. Przybyły z Opoczna antyburżuazyjny Frantisek Kupka potępia spekulantów i wielką finansjerę, cara i kajzera.

Antykolonializm jako temat był wówczas rzadkością. Obozy koncentracyjne w Afryce Południowej budowane przez tzw. wysoko cywilizowane społeczeństwa rysował Theophil Steinlen.

Jean Veber ukazywał obozy w Transwalu. Skandal wywołały jego rysunki odkrywające okrucieństwa dokonywane przez brytyjskich żołnierzy podczas wojny z Burami. Wściekłość cenzury wzbudziła karykatura króla Edwarda VII, którego twarz autor umieścił na pośladkach Brytanii. Karykatura nosiła tytuł "Bezwstydny Albion".

Z delikatną sferą uczuć religijnych rysownicy nie obchodzili się delikatnie. Papieże i kler równie często jak politycy i wojskowi stawali się bohaterami rysunków. Gustave Henri Jossot tworzył antyklerykalne karykatury. Była to jednak krytyka nadużyć i niesprawiedliwości w instytucji Kościoła, a nie krytyka religii. Stąd złota tiara przeciwstawiana cierniowej koronie Chrystusa lub Chrystus, którego straż papieska nie chce wpuścić do bazyliki św. Piotra. Czytelnicy mogli też zobaczyć rysunek Watykanu rozszerzającego dominację nad światem jako wielką pajęczynę tkaną z Rzymu.

Na innym rysunku europejskie monarchie symbolizują bestie, a piramidę wieńczy papiestwo i złoty cielec kapitalizmu. Antyklerykalizm osiąga punkt kulminacyjny w 1905 r., gdy w życie wchodzi ustawa o rozdziale Kościoła od państwa. Obok widzimy rysunki antyżydowskie i antymasońskie.

"L'Assiette au beurre" nie chodziło o to, by swymi rysunkami zabawiać małych burżujów podczas śniadania. Ich rysunki miały przesłanie i mogły obejść się bez podpisu. Dowiódł tego Jules Grandjouan w 1906 r. W ramach kampanii na rzecz 8-godzinnego dnia pracy przygotował na święto 1 maja sprytną kompozycję przedstawiającą trzy młode nagie kobiety, trzy ósemki symbolizujące podział doby na pracę, odpoczynek i sen. Jedna z kobiet trzyma kilof, a na głowie ma nakrycie głowy typowe dla górników na północy Francji caffues. Secesyjna estetyka w służbie centrali związkowej CGT, która inspirowała akcję.

Musi swędzieć

Podczas Wielkiej Wojny karykaturzyści, jeśli chcieli pracować, musieli dostarczyć dowodów swego patriotycznego zapału. Karykatura ma zniszczyć wroga moralnie. Karykatura "Grzeczność krzyżacka" to Fryc, który przed zapaleniem cygara uprzejmie pyta: "Czy nie przeszkadza pani dym?". Wszystko to na tle zburzonego i płonącego miasta. W roku 1915 rozpoczyna spój żywot istniejący do dziś "Le Canard enchaine" (Spętany kaczor). Ale to już całkiem inna historia.

Okres Vichy to też dla niektórych rysowników czas kolaboracji. Francuzi mówią o nich ze smutkiem "ołówki propagandy". Różne satyryczne formy przybierało odrzucanie gaullizmu. W latach 40. i 70. de Gaulle był dobrodziejstwem dla rysowników. Wielka, łatwo rozpoznawalna figura.

Prasa satyryczna to - jak mówi francuski historyk komunikacji politycznej Christian Delporte - "rodzaj proszku wywołującego swędzenie" (poil a gratter). Satyryczny obraz nigdy nie jest ciepły, to nie jest półśrodek. To przecież antidotum na fanatyzm. W rozpoczynającej się dopiero dyskusji o granicach wolności prasy oraz o tym, czy artyście wolno więcej, przypomnijmy na koniec, iż wielki Honoré Daumier, "odrzucał pewne motywy satyryczne, bardzo piękne, bardzo gwałtowne, ponieważ, jak powiedział, wykraczają poza granice komizmu i mogłyby zranić ludzkie sumienie".

Dr Janusz Sibora

historyk dyplomacji i komunikacji politycznej, zajmujący się dziejami XIX i XX wieku. Ostatnio opublikował książkę "Dyplomacja polska w I wojnie światowej" (Polski Instytut Spraw Międzynarodowych).

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki