Czyściej i bardziej ekologicznie - to dwa najważniejsze założenia najnowszych zmian w gospodarowaniu odpadami. Dzięki nim z naszych domowych odpadów mamy odzyskiwać jeszcze więcej surowców wtórnych, które będą mogły być dalej wykorzystane w gospodarce.
Od dziś każdego z nas obowiązuje nowe prawo śmieciowe. Już nie musimy martwić się o to, kto zabierze odpady z kontenera przed naszym domem. Nie musimy się też zastanawiać, jak duży pojemnik potrzebny jest na produkowane przez nas odpadki. Obowiązek sprawnego odbioru wszystkich (!) naszych śmieci spoczywa odtąd na samorządzie gminnym. W zamian jesteśmy zobligowani do regularnego uiszczania opłat śmieciowych.
PROBLEMY Z USTAWĄ ŚMIECIOWĄ NA POMORZU
6 NAJCZĘŚCIEJ ZADAWANYCH PYTAŃ O REWOLUCJI ŚMIECIOWEJ NA POMORZU
Nowe zasady gospodarowania odpadami komunalnymi to efekt presji ze strony Komisji Europejskiej. Władze UE od lat zwracały nam uwagę, że większość naszych śmieci lekkomyślnie trafiała wprost na składowiska, a odzysk surowców wtórnych jest na żenująco niskim poziomie. Unijne ostrzeżenia przez ponad dekadę były lekceważone. Do czasu. Przed dwoma laty Komisja Europejska zagroziła Polsce wielomilionowymi karami, jeśli nie osiągniemy efektów narzucanych przez Unię. Ministerstwo Środowiska rozpoczęło intensywne prace nad projektem stosownej ustawy. Po krótkich przygotowaniach przyjęto 1 lipca 2011 roku nowe zasady gospodarowania odpadami komunalnymi - te, o których dziś tak głośno.
- Rozwiązania zostały przyjęte w zabójczo szybkim tempie. W dodatku ignorowano głos ekspertów w tej sprawie. W efekcie mamy nieprecyzyjne przepisy, w dodatku możliwe nawet, że kłócące się z Konstytucją RP - komentował niedawno dr Marek Goleń ze Szkoły Głównej Handlowej, ekspert od gospodarki publicznej. - To najtrudniejsza reforma w samorządzie ostatnich lat.
To, co się zmieniło po wejściu w życie nowych przepisów, to przede wszystkim zasada, że za wszystkie odpady komunalne odpowiada gmina. To gminni urzędnicy mają zorganizować sprawny odbiór śmieci od mieszkańców. I to oni mają wyegzekwować od nich stosowne opłaty na pokrycie kosztów funkcjonowania gospodarki odpadami. Autorzy ustawy wyszli z założenia, że samorządy lepiej, niż wolny rynek, poradzą sobie z tym zadaniem.
Nałożył jednak dwa ograniczenia. Firmy wywozowe muszą być wyłonione w przetargu. Zaś po drugie, śmieci z danej gminy muszą trafić do konkretnego, wskazanego zakładu utylizacyjnego. Jak tłumaczono, celem tych zmian jest, z jednej strony, uniknięcie drożyzny ( konkurencyjny przetarg), z drugiej zaś - uporządkowanie całego systemu gospodarowania odpadami (stworzenie rewirów dla zakładów utylizujących odpady). Ta druga kwestia jest szczególnie istotna z uwagi na unijne wymogi. Do końca przyszłego roku musimy znacząco ograniczyć ilość biodegradowalnych odpadów, jakie trafiają na składowisko. Innymi słowy, to, co się rozkłada w naturze, musimy kompostować, zamiast odkładać w hałdach.
Mało tego, powinniśmy też radykalnie zwiększyć odzysk surowców wtórnych z domowych odpadków. Przeciętny Szwed produkuje rocznie około 600 kg - czyli niemal dwa razy więcej niż Polak - ale tylko 3 proc. z tej masy nie nadaje się do przetworzenia i trafia na składowisko. W Polsce te proporcje są niemalże odwrotne. Rekordowe poziomy odzysku sięgają raptem 11 proc. ogólnego strumienia odpadów. To wynik słabej segregacji odpadów "u źródła", czyli... w naszych domach. Nowa ustawa ma sprawić, że mieszkańcom selektywna zbiórka zacznie się opłacać.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?