Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyspa wstydu

Lech Parell
W tym samym czasie gdy nad Motławą nic się nie dzieje, ludzie kupują mieszkania na peryferiach miasta

Wyspa Spichrzów nie może się doczekać zagospodarowania. Zmieniają się czasy, zmienia koniunktura, ale ten niewiarygodnie atrakcyjny kawał gruntu leży zaniedbany tak, jak leżał.

Kto jednak pojmie, dlaczego kłopoty tego czy innego inwestora mogą wpływać na zatrzymanie wszelkich działań na całym obszarze wyspy? Tak było przecież przed laty, gdy problemami z firmą Genesis Hotels tłumaczono kolejny zastój. Genesis miała niemało, bo pół hektara gruntu, ale sam północny cypel Wyspy Spichrzów liczy przecież 10 razy więcej! Obawiamy się więc, że tak będzie i teraz, gdy problemy napotyka inwestor z Hiszpanii.

W tym samym czasie gdy nad Motławą nic się nie dzieje, ludzie kupują mieszkania na peryferiach. Za własne, wielkie pieniądze kilkadziesiąt tysięcy osób przeprowadziło się na Górną Orunię, Jasień, do Osowej czy jeszcze dalej.

Dla nich z miejskich pieniędzy trzeba wybudować drogi, zbiorniki retencyjne i mnóstwo innej kosztownej infrastruktury. Powstają odległe dzielnice, pomiędzy którymi nie można poruszać się inaczej jak tylko samochodem. A środek miasta straszy pustką i czeka na księcia z bajki.

Być może więc problemem nie są inwestorzy, lecz sam pomysł na to, jak doprowadzić do zagospodarowania wyspy? Czy powierzyć większośc wielkiemu (tzw. poważnemu) konsorcjum, czy też raczej przyjąć plan i zagospodarować po kawałeczku? Jedno jest pewne - ten pierwszy pomysł już od lat zawodzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki