Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wysłuchać exposé już bez tych emocji

Jarosław Zalesiński
Premier Donald Tusk o godzinie 9 rano wygłosi w Sejmie swoje drugie exposé. Przyłapuję się przy tej okazji na dziwnym stanie ducha - wydarzenie nie budzi we mnie szczególniejszych emocji.

Skąd jednak we mnie ten emocjonalny defekt? Przecież nie dlatego, żebym ostygł w swoich wcześniejszych gorących uczuciach dla rządów PO i stał się tymże rządom niechętny albo wręcz wrogi.

Owszem, lepiej niż jeszcze parę miesięcy wcześniej zdaję sobie sprawę z tego, że jakość tych rządów jest raczej kiepskawa, ale przecież nie dałem się nawrócić na wiarę, że rządy PO to jakiś kataklizm. Kiepskawa jakość państwa i różnych jego usług rozciąga się przecież na całe nasze demokratyczne ponaddwudziestolecie.

Pewnie jest z tym stopniowo coraz lepiej, ale postęp jest powolny i nie aż w tak wielkim stopniu zależy od tego, co i kto akurat wypowie z mównicy w sali przy ulicy Wiejskiej. Każdy, kto zetknął się na przykład w rzeczywistości z salą z dwudziestką pacjentów na oddziale szpitala, funkcjonującego przez tych dwadzieścia parę lat w jakimś coraz bardziej niszczejącym budynku, potwierdzi, że z tej perspektywy zmieniło się nie za wiele, niezależnie od tego, jak duży był do tej pory poczet ministrów zdrowia. Nie chcę powiedzieć, że nic od nich nie zależało, bo zależało ogromnie dużo, ale żaden z nich jakości pobytu na tej szpitalnej sali nie poprawił i żaden z nich jeszcze długo nie poprawi.

Wydarzenia ostatnich paru miesięcy uświadomiły mi lepiej niż dotąd, że państwo funkcjonuje nie tylko przy Wiejskiej i nie tylko w telewizyjnych zajadłych sporach pomiędzy działaczami tej czy innej partii. Polityka to także ów wspomniany szpital, ale także okręgowy sąd, szkoła, komisariat czy prokuratura.

Jak wiadomo, Marcin P. kiedy zaczynała się jego kariera oszusta, kiwał sądy i prokuraturę w tych jeszcze czasach, gdy ministrem sprawiedliwości był srożący się w telewizorach na przestępców minister Zbigniew Ziobro. I co? I nic. Możliwości oszukiwania ludzi i instytucji państwa zależały w większym stopniu od tego, jak funkcjonował (i jak funkcjonuje, bo nic się w tym praktycznie nie zmieniło) kurator sądowy, a nie od tego, co mówił na konferencjach prasowych minister.

Podejrzewam jednak, że powód mojego emocjonalnego defektu leży jeszcze gdzie indziej. Nie uczestniczę już (o ile kiedykolwiek brałem w niej udział) w plemiennej wojnie dwóch partii i dwóch przywódców. Na rozkręconych w tej wojnie emocjach można było opierać politykę przez parę lat i przez tych parę lat obie wojujące partie budowały na tym swoją pozycję. Ale, mam nadzieję, możliwości rozkręcania tych emocji właśnie się wyczerpują.

Najbardziej jestem ciekaw, ilu ludzi odczuwa dziś podobnie jak ja. Być może stoimy z boku obecnej wojny, ale nabieram coraz większej otuchy, że to od nas zależy najwięcej. Bo emocje podzieliły naród w taki sposób, jakby zabetonowały obecny istniejący podział. Zmienić coś w tym mogą tacy jak my - ustawiający się pośrodku.

Możesz wiedzieć więcej!Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki