Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyroki z grilla, czyli czemu prokurator bada „bzdurę”

Jacek Wierciński
Przemek Świderski
O ustalaniu wyroków nad grillem w gronie: sędzia, śledczy, adwokat mówi prokurator o 15-letnim stażu. Nie wiadomo jednak, czy ten prokurator... istnieje, ale jego koledzy po fachu to sprawdzają.

„Chcę powiedzieć, że wyroki są ustalane na grillu w ten sposób, że np. spotykają się strony danego procesu - prokurator i sędzia z adwokatem i po prostu ustala się wyrok” - czytamy w wywiadzie opublikowanym w maju na portalu „Gazetabaltycka.pl”. Rozmówca Bronisława Waśniewskiego-Ciechorskiego jest anonimowy i opisany jedynie jako prokurator okręgówki z 15-letnim stażem. Oficjalnie i nieoficjalnie pomorscy adwokaci, prokuratorzy i gdański sąd twierdzą, że cała rozmowa z anonimowym „prokuratorem Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, 15 lat w zawodzie” została zmyślona i wyssana z palca. Mimo to sprawa została potraktowana poważnie i przekazana do zbadania przez śledczych z Torunia.

„Grillowane” wyroki

W swoich wypowiedziach rzekomy śledczy stwierdza, że w jednym tego rodzaju grillu uczestniczył, a pierwsze takie imprezy były organizowane już w 1989 roku przez znanego adwokata Ryszarda B. - Gospodarz spotkania ma listę spraw, które będą na wokandzie, i zaprasza aktorów danych spraw - mówi.

Autor tekstu „ze względów bezpieczeństwa” stanowczo odmówił nam kontaktu ze swoim rozmówcą, mimo że gwarantowaliśmy jego pełną anonimowość. Wyraźnie jednak zaznaczył, że to postać niezmyślona, a treść wywiadu jest oparta na autentycznym przebiegu rozmowy. Jak przekonuje - z pozoru zupełnie absurdalną - część opowieści dotyczącą wyroków uzgadnianych przez sędziego, adwokata i prokuratora na grillu uprawdopodobnia fakt, że olbrzymia większość prawników na Pomorzu to absolwenci jednej uczelni, koledzy ze studiów na Uniwersytecie Gdańskim. - Nigdzie w kraju nie ma takich zażyłości przyjacielsko-kumpelskich. W Gdańsku jest tak, że oni wszyscy w jakimś stopniu się znają - twierdzi Waśniewski-Ciechorski i powołując się na informatora, mówi, że podobne grille z uzgadnianiem wyroków wciąż się odbywają.

Jedynym mecenasem, który pasuje do inicjału „Ryszard B.”, figurującym obecnie w ewidencji Pomorskiej Izby Adwokackiej w Gdańsku, jest Ryszard Bafia - bardzo doświadczony adwokat.

- Na pewno nigdy nie uczestniczyłem w ustalaniu wyroku przy grillu. Wykluczam też, by robili to inni adwokaci - zastrzega mec. Bafia, wspominając „absolutnie wyjątkową” sprawę nieżyjącego już adwokata Piotra P., skazanego wspólnie z sędzią Magdaleną P. i prokuratorem Bogusławem J. za „ustawianie spraw” (afera wybuchła w 2005 roku). Bafia potępia zachowanie P. - Wykluczam, że stwierdzenia z tego „wywiadu” wypowiedział prokurator. To absolutnie nieuprawniona opinia. Z korupcją w wymiarze sprawiedliwości jest tak jak z duchami: dużo się o tym mówi, ale nikt tego nie widział. Może być taka sytuacja, że osobiście znają się adwokat i sędzia albo prokurator, ale w sądzie i prokuraturze pracuje setki osób, a sprawy przydzielane są według algorytmu, który powoduje przypadkowość. Prawdopodobieństwo, że dana sprawa trafi do określonego sędziego, jest nikłe, więc wykluczam podobne porozumienia - dodaje.

- Wyroki zapadają na salach rozpraw. Nie docierają do nas żadne informacje o praktykach wymienionych w „artykule”. Trudno się też odnieść do anonimowych wypowiedzi osoby, która się podaje za prokuratora - ucina sędzia Tomasz Adamski, rzecznik Sądu Okręgowego w Gdańsku.

Gdyńskie tendencje

W cieniu grillowania rzekomy prokurator wskazuje na „dziwne tendencje do umarzania spraw gospodarczych” przez prokuratorów z Gdyni. Skutkami takich działań mają być według „anonimowego prokuratora” „bezkarność deweloperów” oraz „brak skutecznego nadzoru władz samorządowych”. „Prokuratura nie podjęła sprawy na przykład po publikacji o nieprawidłowościach majątkowych dotyczących prezydenta Gdyni Wojciecha Szczurka czy też po wielu publikacjach na temat Lotniska Gdynia-Kosakowo. Z pewnością trudno wytłumaczyć milczenie prokuratury w powyższych sprawach” - czytamy w wywiadzie.

- Omawiany artykuł nie zawiera żadnych konkretnych faktów, z którymi można byłoby podjąć polemikę - stwierdza ogólnie prok. Małgorzata Goebel, szefowa Prokuratury Rejonowej w Gdyni, która bardzo obszernie, na 3 stronach maszynopisu, ustosunkowała się do zarzutów padających w rzekomym wywiadzie. Wskazuje m.in. na nieprecyzyjność określenia „tendencja do umarzania spraw gospodarczych” (ogólnikowość tezy, brak wskazania konkretnych przypadków czy chociażby okresu, kiedy decyzje miały zapadać). - Aby udzielić konkretnej odpowiedzi, należałoby uściślić zakres definicji - zaznacza.

- Medialne doniesienie, na jakie powołał się autor publikacji z 2013 roku, nie jest mi w ogóle znane - odpowiada z kolei prok. Goebel na wątpliwość dotyczącą Wojciecha Szczurka. W kwestii lotniska szefowa gdyńskiej rejonówki informuje z kolei, że otrzymała dwa zawiadomienia od „osób fizycznych”, m.in. właśnie od Bronisława Waśniewskiego-Ciechorskiego, autora wywiadu. Zastrzega jednak, że oba nie podawały żadnych konkretnych okoliczności na poparcie tezy o dopuszczeniu się przez władze Gdyni nadużycia uprawnień. W obu przypadkach prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa „wobec braku znamion czynu zabronionego”. Jak zastrzega - budowa lotniska bowiem „poprzedzona została szeregiem decyzji administracyjnych różnych organów, uwzględniających zakładane prognozy oraz obowiązującą strategię województwa i miasta Gdyni”.

- W ocenie Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, dane zawarte w artykule, dotyczące ustalania wyroków sądowych przy grillu, abstrahując od stopnia ich wiarygodności i braku waloru obiektywizmu, ograniczają się do prezentowania niczym niepopartych tez, a tym samym jawią się jako wyłącznie próba zdyskredytowania funkcjonariuszy publicznych - mówi prok. Tatiana Paszkiewicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, zwierzchniej wobec gdyńskiej rejonówki, która zastrzega z kolei, że hasłowość i brak konkretów eliminują co do zasady możliwość ich weryfikacji.

Znaki zapytania

Śledczy, którzy nieoficjalnie przekonują, że cały wywiad został zmyślony, wskazują jako motywację jego autora żal, jaki odczuwa, w szczególności do prokuratorów z Gdyni, w związku z niepodejmowaniem przez nich śledztw w zgłaszanych przez niego sprawach.

- Miałem takie wypowiedzi od tego pana prokuratora, więc trudno było z tych wypowiedzi nie skorzystać - odpowiada sam autor, pytany o motywację i sugerowany motyw osobistej zemsty.

Jak informuje prok. Tatiana Paszkiewicz, okręgówka zatrudnia obecnie zaledwie 15 prokuratorów ze stażem 11-19 lat, więc - jeśli tajemniczy rozmówca istnieje - nawet zakładając, że jego „15-letni staż” podany został w przybliżeniu - informacja wskazuje na wąską grupę osób.

Jeśli uznamy, że opublikowana rozmowa miała istotnie opisany przebieg, a rozmówcą był prokurator, założenie, że jego wypowiedzi nie mają pokrycia w faktach, sugeruje, że śledczy chce z jakichś powodów potrząsnąć Prokuraturą Okręgową w Gdańsku. Wiadomo, że w okręgówce w kwietniu zmieniły się władze, ale co popchnęło tajemniczego śledczego, by po niemal 30 latach przerwać milczenie, pozostaje zagadką.

Trzecia możliwość: to wszystko prawda. Ewentualne - czysto teoretyczne - konsekwencje byłyby chyba najpoważniejszym znakiem zapytania.

Poważna sprawa

O treść rozmowy spytaliśmy kilku adwokatów i prokuratorów. Choć portal, który opublikował wywiad, prawnicy najłagodniej określali jako „niszowy”, zadziwiająco często znali treść wywiadu. Reakcją bywał śmiech, słyszeliśmy też określenia „oszczerstwo” i „bzdura”.

- Pracuję w zawodzie od kilkunastu lat. Nie wierzę, że ani razu by mnie nie zaproszono, a nawet nie słyszałbym o żadnej podobnej imprezie - mówi prokurator z kierownictwa jednej z trójmiejskich rejonówek. Doświadczony adwokat: - Przy dzisiejszej technologii, jeśli hipotetycznie zdarzyłyby się jakiekolwiek ciche negocjacje w sprawie wyroku, nie wierzę, że ktoś nie nagrałby ich i nie udostępnił prasie, zwłaszcza reprezentant palestry, gdzie potężna wzajemna rywalizacja nie jest tajemnicą.

Inny prokurator: - Cała narracja o tajnej kaście czy bractwie pomorskich prawników po prostu nie trzyma się kupy.

Mimo komentarzy, w bardzo dosadnych słowach podważających prawdziwość publikacji, sprawę potraktowano poważnie.

- 9 czerwca Prokuratura Okręgowa w Gdańsku skierowała wniosek do Prokuratury Regionalnej o wyznaczenie jednostki organizacyjnej spoza obszaru właściwości miejscowej Prokuratury Okręgowej w Gdańsku w sprawie ewentualnego przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych i działania na szkodę interesu publicznego związanego z wymiarem sprawiedliwości. Decyzja ta wynikała z chęci uniknięcia zarzutu braku obiektywizmu - relacjonuje prok. Tatiana Paszkiewicz, rzecznik prasowy gdańskiej okręgówki.

Prokuratura Regionalna w Gdańsku przekazała sprawę do prowadzenia w Prokuraturze Okręgowej w Toruniu. - Te materiały faktycznie wpłynęły do nas we wtorek. Trwa ich analiza. Sprawa będzie rozpoznana w naszej prokuraturze. Etap jest zbyt wczesny, by powiedzieć cokolwiek więcej - mówi prok. Andrzej Kukawski, rzecznik prasowy toruńskiej okręgówki.

Jeśli wywiad okazałby się zmyślony albo twierdzenia bezpodstawne jego autor może narażać się na pozew cywilny lub nawet oskarżenie o złamanie artykułu 216 kk paragraf 2: „Kto znieważa inną osobę za pomocą środków masowego komunikowania, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku”.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki