18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyrok za znęcanie się nad psem: małżeństwo ze Starzyna odpowie za okrucieństwo. Więzienie dla obojga i 2 tys. zł kary [DRASTYCZNE ZDJĘCIA]

Magdalena Gębka
Po tysiąc złotych kary i kilka miesięcy więzienia - taki wyrok usłyszeli Gabriela i Witold K. ze Starzyna, którzy znęcali się nad swoim psem Artką. Małżeństwo z gminy Puck żyło w nieludzkich warunkach. OTOZ Animals Puck: - Pies wyglądał tak, jakby dźgano go widłami.

Rok temu rozpoczęła się sprawa, która zbulwersowała inspektorów OTOZ Animals z Pucka. Animalsów powiadomiono o tym, że w Starzynie (gmina Puck) w fatalnych warunkach trzymano psa.

- W naszej pracy wiedzieliśmy już dużo różnych przypadków, ale tu po prostu zaparło nam dech w piersiach - mówi Maria Antoniewicz, inspektor OTOZ Animals Puck. - Otwarte rany, z których wychodziły larwy... Szok. Dziury w ciele wyglądały tak jakby ktoś kłuł psa widłami lub podobnym narzędziem.

Rok po tamtej wizycie w gospodarstwie małżeństwo ze Starzyna usłyszało wyrok za znęcanie się nad zwierzętami.

Gabriela i Witold K. ze Starzyna stanęli przed sądem w Pucku

W piątkowe popołudnie 3 sierpnia 2018 Gabriela K. pojawiła się u weterynarza we Władysławowie.]Mieszkanka Starzynamiała ze sobą psa - zaniedbanego, schorowanego i w słabej kondycji. Chciała, by czworonoga uśpić i tak skrócić jego męki.

Anna Ciskowska-Tusk, która tego dnia pełniła weterynaryjny dyżur we Władysławowie, zorientowała się, że cierpienie i obrażenia doznane przez psa nie mogły być wynikiem przypadku bądź choroby. Specjalistka podejrzewała też, że rany wskazywały na inne, bardziej drastyczne okoliczności.

- Według jej oceny pies cierpiał prawdopodobnie dłużej niż 7 dni - mówią animalsi z Pucka.

Dr Ciskowska-Tusk stwierdziła też, że jeśli pies ze Starzyna otrzyma natychmiastową pomoc, to niepotrzebne będzie usypianie, bo jest szansa, że zwierzak przeżyje.

Weterynarze o fatalnej kondycji psa ze Starzyna niezwłocznie powiadomili OTOZ Animals Puck. Dzięki temu pojawiła się szansa zorganizowania pokaleczonemu psu natychmiastowej pomocy. Tu niezbędna była całodobowa opieka - w tak fatalnej kondycji był pies ze Starzyna.

Udało się! Dzięki sprawnej współpracy weterynarza i OTOZ Animals, psa Artkę (jak ją potem nazwano) udało się wyleczyć, a obecnie cieszy się dobrym zdrowiem i mieszka w schronisku w Bojanie.

Jednocześnie obrońcy praw zwierząt bezzwłocznie powiadomili pucką policję o - prawdopodobnym wówczas - przypadku znęcania się nad zwierzęciem w gminie Puck. Mundurowi z KPP Puck rozpoczęli śledztwo, równolegle ruszyła też procedura OTOZ Animals.

Jedną z interweniujących w Starzynie, w domu byłych właścicieli Artki osób była Maria Antoniewicz, inspektor OTOZ Animals w Pucku. W rozmowie z kobietą, która przywiozła psa do weterynarza do Władysławowa, ustaliła, że małżeństwo K. czekało, aż pies sam zdechnie.

- Gdy trwało to za długo, wynieśli psa z domu do pomieszczenia w rodzaju obory - opowiadają puccy animalsi. - Tu mieszkańcy Starzyna pozostawili psa na kolejne trzy dni.

W końcu właścicielka Artki zlitowała się i zawiozła swojego psa do weterynarza, by ulżyć jego cierpieniom.

Rany psa były drastyczne. Pod jedną z łap ziała wielka dziura wielkości ludzkiej pięści, wokół niej pełzały larwy. Na boku widoczne były rany kłute od prawdopodobnie wideł - zakażone i pokryte robakami. To wszystko we władysławowskiej przychodni Psia Kość zobaczyli inspektorzy. Kilka dni później obrońcy zwierząt pojechali do Starzyna, do domu, w którym mieszkali Gabriela i Witold K.

Tu chcieli sprawdzić, czy pod ich „opieką” nie ma innych zwierząt. To, co zastali w środku, było przearżające. Brud, śmieci, smród. We wszystkich pokojach na ziemi walały się różne rzeczy - wyposażenie domu, sprzęty elektroniczne, resztki jedzenia, puste opakowania... W "salonie" na półkach stały brudne talerze, kuchnia przypominała wielkie pobojowisko.

Nie lepiej było w łazience.

- Aż ciężko było uwierzyć, że w XXI wieku ludzie żyją w takich warunkach - mówi inspektorka z OTOZ Animals w Pucku.

Pucka policja nie znalazła dowodów, które jednoznacznie wskazałyby, iż to właściciele psa zadali mu takie cierpienie. Ktoś inny w Starzynie mógłby męczyć Artkę za ich plecami? Na to też nie było wiążących dowodów. Na mocy m.in. tych przesłanek prokuratura w Pucku uznała, że nie oskarży małżeństwa ze Starzyna o znęcanie się nad nim.

Pismo, które prokurator wystosował do przedstawicieli OTOZ Animals Puck w tej sprawie tłumaczyło, że skoro sami właściciele żyją w okropnych warunkach, to nie można oczekiwać od nich, by ich pies żył w lepszych. Dlatego uznano iż nie doszło do znęcania.

- Odwoływaliśmy się od tej decyzji kilka razy, aż w końcu zdecydowaliśmy się wystąpić z oskarżeniem na drogą cywilną - mówi Maria Antoniewicz, inspektorka z OTOZ Animals w Pucku.

Finał tej sprawy rozegrał się w puckim sądzie w czwartek 8 sierpnia 2019, rok po tym, gdy mieszkanka Starzyna zdecydowała się ukrócić cierpienia ich psa.

Witold K., właściciel psa ze Starzyna otrzymał wyrok 3 miesięcy pozbawienia wolności, w zawieszeniu na dwa lata, podczas których ma być pod opieką kuratora. Ma też zakaz trzymania zwierząt przez 3 lata. Jego żona - Gabriela K. - w więzieniu może spędzić jeden miesiąc (w zawieszeniu na dwa lata).

Oboje będą pod opieką kuratora i mają zapłacić po tysiąc złotych grzywny na rzecz schroniska w Dąbrówce.

- Proszę nie myśleć, że jeżeli wyrok został zawieszony, to nie ma kary. Bo kara jest. Będą państwo pod nadzorem kuratora i mają państwo zapłacić karę pieniężną. Jeśli nie dotrzymają państwo tych warunków, to pójdą państwo do więzienia

– powiedziała asesor Marta Jaroszewska.

Podczas ogłaszania wyroku w Pucku na sali sądowej czuć było wyraźny zapach alkoholu. Podczas odczytywania wyroku Gabriela K. ze Starzyna rozpłakała się i obiecała, że już nigdy nie weźmie żadnego zwierzęcia pod opiekę. Jej mąż milczał.

Asesor Jaroszewska dodała:

- Wyjaśniam, że pani otrzymała niższy wyrok, jednego miesiąca pozbawienia wolności, ze względu na to, iż to ona zdecydowała się i zawiozła psa do weterynarza, który mógł udzielić psu pomocy.

POLECAMY NA STREFIE AGRO:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki