31-letnia kobieta i jej trzy córki zginęły
Do pożaru doszło 28 października 2019 roku. Eugeniusz S., który zaprószył ogień miał wtedy prawie 3 promile alkoholu w organizmie. Według biegłych, niemal na pewno działał nieumyślnie, gdy pozostawił bez dozoru garnek z posiłkiem na kuchence gazowej i zasnął. Ogniem zajęła się kuchenka, a następnie kuchnia. Trujący czad, czyli tlenek węgla będący efektem pożaru, przedostał się do pomieszczeń zajmowanych przez jego 31-letnią sąsiadkę i jej trzy córki w wieku od 3 miesięcy do 5 lat. Dzieci, podobnie jak matka poniosły śmierć.
Niespełna w rok później Sąd Okręgowy w Bydgoszczy skazał, oskarżonego o nieumyślne spowodowanie śmierci, Eugeniusza S. na 4,5 roku więzienia oraz zapłatę bliskim ofiar 70 tysięcy złotych. Orzeczenie nie było prawomocne, a apelacje złożyły zarówno oskarżenie, jak i obrona.
Argumenty oskarżenia
- Prokurator wnioskował o zakwalifikowanie czynu, którego dopuścił się oskarżony z surowszego przepisu; z przepisu, który legł u podstaw aktu oskarżenia, a więc o zakwalifikowanie tego zachowania, jako sprowadzenia pożaru, który zagrażał życiu i zdrowiu wielu osób i mieniu w wielkich rozmiarach. Tymczasem sąd I instancji w Bydgoszczy przyjął, że było to zdarzenie, które dopiero sprowadzało „bezpośrednie niebezpieczeństwo” takiego zdarzenia. W konsekwencji formułując ten zarzut w apelacji, prokurator zawnioskował o wymierzenie oskarżonemu surowszej kary, 8 lat pozbawienia wolności – powiedziała dziennikarzom prok. Agnieszka Adamska-Okoń z Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy.
Wcześniej na sali sądowej wytknęła nieprawomocnemu orzeczeniu, że zawierało błędny opis czynu i błędne ustalenia faktyczne oraz wskazała, że wobec zachowania oskarżonego „nie było prawie żadnych okoliczności”.
- Nikomu nie trzeba uzmysławiać jaką tragedią była śmierć pani [imię i nazwisko ofiary] i trojga małych dzieci, która była efektem zupełnie nieodpowiedzialnego zachowania oskarżonego – zaznaczyła prokurator.
Stanowisko obrony
„Rażącą niewspółmierność kary”, jako zbyt surowej, zarzucił z kolei wyrokowi adwokat Maciej Cerajewski, obrońca Eugeniusza S., który apelował o jego złagodzenie. Zwracał uwagę na linię orzeczniczą we wcześniejszych wyrokach dotyczącą innych przypadków sprowadzenia zagrożenia.
W mowie końcowej, podkreślił, że ewakuacja zakończyła się jeszcze przed przyjazdem strażaków i nawet w subiektywnym odczuciu innych mieszkańców kamienicy, pożar nie był odbierany, jako zagrożenie. Zwrócił uwagę, że w podobnych, tragicznych sprawach, konsekwencje dla ich sprawców były łagodniejsze.
- Ogień znajdował się w zasadzie tylko i wyłącznie w lokalu oskarżonego, a główną siłą niszczycielską, która doprowadziła do tragicznych skutków był ten dym. To ten dym spowodował pewne utrudnienia w akcji ratowniczej i właśnie to dym był bezpośrednią przyczyną śmierci pokrzywdzonych – zaznaczył mecenas Maciej Cerajewski, który tłumaczył, że wbrew ustaleniom sądu I instancji pożar nie zagrażał „mieniu znacznej wartości”.
Prawomocny wyrok
- Nie ulega wątpliwości, że zdarzenie jakim był pożar, zagrażał zdrowiu i życiu ludzi oraz mieniu – podkreślił w ustnym uzasadnieniu prawomocnego orzeczenia sędzia Dariusz Malak, sprawozdawca 3-osobowego składu orzekającego Sądu Apelacyjnego w Gdańsku.
Prawomocne orzeczenie podtrzymujące wyrok 4,5 roku więzienia zdecydowano się wydać już niewiele ponad 3 godziny po rozpoczęciu rozprawy w II instancji. Sąd nie uznał argumentacji obrony ani oskarżenia za adekwatną, a orzeczenie bydgoskiego sądu uznał za oparte na wnikliwym i szczegółowym zbadaniu okoliczności tragedii.
21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?