Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wypadek w aquaparku w Sopocie. Policja prowadzi postępowanie. Zarząd parku broni ratowników

Kamila Grzenkowska
Przedstawiciele parku wodnego w Sopocie zapewniają, że ratownicy działali zgodnie z obowiązującymi procedurami
Przedstawiciele parku wodnego w Sopocie zapewniają, że ratownicy działali zgodnie z obowiązującymi procedurami archiwum DB
W zeszłym tygodniu opisaliśmy na naszych łamach tragiczny wypadek jaki miał miejsce w sopockim parku wodnym. 8-letnia dziewczynka topiła się, w stanie krytycznym trafiła do szpitala. Po tym zdarzeniu rozdzwoniły się telefony redakcyjne i zapełniły się skrzynki mailowe. Czytelnicy opisywali swoje negatywne wspomnienia z pobytu w tym aquaparku.

- Byłem tam kilka razy z synem, ale nigdy nie czułem się dość bezpiecznie. Pracujący tu ratownicy sprawiali wrażenie, jakby w ogóle nie interesowali się tym, co się dzieje w wodzie - opowiada Krzysztof Szymczyk.

- Z całą rodziną wybrałam się do aquaparku w lutym tego roku. Wtedy też - blisko mnie - na głębokości ok. 1,2 m zaczęła topić się 5-letnia dziewczynka. Ratownik, widząc to, zaczął gwizdać i wskazał pływającym w basenie dziecko, któremu należy pomóc. Pomogłam i wyszłam z nią na brzeg, ale byłam bardzo zniesmaczona tym incydentem - napisała do nas z kolei pani Justyna (nazwisko do wiadomości redakcji).

Choć do nieprzyjemnych i kontrowersyjnych sytuacji, zdaniem Czytelników, miało dochodzić tu od miesięcy, to do tragedii doszło w minioną środę. 8-letnia mieszkanka niewielkiej miejscowości pod Kwidzynem przyjechała do parku wodnego z zorganizowaną grupą. Liczyła ona 39 dzieci i pięciu opiekunów.

Dzieci miały przebywać w basenie o głębokości 1,3 metra, a na całym obiekcie pracowało wówczas pięciu zawodowych ratowników. W pewnym momencie na powierzchnię wypłynęła, prawdopodobnie już nieprzytomna, dziewczynka. Kiedy na miejscu pojawiła się karetka, dziecko nie miało tętna i oddechu.

- Analizowaliśmy całe zdarzenie i sprawdzaliśmy, czy coś nie zadziałało. Każda grupa, która do nas przychodzi, musi być najpierw zapoznana z regulaminem mówiącym o zasadach przebywania na basenie. Ta grupa została z nim zapoznana - zaznacza Monika Drobysz, pełnomocnik zarządu spółki Park Wodny Sopot.

Drobysz podkreśla też, że aquapark działa według rygorystycznych procedur dotyczących bezpieczeństwa, zatrudnia profesjonalnych ratowników z doświadczeniem zawodowym. Zapewnia też, że feralnego dnia wszyscy ratownicy byli na swoich stanowiskach pracy. Odniosła się ona też do licznych komentarzy, także naszych Czytelników, którzy sugerowali, że ratownicy w pracy bawią się telefonami komórkowymi, zamiast przyglądać się temu, co dzieje się w wodzie.

- To nie są komórki, ale ich służbowe telefony. Ich obowiązkiem jest posiadać je przy sobie. Muszą też mieć słuchawki w uszach - tłumaczy Drobysz.

Marcin Burda, szef sopockiego WOPR, podkreśla z kolei, że pierwszą reakcją ratownika, zgodnie z procedurami, jest gwizdek. A to dlatego, że w wodzie często ludzie się wygłupiają i niektórzy udają, że się topią.

Postępowanie w sprawie podtopienia prowadzi nadal policja, a nadzoruje je Prokuratura Rejonowa w Sopocie.


[email protected]

Cały artykuł publikujemy we wtorkowym wydaniu "Dziennika Bałtyckiego" z dnia 3 czerwca 2014 roku. Gazeta jest również dostępna w wersji elektronicznej na www.prasa24.pl

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki