Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyjątkowy mural ozdobił dom w Pużycach. Jak powstał? Historię dzieła opowiada jego autor Patryk Łukaszuk

Robert Gębuś
Patryk Łukaszuk opowiada jak i dlaczego zdecydował się na graffiti w wielkiej formie, co go zainspirowało i czego nauczyło to doświadczenie.

Mural przedstawia historię beztroskiego dzieciństwa na wsi. Widać na nim trójkę dzieci łowiącą ryby nad stawem, ukazuje także jedno z dzieci opowiadające historie pozostałej dwójce. Szeroko rozchylone ramiona pobudzają wyobraźnię. O czym opowiada? Być może o tym, jak dużą rybę udało mu się złowić jakiś czas temu...

Obraz zabiera nas nie tylko w piękno barw łąk i lasów, które po części odbija woda, ale właśnie w tę nutkę niedopowiedzenia, zastanowienia, o czym mogą rozmawiać dzieciaki podczas łowienia ryb i jak możemy odebrać to jako dorośli, wracając właśnie do takich wspomnień.

Pomysł został zaciągnięty z internetu. Często inspiracją do przeniesienia na ścianę są obrazy artystów specjalizujących się w malarstwie sztalugowym. Moja koncepcja polega na oddaniu tej formy, ale w nieco ulicznym stylu, malując tylko przy użyciu farb w sprayu. Łącząc te dwa światy przełamuję barierę polegającą na tym, że tworzenie form graffiti od lat nie trzyma się form sztuki. Ludziom często nie przechodzi na myśl, że taka forma może być sztuką tak samo jak formy płócienne, sztalugowe. Myślę, że również dla artystów graffiti w świecie współczesnym jest tutaj miejsce i ja używam właśnie tych moich mocy do tego, by ludzie zaczęli to zauważać, że są artyści, którzy chcą dawać piękno, a nie tylko bazgrać po świeżo odnowionych elewacjach.

Wszystkie prace, które tworzę, robię sam, ponieważ ludzie często chcą tylko mojej ręki i kunsztu. Nie porównuję tego z tym, co robię dla siebie, bo wtedy mogę się z kimś połączyć we wspólnej pracy, ale to są już projekty typowo artystyczne, kiedy uznaję, że zrealizuję jakiś swój pomysł a przy okazji mogę go zrobić z kimś. Są to bardziej formy wyjazdowe po całej Polsce, znam artystów z całego kraju, z którymi mogę coś stworzyć bez tej całej presji klienta, przy okazji trochę się rozluźnić i nieco wypocząć.

Praca przy tym muralu uświadomiła mi ogrom mojego talentu, ponieważ w całości wykorzystałem jedynie zmysł przestrzennego widzenia, bez rzutników i tasiemek uciągnąłem całość typowo od ręki nawet przy linii brzegowej.

Teraz wiem mniej więcej jaki mogę osiągnąć pułap w "rozszkicach" wielkoformatowych, które na chwilę obecną nie są mi straszne. Ale strach na początku był. To lekkie uczucie strachu przed skokiem w taką przepaść sprawiło, że coraz bardziej chciałem pójść w tę formę wyzwania. Jak tylko postawiłem pierwszą kreskę na "rozszkicu" to strach minął i "rozszkicowałem" całość za jednym machnięciem.

Takie uczucie towarzyszy mi zawsze, mimo tego, że zrobiłem już tysiące prac. Nazywam to mrowieniem w brzuchu, jakby ekscytacją przed wejściem na scenę. Chyba nie było jeszcze w życiu pracy o tematyce, której się nie podjąłem. Mam sporo odwagi, a kolejne wyzwania jedynie sprawiają, że mnie to życiowo napędza.

Mural powstawał przez 9 dni pracy, ale dużą przeszkodą było słońce, które pozwalało na pracę tylko 2-3 godziny dziennie. Na początek zrobiłem szkic całości od ręki, skacząc po drabinach i rusztowaniach, potem wypełniałem poszczególne miejsca. Na całą pracę zeszło ok 60 puszek sprayu. Kilka puszek jeszcze zostało. Wykorzystam je przy charytatywnych akcjach, w których też biorę udział.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Czy warto kupować dzisiaj mieszkanie?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki