Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wygrane w Lotto: Dużo pieniędzy - duży kłopot

Dorota Abramowicz
Przemek Świderski
W sobotnim losowaniu Lotto mieszkaniec Nowego Portu w Gdańsku trafił "szóstkę" wartą 12 631 492, 90 złotych. Od blisko tygodnia tą informacją żyje prawie cała dzielnica. Inni mieszkańcy Nowego Portu o takich pieniądzach mówią chętnie. I nawet z pewnym rozmarzeniem...

- On gdzieś tu musi mieszkać - siwowłosy pan Marian zsiada z roweru, na którym podjechał pod sam spożywczy przy ul. Wyzwolenia 28 w Nowym Porcie. - Od poniedziałku rozglądam się po twarzach na osiedlu, myślę, na kogo trafiło... Niech pani popatrzy na te bloki. Mieszkania po 40-50 metrów, małe pokoje, kuchnia. Wielu spłaca kredyty, szuka lub już nie szuka pracy, zarabia grosze albo liczy każdą złotówkę na emeryturze. Aż tu nagle ponad 12 milionów! Człowiek musi być w szoku...

Gdańsk: Wygrana w Lotto. 12 mln zł w Nowym Porcie

W szoku jest także Ewa Kawińska, która w osiedlowym sklepie (prawdopodobnie, bo za ladą stały jeszcze dwie osoby) sprzedała w ostatnią sobotę szczęśliwy los za trzy złote. Na losie ktoś długopisem skreślił liczby, znane z popularnego przed kilkudziesięcioma laty programu telewizyjnego dla młodzieży - 5, 10, 15. Dołożył 3, 13 i 33. Trafił "szóstkę", wygrywając rekordową, jak na Gdańsk, i jedną z najwyższych w Polsce kwotę: 12 631 492,90 zł. Nawet po odliczeniu 10 proc. podatku szczęściarzowi pozostaje do wydania ponad 11 mln 368 tysięcy złotych. Sporo. Nic więc dziwnego, że w Nowym Porcie aż huczy od domysłów, kim jest ów tajemniczy bogacz.

- Ktoś, kto wygrał tak oszałamiającą sumę, nie podzieli się informacją o wygranej ze światem - kręci głową pani Ewa z kolektury. - Jest się o co bać...

- Raczej doradzamy w tej kwestii powściągliwość - wyjaśnia rzecznik Totalizatora Sportowego Piotr Gawron. - Trzeba się poważnie zastanowić nad konsekwencjami. Jeśli wygrywający sam się nie pochwali, to z naszej strony gwarantujemy mu pełną anonimowość. Spotkanie z posiadaczem szczęśliwego kuponu nie jest rejestrowane, dane przekazujemy jedynie do urzędu skarbowego.
Rzecznik totalizatora dodaje, że w Polsce nie przyjęły się nowinki rodem z USA, gdzie posiadacze szczęśliwych losów stają się bohaterami masowej wyobraźni. Ostatni przypadek z Wielkiej Brytanii również powinien dać do myślenia zwycięzcom marzącym o pięciominutowej sławie. Małżeństwo Weir, które kilkanaście dni temu wygrało w loterii EuroMillions ponad 161 mln funtów (ponad 725 mln zł) i oznajmiło o tym w mediach, musiało się salwować ucieczką do Hiszpanii po tym, jak pod ich adres zaczęły napływać setki listów z prośbą o pomoc finansową.

Uciekali również polscy milionerzy. We wrześniu ubiegłego roku wieś Wydminy koło Giżycka opuścił niejaki Ryszard M., wcześniej utrzymujący z tysiączłotowej renty żonę i troje dzieci. Kiedy wieść o wygraniu przez niego 13,3 mln zł zaczęła zataczać coraz szersze kręgi, a do Wydmin zjechali nie tylko dziennikarze, ale także dwaj ogoleni na łyso panowie w bmw, przerażony rencista spakował się i w nocy wyruszył z najbliższymi w świat.

Większość przezornych trzyma wygraną w tajemnicy. Skutecznie. Do tej pory nie wyszło na jaw, kto w kwietniu ub.r. wygrał w Elblągu największą w historii polskiego totalizatora kwotę 24 636 124 zł. Anonimowość zachował również mieszkaniec (mieszkanka?) Gdyni - zdobywca ponad 17 mln zł w styczniu 2008 roku.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Wobec braku danych szczęśliwca, mieszkańcom Nowego Portu musi wystarczyć informacja, która zawisła na kasie w stoisku monopolowym, pełniącym rolę kolektury. Pani z totalizatora osobiście przyjechała w poniedziałek do sklepu i ręcznie wypisała na kartce, że w tej właśnie kolekturze padła "szóstka".

- Nie pierwszy raz wygrano u nas duże pieniądze - podkreśla Ewa Kawińska. - Trzy lata temu złożono tu kupon z numerami wytypowanymi przez trzy osoby w kraju. Z 9 milionów złotych trzy miliony trafiły do Nowego Portu. Do kogo? Oficjalnie nie wiadomo. Nieoficjalnie krąży plotka, że do trzech kolegów, którzy zagrali systemem, a potem podzielili między siebie po milionie.

Szansa na skreślenie sześciu szczęśliwych numerów jest, szczerze mówiąc, niewielka. Wynosi jeden do prawie 14 milionów. Oczywiście zdarzają się cuda, jak ten w Olsztynie, gdzie pewien mężczyzna dwukrotnie - 26 sierpnia 1995 oraz 6 września tego samego roku trafił "szóstkę" i wszedł na stałe do historii polskiego lotka. Czy tak samo będzie z kolekturą w sklepie w Nowym Porcie?
- Po prostu jest to szczęśliwe miejsce - uśmiecha się Krzysztof Głowacki, kierownik sklepu. - Rzadko gram, ale w ostatnią sobotę też zaryzykowałem. Kiedy nadeszła informacja o tych 12 milionach, przez chwilę myślałem, że może to ja...

We wtorek od godziny 7 rano do sklepu przy ul. Wyzwolenia 28 wchodzą kolejni optymiści. Wprawdzie według badań socjologów typowy gracz jest mężczyzną w średnim i starszym wieku, który wie już, że dzięki talentowi i pracy nie dorobi się majątku, do kasy kolektury w Nowym Porcie podchodzi tyle pań, co i panów.

Pani Renata przynosi kupon wypełniony przez męża.
- Gramy od lat 70. - opowiada. - Dawniej mieszkaliśmy na wsi i trzeba było jechać do kolektury w Tczewie. Kiedyś nie chciało się nam ruszać z domu ze względu na pogodę. Sprawdziliśmy później kupon i okazało się, że fortuna umknęła nam sprzed nosa. Wyobraża pani to sobie? Teraz już nie ryzykujemy - gramy regularnie. Wygrane? Najwyższe to 60 i 90 złotych.

Pan Marek przyszedł się pokłócić o 14 zł. Twierdzi, że skreślił w sobotę dodatkowy numer, pozwalający na wypłatę. Pani Ewa pokazuje, że myli się, ale mężczyzna wychodzi nieprzekonany. Po nim pani Jadwiga wyciąga z portfela drobne 2,70 zł. Mówi, że to na kupon dla siostry...
- Czasem grają systemem, ale to dla wielu droga zabawa - wyjaśnia chwilę później Ewa Kawińska. - Za osiem skreśleń systemowych trzeba zapłacić 84 złote, za dziesięć 630 złotych, a za dwanaście już 2,8 tysiąca złotych. Kogo na to stać...

Pan Czesław, który gra regularnie, siada za ustawionym przy stoisku stolikiem i sprawdza kupony.
- Wie pani, co bym zrobił, gdybym miał takie pieniądze? - mówi rozmarzonym głosem. - Kupiłbym dom na wsi. Do tego własny las i jezioro. Łowiłbym ryby. Niczego więcej nie potrzebuję...

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

A co naprawdę robią z pieniędzmi milionerzy z totalizatora? Przed kilkunastoma laty tygodnik "Przegląd", opierając się na szczątkowych danych (większość osób nie chciała z oczywistych względów rozmawiać z dziennikarzami), napisał, że pieniądze z wygranych wydawane są przede wszystkim na mieszkania i samochody. Niektórzy rozkręcają drobny biznes, większość nie rezygnuje z pracy. Niewielu spełnia marzenia o dalekich podróżach...

Zdarzają się, niestety, spektakularne katastrofy finansowe. Pewne małżeństwo z Kujaw, które przed 30 laty wygrało równowartość dzisiejszego miliona złotych, kupiło córkom mieszkania, a teraz bez szans na wdzięczność dzieci gnieździ się z synem na 23 metrach kw. i korzysta z pomocy MOPS. Z pieniędzmi pożegnał się też pracownik dawnej gdańskiej rafinerii, który wygrał pół miliona złotych i zainwestował w kupno drogich samochodów. Wszystko stracił przez oszusta.
Ponoć najbardziej bezpieczne są wygrane nieprzekraczające miliona złotych. Można je wydać na rzeczy najpotrzebniejsze - mieszkanie, auto, spłacenie kredytów. Im większa wygrana, tym większy kłopot.

Piotr Gawron ujawnia, że Totalizator Sportowy w pakiecie z wygraną przekazuje graczowi numery kontaktowe do zaufanego psychologa i doradcy finansowego. Jednak już tylko od nowego milionera zależy, czy z tych numerów skorzysta.

Na pytanie, co mógłby mieszkaniec Gdańska zrobić z 11 milionami i 368 tysiącami złotych, analityk z Open Finance, Bernard Waszczyk, odpowiada pytaniem: - A kto wygrał? Każdy przypadek należy rozpatrywać indywidualnie. Jeśli jest to osoba starsza, w wieku 50-60 lat i więcej, to nie ma co ryzykować. Należy rozdzielić pieniądze na kilka banków, wpłacić na lokaty i obligacje skarbowe Ministerstwa Finansów. Oprocentowanie nie jest duże, od 4 do 6 procent rocznie, ale przy takiej kwocie można się bezpiecznie utrzymać z odsetek. Myślę, że 500 tysięcy złotych rocznie wystarczy na godziwe życie. A kapitał zostaje...

Inne rady analityk finansowy kieruje do ludzi młodszych. Tu jednak wiele zależy od charakteru, wykształcenia i priorytetów takiej osoby.

- Oczywiście najpierw trzeba spłacić wszelkie zobowiązania, kredyty wzięte na przykład na mieszkanie - tłumaczy Bernard Waszczyk. - Resztę należy zainwestować w przyszłość. Optymalne rozwiązanie to własna firma, ale zdaję sobie sprawę, że nie jest to rozwiązanie dla wszystkich. Jeśli ktoś się nie czuje przedsiębiorcą, powinien także podzielić pieniądze, ale ulokować je nieco bardziej agresywnie - jakieś 30 procent w akcje, reszta w obligacje i na lokaty.

Nieruchomości warto kupić, ale tylko na własne potrzeby. Zabezpieczeniem może być również złoto.
- Rzuciłby pan pracę, mając w ręku taką wygraną? - pytam Bernarda Waszczyka.
- Natychmiast - odpowiada. - Zostawiłbym komputer, biurko, codzienny stres. Wyruszyłbym w podróż, by spełniać marzenia. Na rok, może dwa. A potem, być może, wziąłbym się za coś...

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Wśród pracowników Totalizatora Sportowego krąży opowieść o pewnym telefonie. Zadzwonił dyrektor hospicjum, działającego "gdzieś w Polsce".

- Chciałbym się dowiedzieć, czy ostatnio padła wygrana w wysokości około 3 200 000 złotych? - zapytał.
- Taka wygrana padła w... - odpowiedziano, zgodnie z prawdą, dyrektorowi. - A o co chodzi?
- Właśnie z mojego biura wyszedł starszy pan - rzekł dyrektor. - Powiedział, że wygrał "szóstkę" w lotka. Jest już na emeryturze, ma mieszkanie, samochód, żyje całkiem godnie. Postanowił więc przekazać wygraną na rzecz hospicjum. Pieniądze przyniósł w reklamówce.

Dr Wiesław Baryła, psycholog społeczny, nie dziwi się tej opowieści. Już dawno temu stwierdzono bowiem, że obdarowywanie innych, jeśli ma sens - daje satysfakcję.

A czy zostawienie sobie tak dużych pieniędzy daje szczęście?
- Podejdźmy do tego inaczej - tłumaczy psycholog. - Brak pieniędzy na zaspokojenie podstawowych potrzeb może unieszczęśliwić człowieka. Z kolei nagłe pojawienie się tak dużej kwoty to słodki kłopot, zwłaszcza dla osoby bez doświadczenia w zarządzaniu finansami. 99 procent społeczeństwa dysponuje kwotami nie większymi niż kilkadziesiąt, góra kilkaset tysięcy złotych. Aż tu nagle pojawia się pełna abstrakcja - niewyobrażalna góra pieniędzy. A wraz z nią stres - co z nimi zrobić? Wydamy jeden, góra drugi milion, mamy dom, samochód, ubrania - i co dalej? Jak się zabezpieczyć przed ich utratą? Zadajemy sobie pytanie - o co chodzi w życiu, które niezależnie od tego ile zostawimy na koncie, przecież musi się skończyć? Stresuje także tajemnica i problem, czy mówić, że nagle zostałem milionerem - strach o bezpieczeństwo własne i rodziny.

Oczywiście można sobie z tym poradzić... W takiej sytuacji trzeba mieć wokół siebie osoby, którym można zaufać. Przeważnie to rodzina jest instytucją pomagającą oddzielić stres. Warto więc podzielić się informacją o wygranej z najbliższymi...

Jeśli mamy satysfakcjonującą pracę, nie powinniśmy z niej rezygnować.
- Zło wynikające z bezrobocia nie wiąże się jedynie z brakiem pieniędzy - tłumaczy dr Baryła. - Sam brak pracy, która zajmuje trwałą część życia, jest złem. Ogranicza nasze kontakty z ludźmi, naturalną aktywność.

Niewykluczone więc, że multimilioner z Gdańska przyszedł dziś do pracy. Siedzi przy sąsiednim biurku. Może od kilku dni jest trochę bardziej zamyślony i zestresowany. No cóż, ma pewien kłopot...

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki