W tej edycji bicie rekordu Guinnessa rozpoczęto 11 maja 2012 roku. Wtedy rodzina Czapiewskich chwyciła za piłę i wykonała pierwsze cięcia. Podczas Majówki Przedsiębiorców zaproszeni goście nie mogli odmówić uczestnictwa w cięciu. Sypały się wióry, bo każdy chciał przeciąć choć centymetr.
W biciu rekordu Guinnessa pomagali artyści, politycy i przedsiębiorcy. Za piłę chwycili m.in. sygnatariuszka Porozumień Sierpniowych Henryka Krzywonos-Strycharska, marszałek pomorski Mieczysław Struk, minister rolnictwa Kazimierz Plocke oraz reżyser Krzysztof Zanussi.
Czytaj także: Kaszubi chcą odebrać Niemcom rekord Guinnessa. Tną olbrzymią deskę
Do Szymbarku przyjeżdżały zorganizowane grupy, które brały udział w cięciu deski - leśnicy, kolejarze, a nawet dawni żołnierze AK - Borowiczanie. Turyści też korzystali z okazji przecięcia kilku centymetrów.
Szymbark już raz zdobył wpis do Księgi Guinnessa w 2002 roku. Wtedy najdłuższa deska miała 36,83 m. Byłaby dłuższa, gdyby nie odłamał się jej koniec. Z tej końcówki deski stworzono krzyż, który obecnie znajduje się w Kaplicy Jedności Narodowej.
Czytaj także: Kaszubi rozpoczęli już bicie rekordu Guinnessa.
W 2009 r. sołectwo Wilków koło Lęborka odebrało tytuł CEPR-owi, wycinając deskę długości 40,81 m. W lipcu 2010 roku właścicielem najdłuższej deski na świecie zostały Niemcy, a ich deska mierzyła 45,15 m.
Szymbark ma szansę odzyskać tytuł. Nowa deska może mieć nawet 46,30 m, bo tyle ma kłoda daglezji. To prawie o 1,15 m więcej niż ma deska niemiecka.
Olbrzymia daglezja spoczywa na podporach przed domem do góry nogami w Szymbarku. Ten gatunek drzewa został sprowadzony do Polski w drugiej połowie XIX wieku z Kalifornii. Daglezja charakteryzuje się szybkim przyrostem. W ciągu roku może urosnąć nawet o 1,5 m.
Drzewo ścięto w lasach ostrzyckich. Miało ponad 46,3 m wysokości, lecz też straciło czub. Po ścięciu daglezja leżała w lesie, by puścić soki. Wtedy nastąpiła najtrudniejsza część całej operacji - przewiezienie do CEPR.
Na początku kłodę trzeba było przetransportować do Jeziora Ostrzyckiego. Ciągnięto ją więc przez 1,5 km po leśnej drodze. Następnie daglezja została spławiona wodą. Zapakowano ją na ciągnik. Musiał on pokonać kilka ostrych zakrętów. Cała akcja trwała 10 godzin. Brało w niej udział 40 osób.
Deskę tnie się metodą tradycyjną - piłą obsługiwaną przez dwie osoby. Jedna osoba znajduje się na górze, a druga na dole. Piłą rusza się w rytm kaszubskiego powiedzenia "moja - twoja". To ciężka praca. To, co zostanie z olbrzymiej daglezji po wycięciu deski, posłuży do stworzenia olbrzymiego stołu. Mebel, który powstał przy okazji bicia poprzedniego rekordu, ma 35 m długości i mieści 230 osób. To tzw. Stół Noblisty. Został tak nazwany, aby przypominać o Pokojowej Nagrodzie Nobla, którą otrzymał Lech Wałęsa. Tak więc Guinness za Nobla!
Wszystko o konkursie Wygraj drewniany dom
Bicie rekordu Guinnessa to nie tylko zabawa. Wszystkiemu towarzyszy szczytny cel. Przy cięciu poprzedniej deski chodziło o zintegrowanie lokalnej społeczności. Teraz organizatorzy chcą oddać hołd Polonii i nagłośnić problem repatriantów. Poza granicami Polski mieszka więcej Polaków niż w niej samej, dlatego nie można zapominać o rodakach żyjących na obczyźnie.
Pytanie nr 35: Jaką długość ma obecna rekordzistka - najdłuższa deska świata znajdująca się w Niemczech?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
