Wybuch gazu w Juszkowie. Biegli wskazali winnego, a śledztwo nadal trwa. Mieszkańcy zniszczonego budynku mają dość [zdjęcia]
Następnego dnia po katastrofie ze względu na intensywną woń gazu trzeba było ewakuować mieszkańców z sąsiednich budynków. Dopiero wtedy okazało się, że zaledwie trzy metry ich domu przebiega gazociąg, którym przesyłany jest gaz o ciśnieniu trzech atmosfer. W dodatku kilkadziesiąt centymetrów nad niezabezpieczonym rurą osłonową rurociągiem prowadziła droga, po której jeździł ciężki sprzęt budowlany. I rurociąg pękł.
Powołany przez prowadzącą śledztwo w Prokuraturę w Pruszczu Gdańskim biegły Mieczysław Augustyn wydał opinię w sprawie przyczyn katastrofy. Uznał, że doszło do rozszczelnienia instalacji gazowej. Dwukrotnie lżejszy od powietrza gaz ziemny mógł poprzez sieć wodno-kanalizacyjną przedostać się do mieszkania państwa Małków, gdzie z powietrzem stworzył mieszaninę wybuchową. Kiedy gospodyni próbowała nastawić ziemniaki na obiad, doszło do wybuchu. Do prokuratury dotarła jeszcze opinia z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego, w której czytamy, że do rozszczelnienia rurociągu mogły przyczynić się np. obciążenia dynamiczne spowodowane zwiększonym ruchem.
Takie opinie otwierały drogę do wypłaty odszkodowania przez właściciela rurociągu - Polską Spółkę Gazową.