Wybory prezydenckie 2020. Zamieszanie z podpisami wyborców
Choć bardzo chciał, Pan Tomasz w drugiej turze wyborów prezydenckich zagłosować nie mógł. Jego karta do głosowania została wydana innej osobie. Do tej pory nie udało się ustalić, komu.
- Wyniki blisko 50/50, a ja nie mogłem zagłosować, ponieważ moją rubrykę na podpis zajął już ktoś inny i wcale nie była to osoba z sąsiednich wierszy w tabeli. Komisja nie była w stanie dociec błędu. Cała sytuacja sprawiła, że odmówiono mi wydania karty do głosowania
– informuje za pośrednictwem mediów społecznościowych Tomasz Raczyński z Sopotu.
I dodaje: W miejscu na mój podpis widniała parafka podobna do niczego. Zgłosiłem to Regionalnej Komisji Wyborczej, ale otrzymałem informację, że nic nie są w stanie zrobić. Dla porządku całą sprawę zgłosiłem na policji – dodaje pan Tomasz.
Wybory prezydenckie 2020. Komentarz Delegatury Krajowego Biura Wyborczego w Gdańsku
O komentarz do sprawy poprosiliśmy przedstawicieli Delegatury Krajowego Biura Wyborczego w Gdańsku. Przyznają, że przypadek sopocianina nie był w trakcie ostatnich wyborów prezydenckich odosobniony.
- Tego typu zgłoszeń mieliśmy w dniu 12 lipca kilka, zresztą w czasie pierwszej tury wyborów – 28 czerwca, również. Nie chodziło tylko o Sopot czy Gdańsk, ale także Starogard Gdański, Tczew czy Malbork. Takie sytuacje zdarzały się najprawdopodobniej na skutek pomyłki i nieuwagi członka obwodowej komisji wyborczej, który przedłożył niewłaściwą rubrykę do podpisu wyborcy. Na ogół było tak, że była to sąsiednia rubryka, ale nie zawsze – mówi w rozmowie z „Dziennikiem Bałtyckim” Mariusz Nowicki, komisarz wyborczy w Gdańsku I. - Niestety, wytyczne PKW są takie, że w przypadku, gdy podpis widnieje już w rubryce, komisja wyborcza nie ma prawa wydać karty do głosowania. Chodzi o to, żeby dana osoba nie zagłosowała kilkukrotnie. Były sytuacje, w których udawało się ustalić na podstawie podpisu czy nazwiska z sąsiedniej rubryki, do kogo należy podpis. Wyborca ustalał np., że to jego sąsiad czy ktoś z rodziny. Zdarzało się, że osoba ta wracała do lokalu wyborczego i potwierdzała, że głosowała i że podpisała się w złej rubryce. Wówczas komisja wydawała wyborcy kartę do głosowania. Natomiast jeżeli nie było wiadomo, czy w rubryce podpisał się wyborca, który chciał zagłosować, czy jakaś inna osoba za niego, to niestety zgodnie z wytycznymi komisja nie miała prawa wydać karty.
Przedstawiciele Delegatury Krajowego Biura Wyborczego w Gdańsku przyznają, że osobie, która w wyniku błędu członka obwodowej komisji wyborczej nie mogła oddać swojego głosu, przysługuje teraz prawo do złożenia protestu wyborczego.
- Jedyną możliwością zbadania tego, czy mieliśmy do czynienia z błędem ludzkim, byłoby obejrzenie spisu wyborców i poddanie „spornego” podpisu analizie biegłego. Co prawda spisy wyborców stanowią część depozytu wyborczego, który pozostaje zamknięty, ale na żądanie sądu, policji czy prokuratury może zostać w związku z prowadzonym postępowaniem udostępniony. Wówczas można zbadać i ustalić, czy podpis w rubryce jest podpisem wyborcy, który chciał zagłosować czy jednak zupełnie innej osoby
– mówi dalej Mariusz Nowicki. - Warto jednak dodać, że na blisko pół miliona wyborców w naszym okręgu pomyłek, o których mówimy, było zaledwie kilka, więc nie była to duża skala. Oczywiście rozumiemy rozgoryczenie wyborców, ale tak jak mówię – przyczyną tych uchybień jest najczęściej po prostu nieuwaga czy zmęczenie osób pracujących w komisjach – podsumowuje.
Z Gwiazdami - Marek Kaliszuk - zapowiedź
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?