Czy kampania przed wyborami parlamentarnymi wyłoniła nowych, młodych liderów na polskiej scenie politycznej?
Nie pojawił się nikt nowy, budzący nadzieję. W kampanii wyborczej do parlamentu cztery lata temu było podobnie. Wówczas mieliśmy taki wybór, "jak ja dziadków" - wtedy nie chodziło o przyszłość, o kreowanie, tylko o zadośćuczynienie pomijanym dotychczas grupom społecznym, o pozyskanie ich głosów i rachunek polityczny, więc taki był dobór kandydatów. Jedynie Patryk Jaki był wówczas nową postacią. Przegrał jednak wybory na prezydenta Warszawy i obecnie jest w zamrażarce (jest eurodeputowanym - red.), co prawda niezbyt zimnej i dość wygodnej. Ciekawą, może nie do końca nową, postacią w polskiej polityce jest prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. Młodą, ale czy znaczy lepszą, w porównaniu do Hanny Gronkiewicz-Waltz, osoby nieofensywnej, ale jednak nieprzeciętnej profesor prawa? Zobaczymy, czy nadzieje spełni. Poza nim nie mieliśmy raczej do czynienia, w ubiegłorocznych wyborach samorządowych, z jednostkami wybitnymi. Trudno uznać za nią prezydent Gdańska, która objęła urząd w okolicznościach mało budujących. Na razie widać, choć jest wcześnie na oceny, że to jednak zastępczyni śp. Pawła Adamowicza. Obok Trzaskowskiego i Jakiego, którzy na razie i tak są znakami zapytania, nie mamy nikogo nowego.
Najmłodsza politycznym stażem wydaje się dziś lewica.
Trudno traktować Adriana Zandberga za nowego lidera na polskiej scenie. Przypomnę, poprzednie wybory przegrał i to bardzo mocno. Jest dość ortodoksyjnym politykiem reprezentującym tzw. Krakowskie Przedmieście, nie mające wiele wspólnego z prawdziwą lewicą Dziś Lewicę tworzą przegrani politycy, dawny członek partii Palikota i lider PZPR-owskich resztek, którzy mocno się chwycili i chcą zsumować swoje głosy. I to im wyjdzie jako formacji, ale nie wykreują nowej osobowości, nadziei na przyszłość. W PiS jest constans - ci sami politycy, co w roku 2015, z ważną rolą "przybocznych" Jarosława Kaczyńskiego. Nad całym PiS góruje prezes. Kaczyński przewyższa tam wszystkich charyzmą, intelektem, umiejętnościami organizacyjnymi, autorytetem.
Na kogo głosować?
PiS w niedawnej debacie w tv postawił na Marcina Horałę z Gdyni.
To młody, inteligentny człowiek. Tyle tylko, że lider musi budzić sympatię, mieć prospołeczny aspekt. Dać się lubić po prostu. Horała sprawia wrażenie zamkniętego, przemądrzałego, budującego dystans - rozmowa z nim stanowi formę przykrości, nie zamierzonej oczywiście z jego strony. W PiS wybija się trochę premier Morawiecki, jednak on też ma osobowość oschłą, bez predyspozycji lidera, przywódczych właściwości. Z kolei Borys Budka z Platformy Obywatelskiej wydaje się liderem nadającym się do destrukcji. Brakuje tam kogokolwiek konstruktywnego.
To kogo szukamy w polskiej polityce?
Taka postać musi mieć odpowiednią osobowość. Musi przyciągać ludzi, oczywiście w połączeniu z wszystkimi innymi cechami - inteligencją, charyzmą, empatią. Stwarzającego przestrzeń do polubienia. Nie mówię, że w polskiej polityce nie ma młodych, inteligentnych ludzi. Tyle tylko, że zgodnie z tezą, którą niegdyś sformułowałem, inteligencja to tylko zadatek, który nie ma nic wspólnego z mądrością. Proszę spojrzeć, mamy czasem bardzo inteligentnych, politycznych durniów, z wadami charakteru lub nie taką jak trzeba mentalnością. Tylko, że to wszystko wynika z charakteru naszych partii.
Polskie formacje nie kształtują liderów.
We wszystkich partiach na ogół nie awansuje się za własne zasługi. Mechanizm awansu, w tych de facto ugrupowaniach wodzowskich, to jest dobór naturalny "na wzór i podobieństwo pana swego". Ma to być "przedmiot" służący realizacji interesów wodza. Wódz w taki sposób formuje swoje otoczenie, co odzwierciedla całą partię. To mechanizm gubiący indywidualności, samodzielne jednostki. Platforma Obywatelska jest tego najlepszym przykładem. Dziś ta partia jest zamkniętą kastą Grzegorza Schetyny, tak samo zresztą jak PiS jest zamkniętą kastą Jarosława Kaczyńskiego. To nie jest optymistyczna wizja. Odejście wodza tworzy pustkę, kończy się wojną między wszystkimi.
Władysław Kosiniak-Kamysz, lider PSL, zyskał pozytywne recenzje po telewizyjnej debacie.
Na bezrybiu i rak ryba - ciekawy, młody polityk, który jest jednak "Janem bez ziemi". To inteligent z Krakowa, który przewodniczy de facto partii chłopskiej, czyli od Krakowa odległej. Pod takim przywództwem partia nie może rozwijać się, awansować. Problem Władysława Kosiniaka-Kamysza polega na tym, że w Polsce nie ma obecnie dla niego partii. On powinien być liderem partii chadeckiej np. Dziś podąża własnymi drogami, której jego partia nie zna. Na czele partii chłopskiej o wiele skuteczniejszy byłby Waldemar Pawlak, który jest jednak politykiem przegranym. W dodatku ma w kontrze Jarosława Kalinowskiego, który jest wyszczekany, z którym Pawlak nie wygra żadnego pojedynku we władzach partii. Kampania do parlamentu 2019 r. nie urodziła żadnego nowego owocu, aczkolwiek parę ścieżek może zamknąć, np Grzegorza Schetyny, co wyszłoby tylko na dobre Platformie Obywatelskiej.
Dowiedz się więcej
Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?