Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

WYBORY 2011: Paweł Orłowski - samorządowiec z krótkim poselskim stażem

Kamila Grzenkowska
Paweł Orłowski w Sejmie zajmuje się m.in. tematami społecznymi
Paweł Orłowski w Sejmie zajmuje się m.in. tematami społecznymi Grzegorz Mehring
To jeden z najmłodszych posłów, jeśli brać pod uwagę staż pracy w Sejmie. Paweł Orłowski został posłem po tragicznych wydarzeniach, do jakich doszło w Smoleńsku przed rokiem. W katastrofie zginął m.in. poseł Arkadiusz Rybicki i to właśnie jego miejsce zajął Orłowski.

Sopocianin przyznaje, że przez pierwsze tygodnie miał problem z odnalezieniem się w nowym miejscu. Kadencja tego Sejmu trwała już trzeci rok i większość polityków była zaangażowana w "swoje" konkretne sprawy.

Orłowski trafił m.in. do Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych, Komisji Kodyfikacyjnej, a także Parlamentarnej Grupy ds. Autyzmu oraz Zespołu ds. Ratownictwa Górskiego i Wodnego.

Po głośnym zaginięciu w Gdańsku nastoletniej Iwony Wieczorek zaangażował się w prace nad zmianami procedur dotyczących osób zaginionych. Inicjował spotkania KAiSW, wspólnie z przedstawicielami Komendy Głównej Policji i fundacji Itaka - zajmującej się osobami zaginionymi. Zmieniono procedury policyjne i rozpoczęto zmiany w ustawie o Policji, a dziś już mundurowi nie mają prawa powiedzieć krewnym, że zaginięcie osoby powinni zgłosić dopiero po 48 godzinach.

Pomorze: Na listach wyborczych wrze

Poseł pracował także nad "nowym przestępstwem", jakim jest stalking, czyli uporczywe nękanie (przepisy w tej sprawie obowiązują od kilku tygodni). Sejm uchwalił także pierwszą w historii ustawę o ratownictwie wodnym, której jednym z wnioskodawców i sprawozdawcą był właśnie poseł z Sopotu. Jak sam przyznał, do zmiany prawa przyczyniły się m.in. rozmowy z sopockimi ratownikami i żeglarzami.
Orłowski przewodniczył także podkomisji, która zajmowała się obywatelską ustawą o repatriacji przygotowaną przez Macieja Płażyńskiego i wniesioną do Sejmu przez jego syna Jakuba.

- Tej ustawy nie zdążymy przygotować w całości do końca tej kadencji, ale prace doprowadziliśmy do takiego etapu, że w kolejnej kadencji posłowie będą mogli kontynuować tę sprawę - przyznaje Orłowski.

Paweł Orłowski, mimo objęcia mandatu poselskiego, często widywany jest w Trójmieście podczas różnych uroczystości, festynów bądź konferencji. Ostatnio wspierał prezydenta Gdańska, Pawła Adamowicza w sprawie Gdańskiego Obszaru Metropolitalnego. Chce do niego dołączyć m.in. Malbork, a tu, poza Sopotem, Orłowski prowadzi swoje drugie biuro poselskie.

Oceń posłów i senatorów - wyślij SMS

Decyzja o tym, czy przejść z samorządowych pieleszy w Sopocie do sejmowych ław nie była dla niego, jak twierdzi, prosta. W Trójmieście wciąż odbijały się echa tzw. afery sopockiej, która wybuchła przed trzema laty.

Rządzący wówczas miastem Jacek Karnowski zapewniał, że na urząd prezydenta Sopotu nie będzie już startował, a na to miejsce namaszczał właśnie Pawła Orłowskiego, swojego ówczesnego zastępcę. Orłowski jednak nie zdążył oficjalnie ogłosić, że startuje w wyborach samorządowych w 2010 roku. Sytuacja całkowicie się zmieniła po katastrofie smoleńskiej.

5 maja 2010 r. złożył ślubowanie w Sejmie.
- Poznaliśmy się z Pawłem Orłowskim przed czterema laty. Był wtedy wiceprezydentem Sopotu. Szczerze mówiąc, myślałam początkowo, że jest bardziej samorządowcem i nie poradzi sobie w Sejmie. Tymczasem on świetnie odnalazł się w komisjach, w których pracuje - twierdzi Elżbieta Bieńkowska, minister rozwoju regionalnego.

Przejęty, zaangażowany w sprawy, którymi się zajmuje - takie określenia najczęściej można usłyszeć od osób, które współpracują bądź współpracowały z posłem Orłowskim. Ciepłych słów nie szczędzą mu nawet przedstawiciele opozycji. Senator Dorota Arciszewska-Mielewczyk podkreśla, że merytorycznie podchodzi do spraw,
- Do tego jest powściągliwy i pracowity. Mamy różne poglądy, ale potrafimy ze sobą dyskutować - podkreśla senator Arciszewska-Mielewczyk.

WYBORY 2011 - wszystko o październikowych wyborach parlamentarnych

O działalności i upodobaniach posła z Sopotu można wiele się dowiedzieć z profilu, jaki założył sobie na Facebooku. Na bieżąco informuje znajomych z portalu o prowadzonych pracach w Sejmie bądź inicjatywach, których zamierza się podjąć. Często można też przeczytać tu... jego relację z imprez kulturalno-rozrywkowych, które odbywały się w Trójmieście i w których uczestniczył.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Z posłem Pawłem Orłowskim rozmawia Kamila Grzenkowska

Jest Pan w Sejmie niecałe 1,5 roku. Trudno było się przestawić z pracy samorządowej?
Zostałem wrzucony na głęboką wodę. Kadencja Sejmu trwała już prawie trzy lata i wszyscy byli już w "coś" zaangażowani. Na szczęście kilku posłów, m.in. Marek Biernacki wprowadziło mnie w prace sejmowe.

Jako wiceprezydent Sopotu odpowiedzialny był Pan m.in. za sprawy społeczne i inwestycje. Czym zajmuje się Pan w Warszawie?
W związku z tym, że jestem prawnikiem z wykształcenia i samorządowcem z doświadczenia, uczestniczę w pracach Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych i zajmuję się sprawami bezpieczeństwa. Kiedy przyszedłem do Sejmu usłyszałem od jednego z posłów z Komisji Kodyfikacyjnej, że skoro właśnie mam takie doświadczenie to powinienem zająć się prawem administracyjnym i "spojrzeć na administrację i urzędy w kraju od strony życiowej, praktycznej". Zaangażowałem się także w prace m.in. przy ustawie o rehabilitacji zawodowej i społecznej i PFRON, kiedy zaczęło brakować środków na rehabilitację niepełnosprawnych.

Prace nad którą ustawą były dla Pana najtrudniejsze? Z czym miał Pan największy kłopot?

Z ustawą o repatriacji. Ideowo uważam, że projekt jest słuszny, choć wiem, że wprowadzenie go w życie będzie się wiązało z ogromnymi kosztami. Projekt ustawy nie był jednak, zdaniem sejmowych prawników i ministerstwa wystarczająco przygotowany, aby w dobie trudnej sytuacji finansowej uchwalać go w tej kadencji. Obawiałem się, że dojdzie do politycznej kłótni i jego odrzucenia, a wiedziałem, że bardzo zależało na nim wnioskodawcom.

Ale w Sejmie to chyba za dużo pracy nie ma? Często można spotkać Pana przy różnych okazjach w Trójmieście, zwłaszcza w Sopocie...

Praca posła nie oznacza stałej obecności w Warszawie. System pracy wygląda zresztą tak, że posiedzenia Sejmu odbywają się w stolicy średnio raz na dwa tygodnie, a pozostały czas pracuje się na miejscu, np. w swoim biurze poselskim. Uważam, że poseł jest również od tego, by reprezentować Sejm na szczeblu lokalnym. Poza tym, współpraca samorządowców z posłami pomaga wspierać sprawy lokalne w różnych ministerstwach. Z członkami rządu spotykamy się na komisjach i posiedzeniach Sejmu, dzięki czemu łatwiej uzgadniać i reprezentować ważne dla miasta bądź regionu sprawy.

Ale patrząc na statystyki np. ilości interpelacji, zapytań czy wypowiedzi, w porównaniu z innymi posłami, to dość blado wypada ta Pana aktywność, mimo iż to tylko 1,5 roku...
Ze statystykami jest tak, że można sobie wymyślać pytania nie niosące jakiejkolwiek treści, a oświadczenia, czasem "o niczym" można wygłaszać nawet przed pustą salą sejmową. Tajemnicą poliszynela jest to, że niektórzy posłowie właśnie w ten sposób "pompują" swoje statystyki. Ja nie mam czasu na tego typu "triki" sejmowe i stawiam na jakość, a nie ilość. Podchodzę do spraw merytorycznie, staram się do nich jak najlepiej przygotować. Ci posłowie, którzy są naprawdę zajęci pracami nad ustawami w komisjach, nie mają czasu, by przesiadywać w sali sejmowej. Tutaj przychodzi się głównie na głosowania, albo prezentować prace własnych komisji.

Facebookowiczom jest Pan znany nie tylko jako poważny polityk, ale przede wszystkim miłośnik dobrej muzyki i książki. Nie myślał Pan o pracy w komisji zajmującej się kulturą?
W życiu trzeba znaleźć jakąś równowagę. Staram się nie przegapić ważnych wydarzeń kulturalno - artystycznych. Sztuka, muzyka, film - to jest moja prywatna pasja. Nie można być tylko politykiem i ograniczać się do jednej dziedziny życia. Potrzebujemy się rozwijać.

Oceń posłów i senatorów - wyślij SMS

Życiorys

- Wiem, że po mnie nie widać, ale kiedyś wyczynowo uprawiałem żeglarstwo - przypomina czasem poseł Paweł Orłowski, wymownie podkreślając swoją, słusznej budowy, posturę.

Żeglarstwem na poważnie zajmował się jako nastolatek. Był nawet w kadrze narodowej w czasach, kiedy ten sport nie cieszył się jeszcze zbyt dużym zainteresowaniem w Polsce. Obecnie żeglarstwo jest dla sopockiego posła jedną z form rekreacji.

Paweł Orłowski urodził się 6 lutego 1976 roku w Gdyni. Ukończył studia prawnicze na Uniwersytecie Gdańskim. W 2002 roku został rzecznikiem prasowym prezydenta Sopotu, a cztery lata później otrzymał propozycję objęcia stanowiska wiceprezydenta miasta. Wcześniej, w latach 2004-06, był dyrektorem ds. organizacji i marketingu w sopockiej drużynie Trefl.

Jako wiceprezydent odpowiadał za takie inwestycje jak budowa przystani jachtowej przy molu czy hali widowiskowo-sportowej na granicy Gdańska i Sopotu, a także za projekty społeczne.
Do Sejmu kandydował w 2007 roku, z okręgu gdańskiego. Wtedy jednak się nie dostał.

Aktywność

3 - tyle interpelacji złożył
10 - tyle przedstawił sprawozdań z prac komisji i podkomisji, w których pracował
33 - tyle wygłosił wypowiedzi, m.in. w sprawie zmiany ustawy Kodeks spółek handlowych
4 - był członkiem tylu komisji i ośmiu podkomisji

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki