Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wszystkie dzieci nasze są, więc musimy do nich dopłacać [KOMENTARZ]

Dorota Abramowicz
Od przyszłego roku rodziny z trojgiem i większą liczbą dzieci będą mogły korzystać ze zwiększonych ulg podatkowych. W poniedziałek prezydent Bronisław Komorowski podpisał nowelizację ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, z której skorzysta ponad milion rodzin.

Choć zmiany w przepisach będą kosztować budżet ponad miliard złotych, to i tak inwestycja w dzieci, będąca elementem większej strategii (obok m.in. dłuższych urlopów macierzyńskich, wprowadzenia tacierzyńskiego, budowy żłobków i przedszkoli), powinna przynieść efekty.

Nie mamy innego wyjścia. Polski system emerytalny opiera się na XIX-wiecznym pomyśle Otto von Bismarcka, zakładającym, że każde poprzednie pokolenie utrzymywane jest przez swoich następców. Ta swoista piramida finansowa miała sens dopóty, dopóki notowaliśmy dodatni przyrost naturalny.

Jednak po upadku komuny okazało się, że mimo wzrostu poziomu życia (w porównaniu z latami schyłkowej PRL) Polacy skoncentrowali się na inwestycjach w wykształcenie, pracę, ale niekoniecznie w dziecko. Dziecko, które od pieluch do zdobycia dyplomu magistra kosztuje rodziców, bagatela, pół miliona złotych. I które już dawno przestało być oznaką prestiżu. Dlatego, zamiast liczyć na instynkt macierzyński i poświęcenie kobiet, powinniśmy zgodzić się na dopłacanie, z naszych podatków, do konsekwentnie prowadzonej polityki prorodzinnej.

Zacznijmy optymistycznie -jest nadzieja, czyli prawie 187 tysięcy dzieci urodzonych w pierwszej połowie tego roku. W analogicznym okresie 2013 r. przyszło na świat o 5,5 tys., czyli o 3 proc., mniej małych Polaków.

Niektórzy komentatorzy sugerują, że mamy do czynienia z macierzyńskim "rzutem na taśmę" roczników wyżu demograficznego z lat 80. XX wieku, odkładających decyzję o potomstwie do momentu stabilizacji, zdobycia gwarancji pracy i zakupu mieszkania.

Świadczyć może o tym fakt, iż przeciętny wiek Polki rodzącej swoje pierwsze dziecko coraz bardziej zbliża się do trzydziestki, a i czterdziestoletnie mamy przestały już bulwersować personel na oddziałach porodowych. Starsze matki coraz częściej, mimo dylematów światopoglądowych, korzystają z metody zapłodnienia in vitro, dotowanej decyzją rządu od połowy ubiegłego roku.
Pieniądze to jednak tylko jeden z elementów polityki prorodzinnej.

Nie mniej istotna jest zmiana podejścia rodaków do wielodzietnych rodzin. W przeciwieństwie do Francji, która już dawno temu "zainwestowała w dzieci" i hołubi swe liczne rodziny, w Polsce nadal spotyka się osoby, utożsamiające je z "patologią społeczną". Z kolei w przypadku młodych kobiet planujących pierwszą ciążę strach przed utratą zatrudnienia bywa skuteczniejszym środkiem antykoncepcyjnym niż najnowocześniejsze pigułki.

Od coraz lepiej wykształconych, niezależnych Polek nie można wymagać, by musiały wybierać - dziecko albo praca. Rozumie to coraz więcej pracodawców, którzy decydują się (jak to się robi np. w Pomorskiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej) na zakładanie żłobków i przedszkoli przy firmie lub proponują kobiecie z małym dzieckiem elastyczny czas pracy.

Nie łudźmy się - bez inwestycji i zmian w myśleniu czeka nas demograficzno-emerytalna katastrofa. Chyba że wzorem niektórych państw zachodnich będziemy ściągać masowo do Polski imigrantów, by to ich potomkowie zarobili na nasze emerytury.

[email protected]

Treści, za które warto zapłacić! REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI

Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki