Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojtek pokazuje twarz

Tomasz Rozwadowski
Wojtek Mazolewski ostatnio ma wiele powodów do radości
Wojtek Mazolewski ostatnio ma wiele powodów do radości Tomasz Bołt
W ostatnich tygodniach minionego roku ukazała się płyta "Grzybobranie", podpisana imieniem i nazwiskiem Wojtka Mazolewskiego. Na okładce widzimy także twarz gdańskiego muzyka i nie jest to przypadek: słusznie uznał on, że jego oblicze może służyć marketingowi. Powód jest prosty - ten basista, kompozytor i lider jest już na tyle rozpoznawalny, że mógł sobie pozwolić na gwiazdorski gest.

Po drugie, nigdy jeszcze nie wypowiedział się w muzyce w tak dojrzały i osobisty sposób. Wśród muzycznych profesji Wojtka warto podkreślić zwłaszcza jego bycie liderem, bowiem mało kto tak trafnie jak on umie dobierać sobie współpracowników. A potem wykorzystywać w pełni ich muzyczny potencjał. Warto o tej umiejętności pamiętać, porównując muzykę zarejestrowaną w studiu z tą graną na żywo - kwintet Mazolewskiego w obu wydaniach to dwa różne zespoły, oba równie znakomite.

Trójmiejska publiczność miała przyjemność przekonać się o tym ostatnio dwukrotnie - najpierw na promocyjnym koncercie w gdyńskim klubie Ucho, a niewiele później, przed samym Nowym Rokiem, w czasie festiwalu Trójmiasto jest Okey. Na festiwalu kwintet bez dwóch zdań był jednym z najmocniejszych punktów.

Jeśli jeszcze doliczyć karierę zespołu Pink Freud, flagowego jak dotąd okrętu naszego bohatera, oraz kilku innych projektów (Bassisters Orchestra, Baaba) Mazolewski wyrasta na jednego z najważniejszych i najbardziej twórczych obecnie muzyków na krajowej scenie. Po kilkanaście lat starszych Tymańskim i Trzasce i nieco tylko od nich młodszym Możdżerze Wojtek jest kolejnym trójmiejskim muzykiem ogólnopolskiego (i nie tylko) formatu.

Tytuł nowego krążka jest wyraźną grą z tradycją polskiego jazzu: w styczniu 1973 r. inny kwintet, z saksofonistą Zbigniewem Namysłowskim na czele, nagrał w sali Państwowej Wyższej Szkoły Muzycznej w Warszawie płytę "Winobranie".
Tamten krążek był manifestem polskiego free jazzu i przepustką na salony dla muzyka, bez którego artystycznej obecności polskiego jazzu w obecnej formie po prostu nie sposób sobie wyobrazić. Również tamta okładka była portretem lidera. Warto te fakty pokojarzyć.

Wojtek wchodzi w (ówczesne) buty pana Zbyszka z nieco błazeńskim uśmieszkiem, za którym jednak kryją się bardzo poważne intencje, a mianowicie chęć sprawdzenia, jak obecnie czuje się tradycja freejazzowa widziana z nowej perspektywy. Otóż, w wykonaniu kwintetu czuje się wprost doskonale - porównując obie płyty nietrudno dojść do wniosku, że ostatnie 35 lat w jazzie nad Wisłą nie było czasem zmarnowanym, a dzisiejsi muzycy co najmniej nie ustępują legendarnym kolegom umiejętnościami i szerokością muzycznych horyzontów.

Tym, co zmieniło się z całkowitą pewnością, jest stosunek do muzyki. Współczesny kwintet przede wszystkim graniem się bawi, choć sprowadzanie "Grzybobrania" do samych tylko postmodernistycznych sztuczek byłoby dla zapisanej na nim muzyki ze wszech miar krzywdzące.

Hit w stylu free
Wojtek Mazolewski "Grzybobranie", Universal Music 2008, cena ok. 35 zł
Polski oddział światowego koncernu odważył się podpisać kontrakt z gdańskim muzykiem. Już wiadomo, że wydawca trafił w dziesiątkę. Należą się brawa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki