Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojna z meleksami w Gdańsku. Zastąpią je dostawczaki z odkrytymi dachami?

Maciej Pietrzak
Meleksy krytykują nie tylko władze miasta z PO, ale także radni PiS
Meleksy krytykują nie tylko władze miasta z PO, ale także radni PiS Karolina Misztal
W sezonie letnim 2017 po Głównym Mieście w Gdańsku nie pojadą ani meleksy, ani otwarte turystyczne autobusy miejskie. Zastąpią je dostawczaki z wyciętymi dachami?

„Konsekwentnie przywracamy ścisłe centrum miasta pieszym” - twierdzą władze Gdańska. „To zemsta za fiasko przetargu na miejskie turystyczne autobusy i ograniczanie swobody działalności gospodarczej” - odpowiada środowisko „meleksiarzy”.

Konflikt o to, czy te pojazdy powinny wozić turystów po Głównym Mieście, trwa od kilku miesięcy, w tym jednak zdecydowanie się zaognił. W poniedziałek, zgodnie z zapowiedziami, na ulicach wjazdowych do ścisłego centrum postawione zostały znaki B-5. Zakazują one wjazdu m.in. pojazdom ciężarowym o masie powyżej 12 ton i wolnobieżnym, czyli właśnie chociażby meleksom.

Czytaj więcej na ten temat: Główne Miasto Gdańska bez meleksów i ciężarówek

Zmiany w organizacji ruchu na Głównym Mieście wiceprezydent Piotr Grzelak zapowiadał już we wrześniu ubiegłego roku. Dotyczyły one wprowadzania relacji jednokierunkowej na większej liczbie ulic i właśnie zmniejszenia strefy ruchu dostępnej dla meleksów. W tym czasie, w styczniu, władzom miasta „urodził” się pomysł wprowadzenia miejskich autobusów z otwartym dachem, które latem miały wozić turystów.

To przelało czarę goryczy „meleksiarzy”, którzy o przetargu poinformowali prokuraturę. Ta znalazła podstawy do wszczęcia wciąż toczącego się śledztwa w kierunku nieprawidłowości w działaniach miasta. Nie czekając jednak na jego wynik, władze miasta... unieważniły przetarg na turystyczne autobusy.

Czytaj również: Śledztwo w sprawie przetargu na turystyczne autobusy dla Gdańska

W konflikcie więcej argumentów wydaje się mieć jednak strona miejska. Jej politykę w kwestii organizacji ruchu na Głównym Mieście popierają eksperci.

- Kierowcy meleksów jeżdżą szybko i nierozważnie. Wciskają się w miejsca, w których nie powinny się znajdować pojazdy kołowe. Przez swoje coraz większe rozmiary i rosnącą wraz z nimi masę tych pojazdów niszczone są nawierzchnie jezdni w centrum. Nie bolało to tak bardzo, gdy na Głównym Mieście stan tych nawierzchni i tak urągał przyzwoitości, ale coraz więcej chodników i ulic jest remontowanych - mówi Paweł Mrozek, urbanista z Forum Rozwoju Aglomeracji Gdańskiej.

Ustawienie znaków B-5 to kolejny w ostatnich tygodniach zabieg władz Gdańska mający na celu zamienić Główne Miasto w deptak z dużą ilością użytecznych przestrzeni miejskich. Wcześniejszymi działaniami, jakie wprowadzono, by osiągnąć ten cel, były m.in. zarządzenie ruchu jednokierunkowego w obrębie ulic Świętojańskiej i Straganiarskiej czy wyłączenie z ruchu kołowego ulicy Grobla IV.

Czytaj więcej na ten temat: Grobla IV w Gdańsku deptakiem [MAPA]

- Władze tym zakazem działają, jak typowy pies ogrodnika. Nie udało się im wprowadzić wątpliwej linii autobusowej Hop on Hop off, czym zajmuje się prokuratura, to stwierdzili, że „jak my nie zarobimy, to wy też nie”. W miastach Europy Zachodniej, ba nawet na Słowacji czy w Turcji, meleksy jeżdżą po historycznych centrach miast i nikt nie prowadzi przeciwko nim takiej krucjaty jak u nas. Urzędnicy zapominają, że my nie tylko wozimy ludzi, przecież opowiadamy im także o mieście, promujemy je - mówi nam jeden z kierowców meleksów.

Ten ostatni argument podważają jednak nawet reprezentanci politycznej opozycji władz miasta.

- Jeździłem takim pojazdem z przyjezdnymi członkami rodziny. Kierowcy brakowało podstawowej znajomości Gdańska. Uważam, że meleksy są u nas potrzebne, jednak muszą to być usługi znacznie wyższej jakości. Zakaz wjazdu to być może przesadzone rozwiązanie, szczególnie że dyktowane prawdopodobnie kwestiami ekonomicznymi i nieudanym przetargiem na miejskie autobusy dla turystów. Uważam, że obie strony konfliktu powinny podjąć jeszcze jedną próbę wypracowania kompromisu w tej sprawie - mówi Kazimierz Koralewski, przewodniczący klubu PiS w Radzie Miasta.

- Kiedyś, gdy meleksów było stosunkowo niewiele i wyglądały jak podobne do siebie wózki z pól golfowych, nie było z nimi problemów - dodaje Paweł Mrozek, urbanista z Forum Rozwoju Aglomeracji Gdańskiej. Jednak z czasem pojawiły się zjawiska niezdrowej konkurencji, a potem wręcz brutalnej rywalizacji. Wózki te stają się coraz większe i coraz bardziej pstrokate, zaczynając szpecić obraz historycznej części miasta na równi z np. nielegalnymi ogródkami piwnymi czy reklamami w postaci potykaczy i szmat reklamowych wieszanych na płotach i elewacjach. „Meleksiarze” sami ukręcili na siebie bat, bo miasto wielokrotnie prosiło ich by ucywilizowali swoją działalność. Obszarowo nasze Główne Miasto nie jest duże. Można je spokojnie zwiedzić pieszo i się specjalnie nie zmęczyć. Poza tym pamiętajmy, że funkcjonuje już przecież od paru lat linia 100, obsługiwana przez minibusy - zaznacza Mrozek.

Po wprowadzeniu zakazu wjazdu dla meleksów zaczęły pojawiać się doniesienia, że przewoźnicy szybko znaleźli sposób na to, jak go obejść. Dotychczas używane wózki zastąpić mają stare samochody dostawcze z wyciętymi dachami, których znak B-5 nie obowiązuje. Nikt oficjalnie tej informacji jednak nie potwierdził, co więcej, miasto w rewanżu na taki zabieg zapowiedziało błyskawiczną reakcję i kolejne odpowiednie zmiany w organizacji ruchu. Co ważne, w ewentualnej walce z dostawczakami władze mają też poparcie radnych PiS.

- O ile meleksy to elektryczne, ekologiczne pojazdy, to nie może być tak, żeby po centrum jeździły jakieś stare graty - dodaje Kazimierz Koralewski.

To jest wojna o pieniądze [KOMENTARZ] - przeczytaj i wyraź swoją opinię pod tekstem!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki