Wciąż nie ma jednak pewności, czy którąkolwiek z tych kandydatur bierze pod uwagę szef rządu. A to od jego decyzji zależeć będzie, kto zapełni wakat.
Tymczasem od udzielenia absolutorium rządowi Donalda Tuska i formalnego zaakceptowania nowego składu Rady Ministrów minęły już dwa tygodnie. Premier konsekwentnie jednak milczy w sprawie stanowisk "regionalnych ministrów" - jak zaczęto ostatnio nazywać wojewodów - a jego rzecznik podkreśla, że zgodnie z prawem są jeszcze trzy miesiące na podjęcie decyzji.
Nieoficjalnie się mówi jednak, że swoje decyzje Tusk może ujawnić w ciągu najbliższych kilku dni. - Może pan premier przedstawi nowego wojewodę na mikołajki - mówi pół żartem, pół serio jeden z pomorskich polityków Platformy Obywatelskiej. - Niewykluczone, że zrealizuje swoją zapowiedź i następcę Romana Zaborowskiego przyniesie nam w worku spoza granic Pomorza - dodaje.
Czytaj również: Pomorze: Możemy mieć wojewodę z zewnątrz
Podobny termin wskazał też niedawno w rozmowie z nami Marek Biernacki, szef sejmowej Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych. Przyznał on, że najprawdopodobniej powołanie nastąpi na początku grudnia. Dziś zapewnia jednak, że wciąż nie ma pewności, kto obsadzi stanowisko. - Szczerze przyznam, że nie jestem już w stanie śledzić kolejnych typowań - mówi.
- Każdy, kto dziś twierdzi niezbicie, że wie, kto będzie wojewodą, jedynie spekuluje. Decyzja będzie należała do premiera - dodaje inny z posłów Pomorza.
I rzeczywiście trudno się dziwić parlamentarzystom. Liczba kandydatur rozpatrywanych od początku października, kiedy jasne się stało, że Roman Zaborowski obejmie mandat senatora, sięgnie wkrótce dziesięciu.
Czytaj również: Kto zostanie wojewodą pomorskim?
Wśród potencjalnych następców wymieniano zarówno Pawła Orłowskiego, posła PO minionej kadencji, jak i Piotra Ołowskiego, wojewodę pomorskiego za rządów PiS. Tymczasem, jak dowiedzieliśmy się, Orłowski może wkrótce otrzymać nominację na stanowisko w jednym z ministerstw.
Coraz mniej prawdopodobna wydaje się też nominacja Michała Owczarczaka. Na przeszkodzie stanęły kwestie formalne - wicewojewoda może nie zdobyć na czas dyplomu magistra, koniecznego na stanowisku wojewody.
Ryszard Stachurski - "nowinka" na giełdzie nazwisk - to były dyrektor biura poselskiego wiceministra rolnictwa Kazimierza Plockego (PO). Od 2010 r. Stachurski sam pełnił funkcję wiceministra. W resorcie sportu odpowiadał za infrastrukturę.
Natomiast kandydatura Jacka Kozłowskiego ma jedną przewagę nad konkurencyjnymi wskazaniami. Pasuje jak ulał do koncepcji wojewodów - silnych reprezentantów premiera w terenie, nieuwikłanych w lokalną grę interesów. Jest wykwalifikowanym i sprawnym urzędnikiem. Choć urodził się w Sopocie i Pomorze nie jest mu obce, to od lat związany jest z Warszawą oraz Mazowszem.
Czytaj również: Wojewoda pomorski Roman Zaborowski złożył rezygnację
Wśród potencjalnych kandydatów pojawia się jeszcze jedno nazwisko - Krzysztofa Kiliana. Ten absolwent Politechniki Gdańskiej i minister łączności w rządzie Hanny Suchockiej wymieniany jest w gronie najbliższych współpracowników premiera. Obu panów łączy przyjaźń sięgająca jeszcze czasów KLD. Donald Tusk ma go darzyć zaufaniem i to właśnie może być decydujący czynnik w wyborze wojewody.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?