Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojciech Żaliński z Lotosu Trefla Gdańsk: Transfer nas zlał, ale ważne są trzy punkty [ROZMOWA]

Patryk Kurkowski
Przemek Swiderski
Z Wojciechem Żalińskim, przyjmującym Lotosu Trefla Gdańsk, rozmawia Patryk Kurkowski.

Udało się wygrać z Transferem, ale zaprezentowaliście w tym meczu dwa oblicza. Dlaczego?

- Dwa pierwsze sety były dla nas łatwe, bo graliśmy w nich bardzo dobrze, nie dopuszczaliśmy rywala do jakiejkolwiek gry i wygraliśmy dwie partie szybko. Po przerwie wyszliśmy jacyś ospali, ale zawodnicy z Bydgoszczy nas obudzili i w czwartym secie toczyliśmy już wyrównaną walkę. Uważam, że generalnie graliśmy całkiem nieźle, bo Transfer podniósł nieco wyżej poprzeczkę niż w pierwszych dwóch setach. Dlatego zrobiło się z tego ciekawe widowisko.

Startujemy z naszym profilem na Twitterze. Czas rozruszać serwis i pokazać, że 140 znaków wystarczy, by oddać sportowe emocje.

— Sport DB (@baltyckisport) September 8, 2013

Po dwóch pierwszych setach wydawało się, że wszystko macie pod kontrolą i że zmierzacie w kierunku gładkiego zwycięstwa.

- Tak czasami w życiu bywa. Zostaliśmy sprowadzeni na ziemię. Chwała rywalowi za to, że zdołał się podnieść, ale też chwała dla nas, iż w czwartym secie to my się przebudziliśmy.

To był dla was zimny prysznic?

- To był dla nas bardzo zimny prysznic. Można nawet powiedzieć, że lodowaty.

Co się stało w trzecim secie?

- Ciężko powiedzieć, będziemy mieli analizę meczu. Mam nadzieję, że trener znajdzie jakieś antidotum na nasze przestoje. Fakt, że w wygranych trzech setach nie mieliśmy wielkich przestojów, ale w przegranej partii mieliśmy już duży. Możemy się jednak cieszyć, że nie wyszedł nam tylko jeden set i że zapisaliśmy na swoje konto trzy punkty.

To w jaki sposób wytłumaczyć spadek efektywności? Zmęczeniem?

- Nie doszukujmy się zmęczenia. To dopiero drugi mecz w sezonie i rozegraliśmy tylko cztery sety. Mamy dłuższe treningi niż mecz. To była dopiero druga godziny gry, więc gdybyśmy byli zmęczeni, to byłoby z nami naprawdę źle.

To może Transfer was zaskoczył tym, że spróbował się podnieść?

- Transfer nie miał już nic do stracenia, ryzykował trochę więcej, stąd wzięło się nasze nieco gorsze przyjęcie, a co za tym idzie słabszy atak. Mimo że bydgoszczanie zlali nas w trzecim secie, trzeba się cieszyć, iż zdobyliśmy trzy punkty.

Po dwóch spotkaniach można powiedzieć, że macie momenty naprawdę dobrej gry, ale brakuje wam stabilizacji.

- Nie wyciągałbym jeszcze daleko idących wniosków. Po dwóch kolejkach można przecież powiedzieć, że Indykpol AZS Olsztyn będzie mistrzem, bo wygrał z dwoma kandydatami do medalu. Historia już wielokrotnie pokazała, że zdarzają się niespodzianki w jedną lub drugą stronę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki