Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojciech Modest Amaro rządzi w piekielnej kuchni. Czy zdetronizuje Magdę Gessler?

Ryszarda Wojciechowska
Facebook.com/ Wojciech Modest Amaro
Wojciech Modest Amaro prowadzi ostro "Hell's Kitchen", a także restaurację z gwiazdką Michelin. Czy kucharz zdetronizuje Magdę Gessler?

Czeski magazyn "Refleks" nazwał go papieżem polskiej kuchni. Ale nie tylko Czesi się nim zachwycają. W polskim światku kulinarnym nazwisko Amaro jest teraz jednym z najgorętszych. Brzmi z włoska, ale należy do Polaka. Ten mistrz perfekcyjnych dań jeszcze do niedawna skupiał się jedynie na robieniu kariery w gastronomii. Teraz próbuje ją budować także w telewizji. A tam nadal rządzi caryca polskiej kuchni Magda Gessler. Czy uda mu się ją zdetronizować? I czy stanie się osobowością nie tylko kulinarną, ale także telewizyjną?

Wojciecha Modesta Amaro możemy właśnie oglądać w dwóch kulinarnych show, przygotowywanych przez telewizję Polsat. W "Top Chef", w którym walczą ze sobą prawdziwi kucharze, a nie amatorzy, jest szefem jury (pozostali jurorzy to Ewa Wachowicz, Maciej Nowak i Joseph Seeletso) a w programie "Hell's Kitchen Piekielna Kuchnia" przyjął rolę tego, który może zgotować walczącym uczestnikom prawdziwe piekło. W amerykańskiej wersji tego show "piekielną" sławę zdobył sobie Ramsey Gordon. Nic dziwnego, że teraz szef każdego kolejnego programu korzystającego z tej licencji, chce być jak Gordon właśnie. A nawet musi być jak on. Co wcale nie jest niełatwe.

W polskiej, piekielnej kuchni kilkunastu pasjonatów gotowania walczy o 100 tysięcy złotych i wymarzoną pracę w Atelier Amaro. Wspólnie mieszkają, gotują i rywalizują. Jest prawdziwa restauracja, prawdziwi goście i prawdziwe emocje. Uczestnicy mają tylko jedno zadanie - przetrwać piekło.

Jak bardzo gotowanie na ekranie jest popularne, świadczy fakt, że w castingu do polskiej edycji "Hell's Kitchen" wzięło udział ponad tysiąc osób. I to był już przedsionek piekła. Zawodnicy musieli w zaledwie 10 minut zaprezentować swój talent, czyli przygotować danie, składające się z produktów znajdujących się na stole. Gotując, musieli jeszcze odpowiadać na pytania. Niektórzy, jak media informowały, próbowali sobie drogę do programu torować nie tylko talentem. Ściągali bluzki, a nawet spodnie. Wszystko po to, żeby zwrócić na siebie uwagę.

Wojciech Amaro już w pierwszym odcinku mówił do gotujących, że 95 procent to kucharze jednego talerza. Że składnikiem, którego nie ma w żadnym przepisie jest serce. I on to serce chce widzieć na talerzu. Krytykuje ale, jak mówi w wywiadach, on sam krytyki się nie obawia. Pod warunkiem, że jest konstruktywna. Dodaje jednak, że jego najważniejszym krytykiem jest żona, która pomaga mu prowadzić restaurację.

Jego zdaniem, ten program z piekielną kuchnią to emocjonalny rollercoaster z wielkim stresem i jeszcze większymi oczekiwaniami. Bo nie dość, że nagroda jest wysoka, to jeszcze restauracja w programie jest prawdziwa, funkcjonuje normalnie i ma gości o określonych wymaganiach. Nic więc dziwnego, że uczestnikom trzęsą się z nerwów ręce, a strach paraliżuje im umysły.

W każdym programie każdy z uczestników może usłyszeć od Amaro: - Wynocha, do domu. Bo tu grzecznie nie jest. Tu się klnie, płacze, histeryzuje, eliminuje z gry kolegów. To przygoda z cyklu krew, pot i łzy.

O Amaro mówi się czasami "ten od gwiazdki". Bo jego restauracja Atelier Amaro została jako jedyna w Polsce wyróżniona gwiazdką Michelin. Dlaczego to wyróżnienie jest tak ważne? Bo restauracje, którym jest ono przyznawane, są potem wymienione w liczącym się na świecie kulinarnym przewodniku Michelin. I są niczym creme de la creme globalnej sztuki kulinarnej.

Dziś 42-letni szef kuchni, na pytanie o największą wpadkę w szkole, odpowiada - technikum elektroniczne zamiast gastronomicznego. Tak wybrał przed laty, bo wówczas technikum gastronomiczne nie kojarzyło się najlepiej. Elektronikę porzucił dla garnków. Tak musiało być. Bo to, że chce się zajmować kuchnią, wiedział gdzieś tam w środku od najmłodszych lat. Szukał tylko do niej drogi. Studiując już politologię w połowie lat 90. ubiegłego wieku, wybrał się do Londynu, żeby podszlifować język angielski. I tam dostał się w tryby gastronomicznej pracy. Przeszedł przez wszystkie stopnie kuchennej hierarchii, by po 20 latach stanąć w warszawskiej kuchni swojej restauracji.

W Londynie praktykował u prawdziwych mistrzów kuchni takich jak Yannick Alleno czy Alain Ducasse i tam się uczył. W jednym z wywiadów tłumaczył, iż zdarza się, że w piekielnej kuchni zaklnie. Bo jak tłumaczy - wychował się w angielskiej restauracji, gdzie "serwowano" taki właśnie prosty sposób nauczania.

Na pytanie, czy widzi konkurencję, odparł, że jej nie widzi, przynajmniej na razie. Chociaż konkurencja jest ważna, bo utrzymuje w formie i nie pozwala odcinać kuponów.

Jest nie tylko kucharzem i restauratorem ale też autorem książki "Kuchnia Polska XXI wieku", za którą otrzymał Grand Prix Litterature de la Gastronomique w Paryżu.

Najważniejsza dla niego jest jednak rodzina. Żona, którą poznał... oczywiście w restauracji i trójka dzieci. Poza kuchnią czuje się też dobrze na korcie tenisowym. I pasją do tenisa zaraził tez swoje córki.
Teraz telewidzów zaraża pasją do gotowania. Okaże się, czy skutecznie.

[email protected]

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki