Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojciech Grzyb z Lotosu Trefla Gdańsk: Będę uważał na Lucasa [ROZMOWA]

Łukasz Żaguń
Krzysztof Kapica
Przed mecze Ligi Mistrzów z DHL Modena (czwartek, godz. 18, Gdynia Arena), rozmawiamy z Wojciechem Grzybem, środkowym Lotosu Trefla Gdańsk.

Po długim czasie wreszcie zagracie w domu. Chociaż... czy Gdynia Arenę można nazwać domem?
Oczywiście naszą halą domową jest Ergo Arena i optymalnie byłoby grać właśnie tam, ale cóż - jeszcze nie jest nam to dane. Czekamy cierpliwie.

Z punktu widzenia sportowego - rywalizacja w Gdynia Arenie może mieć jakiś wpływ na waszą grę?
Na każdej sali gra się inaczej, ale nie ma co przesadzać. Dalej trzeba grać w siatkówkę. Oczywiście domowa hala, w której gra i trenuje się na co dzień, ma być atutem. My takiego atutu nie mamy. Nie uważam jednak, żeby miał to być czynnik decydujący. Jest jak jest. Nie ma sensu się nad tym rozwodzić.

W pierwszym meczu w Modenie przegraliście 0:3. Jak bardzo czwartkowa batalia może różnić się od tej we Włoszech?
Pomimo tego, że byliśmy wtedy dobrze przygotowani pod względem taktycznym, to jednak, kiedy obejrzałem sobie ten mecz na wideo, dopiero wtedy dostrzegłem błędy. Ja osobiście będę bardziej uważał na spektakularne, przesunięte piłki na linii Bruno Rezende - Lucas, czy Bruno - Earvin N'Gapeth. Może tym razem uda nam się im bardziej przeciwstawić.

Jesteście w stanie sprawić niespodziankę?
Hipotetycznie każda drużyna ma szansę na zwycięstwo. My już niejednokrotnie sprawialiśmy kibicom niespodzianki. Co zrobić, żeby wygrać? Popełniać mało błędów, mocno zagrywać, wykorzystywać kontrataki. Nie ma co ukrywać, że w każdym elemencie trzeba zagrać skutecznie, żeby pokonać taki zespół jak DHL Modena.

Zresetowaliście się już po ostatniej porażce 0:3 z Asseco Resovią?
Ale ja wcale nie chcę o tym meczu szybko zapominać, bo nie oceniam go negatywnie. Graliśmy w Rzeszowie bez dwóch podstawowych przyjmujących, a mimo to walczyliśmy do końca o każdą piłkę. Kilka razy byliśmy w bardzo niekomfortowej sytuacji, a mimo to potrafiliśmy się zebrać i rywale kilka razy mieli nieciekawe miny, bo nie wiedzieli co się dzieje.

Za wami pierwsza runda PlusLigi - czwarte miejsce w tabeli, bilans 10-3. To chyba dobry wynik, zwłaszcza, że większość meczów graliście na wyjeździe.
Wynik dosyć dobry, choć nie bardzo dobry, bo trzeba pamiętać, że w tym sezonie nie ma fazy play-off. Gdyby zatem tak zakończył się sezon zasadniczy, nie moglibyśmy walczyć o złoto czy srebro. Teraz przed nami druga runda i mam nadzieję, że uda nam się wygrać więcej meczów za trzy punkty. Pamiętamy przecież, że trochę tych punktów ostatnio pogubiliśmy.

W drugiej rundzie więcej meczów zagracie w domu. Będzie łatwiej?
Teoretycznie. Ale nie zapominajmy, że pojawi się już zmęczenie. Mam nadzieję, że unikniemy kontuzji, a ten okres, przez który teraz przechodzimy, jest naszym najgorszym, jeśli chodzi o nieobecności podstawowych zawodników. Dobrze by było, by trener miał bardziej komfortową sytuację.

Chciałbym jeszcze zahaczyć o wątek reprezentacyjny. Pojedziemy do Rio czy nie?
Sądzę, że pojedziemy. Szansa na to jest naprawdę duża. W Tokio powinno być dużo łatwiej niż w Berlinie. Poza Francją i Iranem reszta zespołów nie uchodzi za siatkarskich potentatów. Mamy na tyle silną drużynę, by znaleźć się w czołowej trójce.

A co Pan myśli o zasadach kwalifikacji do Rio. Wydają się absurdalne i krzywdzące.
Tak, to trudna sytuacja. W przyszłości trzeba to zmienić, by na igrzyska jechały rzeczywiście najmocniejsze drużyny. W Europie jest przecież najwięcej reprezentacji, które uchodzą za bardzo silne niż na pozostałych kontynentach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki