Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Władze Sopotu ostrzegają przed klubami go-go. „Ludzie są w tych miejscach okradani. Nie możemy na to pozwalać”

Ewa Andruszkiewicz
Ewa Andruszkiewicz
Ponad trzydzieści zgłoszeń o możliwości popełnienia przestępstwa w sopockich klubach go-go odebrała policja w samym tylko 2019 roku. Największa strata zgłoszona przez pojedynczą osobę opiewała na kwotę 128 tys. zł. Władze miasta mają dość i rozpoczynają kampanię informującą o zagrożeniach, jakie mogą wynikać z odwiedzania tego typu miejsc.

Przed czterema działającymi na terenie Sopotu klubami go-go pojawiły się już plansze w polskiej i angielskiej wersji językowej ostrzegające przed tym, co może spotkać osoby wchodzące do środka. To pierwszy etap rozpoczętej przez władze miasta kampanii. Kolejnym będą ulotki, rozdawane na lotnisku, w hotelach i punktach informacji turystycznej.

- Niestety pomimo apeli prezydentów dużych, turystycznych miast, państwu polskiemu nie udało się do tej pory zapobiec w sposób efektywny temu, żeby klienci nie płacili w tego typu klubach zawyżonych rachunków. Nasi goście, także z zagranicy, mają prawo do uczciwości. A wiemy, że tej uczciwości nie ma – mówił w czwartek na specjalnie zwołanej konferencji prezydent Sopotu, Jacek Karnowski. - Znamy też przypadek, gdzie obsługa jednego z klubów wynosiła nieprzytomnego klienta i kładła go na ulicy Bohaterów Monte Cassino. Wobec tego postanowiliśmy poinformować turystów o tym, że są takie cztery miejsca w Sopocie, w których może ich spotkać nieuczciwa cena. Nie jest rzeczą normalną, żeby człowiek w jeden wieczór tracił 120 tys. zł.

Między innymi takie informacje przeczytać można na ustawionych przez władze miasta kubikach.

- Co ciekawe, jak tylko postawiliśmy je rano, jeden z nich, na dole ulicy Bohaterów Monte Cassino, zaczął być od razu demontowany przez jednego z pracowników czy właściciela lokalu. Sprawca ten został ujęty przez Straż Miejską, a sprawa została zgłoszona na policję jako kradzież mienia miasta Sopotu – mówił dalej prezydent Karnowski.

Straż Miejska zapewnia, że wszystkie sprawy dotyczące klubów go-go, które do nich trafiają, przekazywane są do państwowych organów ścigania.

- Przysłowie „puszczenie kogoś w skarpetkach” nabiera w tych klubach zupełnie innego znaczenia, bo nie dość, że ludzie wychodzą z nich bez skarpetek, to jeszcze w samej bieliźnie i z pustym kontem – mówi Tomasz Dusza, komendant sopockiej Straży Miejskiej. - Dysponujemy nagraniami z monitoringu, z których jednoznacznie wynika, że klienci wynoszeni są przed klub w samej bieliźnie, pozostawieni na chodniku, karetki pogotowia zabierają takie osoby do szpitala. Dysponujemy również nagraniem z pewnym mężczyzną, który został wyrzucony z lokalu, ale chciał do niego ponownie wejść, więc wszedł na gzyms. Pomimo tego, że przed klubem znajdowali się jego pracownicy, nikt mu nie przeszkadzał. Mężczyzna spadł z gzymsu i z ciężkimi obrażeniami trafił do szpitala. Te nagrania świadczą o tym, że w tych lokalach nie jest bezpiecznie i że nie powinno się do nich w ogóle wchodzić.

Zdaniem władz miasta problem z klubami go-go wpływa też negatywnie na branżę turystyczną.

- My także otrzymujemy zgłoszenia o incydentach od osób nagabywanych w centrum Sopotu do lokali, dlatego włączamy się w akcję władz miasta. Będziemy informować turystów o zagrożeniach, jakie wiążą się z odwiedzaniem tych klubów – mówi Anna Golec-Mastroianni, prezes Sopockiej Organizacji Turystycznej.

zmiany w 2020 roku

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki