Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Władysławowo: Nie spodobało im się, że śpiewa na ulicy, więc zginął

Krzysztof Miśdzioł
Wyjaśniła się sprawa śmiertelnego pobicia, które wstrząsnęło mieszkańcami Władysławowa na początku br. Chodziło o zaatakowanie przechodnia, na chodniku w pobliżu ratusza. Po trzech miesiącach śledztwa przebywający w areszcie podejrzany przyznał się do winy, wsypał także wspólnika. Okazało się, że młodym mężczyznom nie spodobało się, że ich ofiara, idąc ulicą, sobie podśpiewuje.

Sprawę opisywaliśmy w styczniu na łamach "Dziennika Bałtyckiego". Na chodniku, na osiedlu blokowym przy ul. Abrahama, w sąsiedztwie magistratu, znaleziono leżącego mężczyznę. Miał rozległe obrażenia głowy. Karetka odwiozła go do szpitala, ale lekarzom nie udało się już uratować życia. 51-letni mieszkaniec Władysławowa zmarł w wyniku odniesionych obrażeń.

Władysławowo: To była śmierć wskutek pobicia
Początkowo policja podejrzewała, że mogło dojść do nieszczęśliwego wypadku, mężczyzna mógł poślizgnąć się na lodowej nawierzchni trotuaru i spaść z pobliskich schodów. Ale wkrótce badania wykazały, że ofiara została pobita.

Kilka dni później został zatrzymany przez funkcjonariuszy został 23-letni mężczyzna. Podejrzany trafił do aresztu, usłyszał już także zarzuty. Nie przyznawał się jednak do winy.

- Teraz nastąpił przełom - informuje nas Piotr Styczewski, prokurator rejonowy w Pucku. - Zgromadziliśmy tyle dowodów w sprawie, że podejrzany postanowił się przyznać. I wsypał wspólnika. Obaj odpowiedzą za śmiertelne pobicie.

Okazało się, że 23-latek i młodszy od niego o sześć lat kompan mijali się na ulicy z 51-letnim mieszkańcem. Ten szedł, śpiewając sobie. To się nie spodobało młodzieńcom. Wywiązała się najpierw sprzeczka, a potem podejrzani zaczęli go bić. Zrzucili swoją ofiarę z osiedlowych schodów, kopali po głowie.

- Potem to oni wezwali karetkę i tłumaczyli w początkowej fazie śledztwa, że znaleźli się tam przypadkowo, nawet chcieli reanimować przechodnia - mówi Piotr Styczewski.

Policja zatrzymała już 17-letniego drugiego podejrzanego, sąd zdecydował o zastosowaniu wobec niego trzymiesięcznego aresztu. O dalsze trzy miesiące areszt ma zostać także wydłużony w stosunku do pierwszego podejrzanego. Za pobicie ze skutkiem śmiertelnym obu młodym mieszkańcom powiatu puckiego grozi do 12 lat pozbawienia wolności.

Sprawa zbulwersowała mieszkańców Władysławowa. Zwłaszcza że kilka tygodni wcześniej w okolicach kościoła pobity śmiertelnie został 59-letni mieszkaniec powiatu wejherowskiego. Tu podejrzanym jest osiemnastolatek, który zaatakował swą ofiarę, aby zabrać jej siedem złotych. A latem w gminie Władysławowo na śmierć skatowano przy plaży młodego pucczanina. Podejrzani w tej sprawie do tej pory są poszukiwani listami gończymi.

Władysławowo: Oskarżenie w sprawie "śmierci za 7 złotych"

Prowadzący śledztwo też nie kryją wzburzenia brutalnością i bezsensownością tych przestępstw.
- To rzeczywiście bulwersujące. Makabra - przyznaje prokurator Styczewski. - Taka agresja jest niezrozumiała, a tu mamy jeszcze do czynienia z siedemnastolatkiem, który dopuszcza się takich czynów.

Więcej czytaj w czwartkowym, papierowym wydaniu "Dziennika Bałtyckiego"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki