Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Władysławowo: Gorące źródła i solanki wydłużą sezon o kilka miesięcy

Piotr Niemkiewicz
T. Bołt
Jest pomysł na to jak ziścić marzenia wielu osób i turystyczny sezon w nadmorskich miejscowościach wydłużyć z dwóch do kilku miesięcy. We Władysławowie przekonują, że sezon trwać może... prawie trzy kwartały.

Chodzi o źródła geotermalne i podziemne wody solankowe, których bogate pokłady znajdują się pod Władysławowem i w jego okolicami. Te pierwsze mogą zasilić nadmorskie baseny wodą o temperaturze 25 st. A dzięki drugim Władysławowo może stać się leczniczym uzdrowiskiem.

Podziemne złoża odkryto w latach 60 i 70 XX wieku. I... na tym wszystko stanęło.
- Pamiętam tamte prace - mówi nam Jan Głowienka, wiceburmistrz Władysławowa. - Potem nie było w kraju klimatu, by potencjał wykorzystać.

Samorząd chce teraz odwierty przepchać, udrożnić i tak dostać się do solanek. Ta inwestycja nie będzie dla miasta zbyt kosztowna, bo dzięki temu, że odwierty wykonano przed półwieczem, teraz prace pochłoną ok. 10-25 proc tego, co trzeba byłoby wydać na wiercenie od zera.

Za około miesiąc będzie znany koszt przedsięwzięcia. Pokryje go gmina, która po wakacjach zacznie szukać partnerów - prywatnych przedsiębiorców, którzy będą mogli rozszerzyć swoją ofertę np. o jesienne spa...

To właśnie lokalni przedsiębiorcy będą musieli znaleźć pieniądze na to, by sfinansować inwestycje we Władysłaowie - budowę basenów termalnych, solanek. Jest się nad czym zastanawiać, bo zasoby pod Władysławowem mają być spore. W urzędzie sądzą, że chętnych do inwestowania nie zabraknie.
Na razie jednak zainteresowanie pomysłem władz Władysławowa wśród lokalnych przedsiębiorców trudno określić jako "porywający entuzjazm".

- Polacy coraz częściej jeżdżą za granicę, a nasze obiekty trudno zapełnić nawet w wakacje - mówi nam Joanna Nowicka, właścicielka dużego pensjonatu we Władysławowie.

Faktycznie, przejeżdżając wczoraj przez turystyczną miejscowość można było bez problemu dostrzec tabliczki z napisami "puste pokoje".

- Pomysł ciekawy, będę go śledzić - zapewnia Zenon Budzisz, który w biznesie turystycznym "siedzi" już od dwóch pokoleń. - Póki co koncentrujemy się jednak na tym jak przekonać Polaków, by odwiedzali nas, a nie Egipt.

W Jastrzębiej Górze optymizm jest większy. W jednym z dużych ośrodków zajmujących się organizacją wczasów zdrowotnych przyznają, że oferta jest ciekawa, ale...

- Geotermy czy solanki powinny być raczej w mniejszych miejscowościach - mówi szefowa jednego z ośrodków wypoczynkowych. - Bo kuracjusze szukają raczej cichych miejsc.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Baseny termalne i grzanie domów

Baseny zasilane wodą z geotermalnych źródeł, kąpiele w solankach czy inhalacje - to tylko część możliwości.

Wody geotermalne, czyli nagrzane wewnątrz skorupy ziemskiej, to doskonały surowiec, który można lokalnie wykorzystać na dziesiątki sposobów.

Gdy podziemne źródła solankowe są bogate w minerały, można wykorzystywać je przede wszystkim do lecznictwa. Np. używać w centrach spa, albo do celów rehabilitacyjnych lub medycznych - od kąpieli po także inhalacje.

To ciekawy pomysł, zwłaszcza nad morzem - gdzie coraz intensywniej rozwija się oferta wczasów leczniczych, odchudzających czy rehabilitacyjnych - jak to dzieje się np. po sąsiedzku w Jastrzębiej Górze. Polacy korzystają z nich głównie w okresach turystycznie "martwych", czyli jesienią i wiosną.
Wody geotermalne to też np. świetny materiał do zasilania basenów, które mogłyby być położone przy samej plaży. I funkcjonowałyby przez większość roku.

- A to prawdziwa gratka i magnes na turystów - zgodnie mówią urzędnicy.
Do tego wystarczą pokłady, które leżą na głębokości kilkudziesięciu metrów - tam woda ma temperaturę ok. 25 stopni.

Gdy miasto zdecyduje się kopać głębiej, wtedy będzie można dotrzeć do naprawdę gorących wód. Ich temperatura szacowana jest na ok. 70 stopni. Niewykluczone, że będzie można je wykorzystać np. do ogrzewania obiektów turystycznych.

- Ale to sprawa dalszej przyszłości - przyznają władysławowscy urzędnicy.
Dla Władysławowa i ta możliwość jest kusząca, bo pozwoli wyeliminować np. domowe kotłownie opalane węglem, których wciąż nie brakuje nad morzem.

Tłumy turystów przez ponad pół roku? Możliwe...

Wydłużanie wakacji to nie nowy pomysł. Bo nad morzem mówi się o nim od lat. Gorzej z realizacją...
Biznes turystyczny to nad morzem najważniejsza gałąź biznesu i przy okazji najbardziej dochodowa. A żyją z niego całe rodziny. Problem w tym, że przez większość roku kwatery stoją puste. Głównie ze względu na kapryśną aurę.
Pomysłów na wydłużenie sezonu letniego było sporo. Szansy na realizację tego zamierzenia upatrywano m.in. w intensywniejszym wykorzystaniu Zatoki Puckiej.
- To przecież fantastyczny akwen dla żeglarzy, motorowodniaków czy surferów - chwali Mieczysław Struk, marszałek województwa pomorskiego, sam zapalony żeglarz. - Ale przecież znajdzie się tu także miejsce dla wędkarzy. To przecież właśnie z myślą o nich od lat zarybiamy zatokę.
Przed laty sporym problemem była np. baza gastronomiczna, ale teraz - np. w Helu czy Jastarni - jest coraz więcej restauracji czynnych praktycznie przez cały rok.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki