Kiedy odrzucałem kolejne porcje śniegu, wyobraziłem sobie uśmiechniętą twarz Ala Gore'a.
Ten były wiceprezydent Stanów Zjednoczonych w 2007 roku otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla za kampanię przeciwko globalnemu ociepleniu. Trzeba przyznać, że wykonał ogromną pracę, gdy poprzez filmy i koncerty pt. "Live Earth" przekonywał o zbliżającym się niebezpieczeństwie. Do działalności propagandowej pozyskał wtedy (2006 rok) m.in. Madonnę, Metallikę i UB 40.
Al działał na wyobraźnię. Udowadniał, że topniejące lodowce wkrótce spowodują zalanie niżej położonych terenów wraz z miastami i portami. Co wrażliwsze jednostki miały wizje masowego wymarszu w góry, jako jedynej drogi ocalenia cywilizacji. Osobnicy o słabej konstrukcji psychicznej zaczęli nawet projektować nową arkę.
Dzisiaj, po srogiej i wyczerpującej zimie, chętnie zapytałbym wątpliwego proroka zza oceanu:
- Panie Gore, gdzie jest to cholerne ocieplenie?
I pewnie dalej atakowałbym byłego senatora:
- Kiedy we Wrzeszczu wyrosną cytryny? Kiedy w Sopocie, w styczniu, zobaczę na drzewie owoc mango? Dlaczego nie mogą się opalać w lutym?
Al, jako doświadczony polityk, pewnie wykręciłby się sianem, odpowiadając, że pewne procesy wymagają czasu. Tylko my, ssaki żyjące krótko, nie mamy czasu. Nie doczekamy się bananów w Brzeźnie ani pomarańczy w Wejherowie.
Ostatnio kompletnie ucichło o globalnym ociepleniu. Do głosu zaczynają dochodzić naukowcy, którzy od początku byli sceptyczni co do wizji byłego wiceprezydenta. Niestety, media, łase na wstrząsające teorie, nie dały szans odmiennym poglądom. A szkoda, bo doświadczeni badacze klimatu z całego świata twierdzą, że w dziejach ziemi bywały długie okresy łagodnych temperatur.
Nie skończyło się to żadną katastrofą. Być może całe zamieszanie oparte jest na idei katastrofy - wizjoner, który wieszczy ogólnoświatową tragedię, sprzeda miliony książek, zdobędzie dotacje na film i wygłosi wiele intratnych prelekcji. A u nas i tak będzie zimno.
Al Gore pewnie odpoczywa teraz w swojej letniej posiadłości na Florydzie. Na stoliku przed nim leżą owoce, które nigdy nie wyrosną w Trójmieście. Za chwilę wsiądzie do motorówki i popijając szampana, zrobi kurs po ciepłym akwenie. Towarzyszyć mu będą modelki w kusząco skąpych strojach. A my tylko pomarzymy o globalnym ociepleniu.
Z drugiej strony, może to całe ciepło nie jest nam potrzebne. Nie byłoby białych świąt i bałwany by się rozpuściły - bez nich Polska stałaby się nieciekawym krajem.
Jarek Janiszewski na antenie Radia Gdańsk co wtorek o godz. 23 prowadzi autorski program "Czego".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?