Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wierni idący w Nocnej Drodze Krzyżowej natknęli się w lesie na... imprezę. Kilkadziesiąt osób bawiło się przy ogniskach

Dorota Abramowicz
Dorota Abramowicz
Godzina druga, może trzecia w nocy. Sobota. Środek lasu. Na polanie palą się ogniska, trwa impreza zakazana przez rozporządzenia wydane w związku z epidemią, w której uczestniczy kilkadziesiąt rozbawionych osób. Na drogach dojazdowych stoją samochody, taksówki dowożą kolejnych uczestników. I nagle z lasu na polanę w milczeniu wychodzą z różańcami w dłoniach uczestnicy Nocnej Drogi Krzyżowej.  - Wzięto nas za policjantów - mówi o. Paweł Kowalski, jezuita, duszpasterz akademicki DA Winnica w Gdańsku Wrzeszczu.

To była naprawdę ekstremalna Nocna Droga Krzyżowa, wiodąca przez Trójmiejski Park Krajobrazowy z Gdyni do Gdańska Wrzeszcza. Noc, las, trasa o długości 44 kilometrów. Cisza, wypełniona modlitwą.

Imprezowe podziemie na Pomorzu?

- Wyruszyliśmy w piątek o godzinie 22 z Gdyni, z kościoła pw. św. Stanisława Kostki przy ul. Tatrzańskiej po mszy świętej - mówi o. Paweł Kowalski, organizator Nocnej Drogi Krzyżowej. - Szliśmy w milczeniu. Z różańcami w dłoniach, by spotkać się ze sobą, z panem Bogiem, z różnymi naszymi i słabościami. Każdy dostał trasę na telefon z rozważaniami i ruszył swoim tempem w kierunku Wrzeszcza. Droga wiodła przez cały Trójmiejski Park Krajobrazowy, wyszliśmy z lasów w okolicach Matemblewa. Myślałem, że pojawi się kilka osób, ze zdumieniem spostrzegłem, że było nas naprawdę wielu. Choć z drugiej strony sporo osób odpadło. To jest pielgrzymka, po prostu Droga. Podobnie jak z wiarą, trzeba być przygotowanym, że może być różnie.

Pusty Gdańsk podczas pandemii. Porównaliśmy 2021 i 2020 rok....

Minęła godzina druga w nocy, gdy nagle wierni usłyszeli hałasy, dochodzące z głębi lasu. Po chwili zobaczyli płonące na polanie ogniska.

- Dokładnie nie wiem, w jakim miejscu się znaleźliśmy - przyznaje o. Kowalski. - Może było jakieś pole campingowe? Znajdowało się tam kilkadziesiąt bawiących się osób. Pili, tańczyli. Usłyszałem, że rozmawiają po angielsku z hiszpańskim akcentem. A nasz szlak szedł przez plac ich libacji. Przestraszyli się nas, słyszałem, jak szepcą przerażeniem "polizia?" Rozproszyli się po krzakach. Przeszliśmy między nimi w milczeniu, nie nawiązując żadnego kontaktu.

Taksówki dowoziły kolejne osoby

- I ja taką libację w lesie napotkałem - napisał na Twitterze inny uczestnik Drogi Krzyżowej. - Trzy ogniska, bardzo głośna muzyka i dziesiątki taxi dowożących klientów. A my wzdłuż z różańcami w dłoni.

Pierwszy uczestnik Nocnej Drogi Krzyżowej (mężczyzna biorący udział w maratonach) dotarł pod kościół pw. Świętego Krzyża w Gdańsku Wrzeszczu już o godzinie 6 rano w sobotę. Ostatni dochodzili na miejsce dopiero około południa. Niestety, nie mamy informacji o powrotach do domów uczestników leśnych imprez.

Na terenie archidiecezji gdańskiej wystartowała Ekstremalna ...

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki