Przebywał on w grodzie na Motławą w okresie świątecznym i razem z posłem uczestniczyli w uroczystościach będących przygotowaniami do Wielkanocy w okresie wielkiego postu.
- W Wielką Środę, która w 1636 roku wypadała 19 marca, Ogier i poseł brali udział w tak zwanej ciemnej jutrzni, czyli wspólnych modłach bez świec, a w Wielki Piątek - w drodze krzyżowej - opowiada Andrzej Januszajtis, znawca dziejów Gdańska.
- Ogier napisał: "Poszliśmy tedy do kościoła Jezuitów na przedmieściu Szkoty, gdzie widzieliśmy całkiem ozdobny - jak na taką miejscowość i stan ludzi - Boży Grób i pobożny lud, który zszedł się na te uroczystości z najbliższych wsi, zwłaszcza Polaków, bo Niemcy bardziej przylgnęli do herezji. Była tam też niezła muzyka".
Wieczorem, około godziny siódmej, u dominikanów byli świadkami procesji pokutników ubranych w czerwone płaszcze i śpiewających polskie pieśni. Procesja obchodziła kościół, przystawała, a jej uczestnicy padali na ziemię przed Bożym Ciałem i tam się biczowali. Biczownicy mieli twarze zakryte, a przewodzący im wystukiwał kijem o posadzkę tempo uderzeń.
W poście uczestniczyli także protestanci, zwani przez Ogiera "heretykami": "Nawet heretycy poszczą w ten dzień i tłumnie zapełniają swe świątynie, woląc (...) wstrzemięźliwość jednodniową od całego naszego wielkiego postu...". W Wielką Sobotę: "O północy (...) powiódł nas najdostojniejszy poseł znowu do kościoła, gdzie olbrzymi był tłum ludzi, tak heretyków, jak katolików. Ciało Chrystusowe z grobu zabierają i śpiewają psalm: Panie, czemu się rozmnożyli trapiący mnie.
Następnie odbywa się procesja, która trzykrotnie klasztor obchodzi, a przyłączają się do tej procesji heretycy i śpiewają razem z naszymi ludźmi, mianowicie z Polakami; tymczasem grzmią i huczą bębny i trąby wraz z organami i cały kościół jarzy się nieskończonymi światłami". Rezurekcja trwała do drugiej nad ranem. "Nie pamiętam, żebym gdziekolwiek indziej tak pobożnie podobną noc przepędził" - napisał Francuz. Natomiast wielkanocne nabożeństwa niedzielne i poniedziałkowe nie zrobiły na nim takiego wrażenia.
Januszajtis zaznacza, że informacje o wielkanocnych zwyczajach ludowych można znaleźć w książce Hansa Bernharda Meyera "Das Danziger Volksleben" ("Życie gdańskiego ludu"), wydanej w Niemczech w roku 1952. Książkę opracowano na podstawie rozmów ze starymi mieszkańcami Gdańska i okolic, przeprowadzonymi przed wojną. Według niej, na tydzień przed świętami wielkanocnymi pojawiały się na targu palmy, złożone z kwiatów i gałązek brzozowych i wierzbowych.
Palmy, u katolików poświęcone w kościele, a u protestantów nie, trzymano przez cały rok za lustrem lub obrazkiem. Wierzono w leczniczą moc bazi, które połykano, by zapobiec gorączce.
Ważnym elementem tradycji wielkanocnej były barwione jajka. W Niedzielę Wielkanocną podawano je na śniadanie z solą i pieprzem oraz chlebem z masłem. Obdarowywano też nimi służbę. W miastach rozpowszechnione były jajeczka z czekolady i marcepanu.
Rodzice chowali je w ogródku lub na łące, czasem w towarzystwie czekoladowego lub marcepanowego zajączka, a dzieci musiały ich szukać. Znalezienie takiego skarbu było okazją do rozgłośnej radości.
- Te i inne obyczaje wielkanocne w dawnym Gdańsku i okolicznych wsiach nie różniły się od staropolskich. Powierzchowny polot niemczyzny nie zatarł ścisłych związków z różnobarwną mozaiką kulturalną dawnej Rzeczpospolitej - dodaje Januszajtis.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?