Katarzyna Duran przyjechała ze swoim obecnym klubem do Lublina na mecz z miejscowym SPR-em. Wcześniej przez wiele lat zawodniczka broniła barw właśnie tego zespołu. Nie od dziś kibice ekipy z Lublina nie darzą sympatię Duran. Swoją wrogość okazali w ostatnim pojedynku. W stronę szczypiornistki raz za razem leciały wulgarne obelgi.
- Nie chodziło o gwizdy, bo gwiżdżą na mnie od kilku lat i mnie to nie rusza – mówi Duran. – Ale obok mnie stał mój pięcioletni syn, który rozumie to i bał się. Nie pozwolę, żeby mój syn wracając do domu pytał się mnie, dlaczego mamo jesteś k....? Z nikim z tych panów z sektora 10 (zajmowanego przez fan klub – przyp. aut.) nie sypiałam, więc znajdźcie inne przezwisko – tłumaczy dla Kuriera Lubelskiego Katarzyna Duran.
Szczypiornistka nie chciała być dłużna kibicom i udała się w ich stronę. W pewnym momencie musiały ją zatrzymać koleżanki z zespołu, bo mogłoby dojść do... rękoczynów.
- Nie chodziło mi o żadną awanturę. Nie dano mi mikrofonu, a ponieważ nie mam medialnego głosu, to ryknąć też potrafię. Oczywiście padły ostre słowa, niepotrzebnie, ale to są nerwy. Prosiłam ich, że obok jest mój pięcioletni syn, który tego słucha. Co drugi z tych panów ma dziecko, więc bądźmy ludźmi. Kiedy syn wyjdzie wyzywajcie mnie i pokazujcie mi "faki", gdziekolwiek jestem. Ale nie wtedy, gdy obok jest moje dziecko i moja rodzina, bo oni też tego słuchają - dodała Duran.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?