Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Większe kary za fałszywe alarmy! [WIDEO]

J. Surażyńska/E. Okoniewska
Obowiązkowe leczenie, zawiasy, 1 tys. zł grzywny - to kara za fałszywy alarm.

Fałszywe alarmy bombowe są prawdziwą plagą. W ciągu ostatnich dwóch lat w powiecie kościerskim było ich aż 26. Niestety, ujawnienie sprawców to nie taka prosta sprawa. Telefony i meile głównie dotyczą prokuratury, sądu i urzędu skarbowego. Jedni dzwonią dla żartu, inni, żeby wywołać konkretny efekt. W ub. roku policjanci zatrzymali Damiana W. z Kościerzyny, który zadzwonił na policję z informacją o podłożeniu bomby w sądzie i prokuraturze. Jak się okazało, chciał w ten sposób pomóc koledze, który tego dnia miał rozprawę. Damian W. usłyszał wyrok.

- Został skazany na karę 10 miesięcy pozbawienia wolności, z warunkowym zawieszeniem na okres 2 lat próby - mówi Tomasz Adamski, rzecznik Sądu Okręgowego w Gdańsku. - Został oddany pod dozór kuratora sądowego. Wymierzono grzywnę 1000 złotych. Zobowiązano go do poddania się ambulatoryjnemu leczeniu odwykowemu w okresie próby. Obciążono oskarżonego kosztami postępowania. Wyrok nie jest prawomocny.

Zdaniem ekspertów, kary dla takich żartownisiów są jednak zbyt małe. Rząd ma to wkrótce zmienić.

Halo! Chciałem poinformować o ładunku wybuchowym. Nastąpi eksplozja - telefony o takiej i podobnej treści pracownicy służb, w tym policji, straży pożarnej i pogotowia odbierają często. Każde takie zgłoszenie musi być sprawdzone, a to oznacza duże koszty i zaangażowanie mnóstwa ludzi, którzy w tym czasie mogą być potrzebni gdzie indziej.

W tym roku kościerska policja odnotowała już trzy fałszywe alarmy. W 2015 roku było ich 11, a w 2014 roku - 12.

- Najczęściej takie zgłoszenia trafiają drogą meilową, głównie do takich instytucji jak prokuratura, sąd czy urząd skarbowy - mówi Piotr Kwidziński, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Kościerzynie. - Sprawca informuje o podłożeniu bomby na terenie instytucji lub ładunku wybuchowego. Policja natychmiast musi zabezpieczyć wskazane miejsce i skontrolować obiekt. Jeśli w sprawdzanym miejscu policjanci znajdą cokolwiek, co wzbudza podejrzenie, trzeba wezwać saperów. Na naszym terenie wszystkie tego typu alarmy były jak dotąd fałszywe.

Niestety, fałszywe zgłoszenia trafiają także do straży pożarnej. Tu - jak przyznają druhowie - trzeba rozdzielić te w dobrej i złej wierze.

- Na szczęście, większość takich fałszywych alarmów, nie wynika ze złej woli - mówi Tomasz Klinkosz, komendant Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Kościerzynie. - Bywa, że otrzymujemy telefon ze zgłoszeniem np. o pożarze. Taka sytuacja miała miejsce ostatnio, kiedy jednemu z mieszkańców wydawało się, że widzi płomienie. Strażacy przyjechali na miejsce i stwierdzili, że nie ma żadnego pożaru. Później okazało się, że wschodzące słońce odbijało się w szybie i dawało złudzenie pożaru. Niestety, zdarzają się też typowo złośliwe telefony, dotyczące np. pożarów czy wypadków. Jednak w erze komputerów zdecydowanie łatwiej sobie poradzić z takimi sytuacjami.

Strażacy przyznają, że fałszywe zgłoszenie często można zweryfikować.

- Zazwyczaj, jeśli otrzymujemy tylko jeden telefon z taką informacją, to już staje się to podejrzane - mówi Tomasz Klinkosz. - Najczęściej, jeśli dzieje się coś złego, to mamy zgłoszenia od różnych osób. Dyspozytor oddzwania na taki podejrzany numer i jeśli dana osoba nie odbiera, nie ma z nią żadnego kontaktu lub ma wyłączony telefon, to staje się to już podejrzane.

Coraz częściej zgłoszenia trafiają najpierw pod numer alarmowy 112, gdzie następuje pierwsza weryfikacja.

- Jeśli ktoś ma wątpliwości, czy doszło do niebezpiecznego zdarzenia, lepiej mimo wszystko zadzwonić i poinformować nas o tym, niż w ogóle nie reagować - dodaje Tomasz Klinkosz.

Jak się okazuje, ustalenie sprawcy fałszywego alarmu nie jest takie łatwe.

- Meile są wysyłane z fałszywych kont lub z zagranicy, czasami trudno jest ustalić, kto jest właścicielem komputera - mówi Piotr Kwidziński. - Najgroźniejsze i najbardziej niebezpieczne są zgłoszenia dotyczące szpitali, ponieważ wiążą się z ewakuacją chorych, przerwaniem operacji, co może być zagrożeniem dla życia. To ogromny stres dla personelu i pacjentów.

W każdym przypadku do akcji wkracza grupa rozpoznania minersko-pirotechnicznego, w skład której w Kościerzynie wchodzi pięciu funkcjonariuszy. Mają oni do dyspozycji specjalistyczny sprzęt.

Obecnie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji pracuje nad zmianami, które mają ukrócić plagę fałszywych alarmów bombowych. Zdaniem ministra - potrzeba większych kar. Specjalny zespół w MSWiA opracuje rekomendacje prawne dotyczące kwestii fałszywych alarmów. Te alarmy to bardzo wysokie koszty.

- Są cztery grupy osób, które wywołują fałszywe alarmy. To ci, którzy mają jakiś cel, na przykład odwołanie sprawy w sądzie, czują się skrzywdzeni przez instytucje państwowe, tzw. bombomani, którzy odczuwają podniecenie, satysfakcję, oglądając służby w akcji, oraz typowi żartownisie - mówi Andrzej Mroczek, były policjant Wydziału do walki z Terrorem Kryminalnym i specjalista ds. bezpieczeństwa Uniwersytetu SWPS. - Uważam, że obecnie obowiązujące kary są i tak wysokie. Skoro obecnie perspektywa lat za kratami nie odstrasza sprawców, to dalsze zaostrzanie prawa absolutnie nic nie zmieni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki