Wtorek, godzina 17. Na lotnisku imienia Lecha Wałęsy w Gdańsku-Rębiechowie trwa odprawa pasażerów lotu do Wiednia. Na pokładzie samolotu dużą część tworzą sympatycy biało-zielonych. Plany mają różne, ale chcą nie tylko obejrzeć mecz z udziałem biało-zielonych, ale zwiedzić też stolicę Austrii i nie tylko. Niektórzy umawiają się na dzisiejszą wyprawę do Bratysławy. Są uśmiechy, dyskusje, atmosfera święta i mało kto zastanawia się nad tym, jaki wynik meczu padnie w Wiedniu. Po nieco ponad godzinie lotu samolot wylądował w stolicy Austrii.
CZYTAJ TAKŻE: Rapid Wiedeń - Lechia Gdańsk NA ŻYWO. Gdzie oglądać mecz?
Szybkie rozpoznanie i transport pociągiem – 16 minut bez zatrzymywania – w okolice centrum Wiednia. Po drodze trudno było dostrzec jakiekolwiek graffiti czy symbole związane z Rapidem Wiedeń albo jakimkolwiek klubem austriackim. Trudno to porównywać do duńskiego Broendby, które dobrze pamiętamy sprzed trzech lat, gdzie biało-zieloni rywalizowali w eliminacjach Ligi Europy. Duńskie małe miasteczko i jego okolice wskazywały na duże zainteresowanie futbolem. W Austrii wgląda to zgoła odmiennie, ale też trzeba pamiętać, że Wiedeń to duże miasto, które zamieszkuje blisko dwa miliony ludzi. Stąd też trudniej było spotkać kibiców biało-zielonych, ale to nie oznacza, że nie było ich widać w ogóle. Dziś i w dniu meczu spodziewany jest najazd kibiców Lechii na Wiedeń. Można jednak odnieść pierwsze wrażenie, że w stolicy Austrii zainteresowanie rywalizacją Rapidu z Lechią jest praktycznie żadne i że tym meczem zdecydowanie bardziej żyją fani z Gdańska.
CZYTAJ TAKŻE: W jakim składzie zagra Lechia w meczu z Rapidem?
Wiedeń przywitał nas przede wszystkim wysoką temperaturą, która w godzinach wieczornych sięgała 30 stopni. Do tego było parno, co uderzyło w twarz zaraz po opuszczeniu samolotu. Na wysokie temperatury piłkarze Lechii muszą być przygotowani w porze meczu, bo te mają być wyższe jeszcze o kilka stopni.
Co zaskoczyło w stolicy Austrii na pierwszy rzut? Na pewno to, że znalezienie otwartej restauracji z jedzeniem – z wyjątkiem popularnych barów szybkiej obsługi – graniczyło z cudem. Ulice nie były wyludnione, ale najłatwiej było spotkać osoby o turecko-arabskiej karnacji. Z drugiej strony trzeba pamiętać, że to środek tygodnia, a rano miejscowi muszą wstać do pracy. Nie zmienia to faktu, że sami turyści mogli być bardziej widoczni. Tymczasem po północy Wiedeń poszedł spać.
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?