Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wieczór w Parku Pobiedy

Dariusz Szreter
Niedziela, 9 maja 2010

Dimitij ma 30 lat i jest liderem zespołu metalowego. Liczy, że o jego kapeli będzie jeszcze głośno, ale na razie utrzymuje się pracując w firmie wynajmującej ciężarówki. Mieszka w Moskwie ze swoją dziewczyną, która studiuje zaocznie pedagogikę. Sasza ma 21 lat, też jest fanem metalu, ale nie gra na żadnym instrumencie, tylko słucha i kibicuje zespołowi Dimitrija. Pracuje w biurze turystycznym. Obu im nieźle się powodzi. Mówią że mniej więcej raz w miesiącu wypadają gdzieś na weekend zagranicę - do Skandynawii, Niemiec albo na południe Europy. Stać ich też, żeby dwóm gościom z Polski podarować na pamiątkę spotkania po butelce wyśmienitej rosyjskiej wódki Bieługa, w cenie 100 złotych za pół litra.
Spotkaliśmy się, a jakże, w moskiewskiej Hard Rock Cafe. Kiedy jednak po dwóch godzinach rozmowy zaproponowaliśmy z kolegą, żeby pokazali nam jakiś interesujący kawałek Moskwy, zabrali nas w miejsce zupełnie nierockowe - do Parku Pobiedy (zwycięstwa). Idąc tam Prospektem Kutuzowa od stacji metra mijaliśmy Łuk Tryumfalny poświęcony zwycięstwu nad Napoleonem. Nasi przewodnicy z dumą opowiadali, jak Rosjanie wycofując się spalili wtedy Kreml i centrum stolicy, żeby nie wpadły w ręce wroga. Potem, podziwiając 141-metrowy obelisk zwieńczony figurą bogini Nike, i spacerując po zaledwie skrawku 130-hektarowego parku, słuchaliśmy opowieści o głupich Amerykanach, którym się wydaje, że to oni wygrali II wojnę światową, a przecież wszyscy wiedzą że to sama Rosja (no oczywiście z Polakami u boku - zreflektowali się w pewnej chwili) tego dokonała. A że tam potem jakiś stalinizm wprowadzono? Takie były czasy, Rosjanie też cierpieli z powodu tyranii, ale było-minęło, a chwała zwycięstwa nad faszyzmem jest wieczna i międzynarodowa wdzięczność za to się Rosji należy. Słuchając tych wywodów moskiewskich metalowców, z których młodszy urodził się już za Gorbaczowa, pomyślałem sobie, że we wprowadzaniu w życie polityki historycznej, a przede wszystkim jej wtłaczaniu w głowy młodego pokolenia, PiS jeszcze dużo musi się od ekipy Putina uczyć.
Nie wiem, czy Dimitrijowi i Saszy nadal tak dobrze się powodzi. Od czasu opisanego tu spotkania minęły dwa lata. Kryzys dotkliwie przycisnął Rosję, opierającą swój dobrobyt na eksporcie surowców. Wiem jednak, że moi moskiewscy znajomi nadal myślą tak samo. Podobnie jak większość ich rówieśników. Stopień zamożności, wykształcenie, zawód, znajomość, choćby pobieżna, Zachodu, nie ma na to wpływu. Utożsamiając się z bohaterstwem i krwawą ofiarą rosyjskiego żołnierza, współcześni Rosjanie nie dorośli jeszcze do w pełni obiektywnej oceny działań Armii Czerwonej i politycznych konsekwencji jej militarnego sukcesu (przy czym obiektywnych nie musi oznaczać tożsamych z ich polską wykładnią). Ten proces trwać będzie jeszcze przez pokolenia. Musimy sobie jednak układać stosunki z Rosjanami, takimi jacy są tu i teraz, a nie wyimaginowanymi Rosjanami naszych marzeń. Zapalając dziś znicz na mogiłach radzieckich żołnierzy w Polsce miejmy przede wszystkim na względzie to, że to gest pod adresem żywych. Współcześni Rosjanie odbiorą to dokładnie tak, jak my przez ostatnie tygodnie wyrazy współczucia z ich strony. Nie myślmy o tym w kategoriach rozgrzeszania występków czy nawet zbrodni z przeszłości. To budowanie relacji na przyszłość. Wcale nie opartej na kłamstwie, jak sugerują niektórzy, ale współczuciu i wybaczeniu. Szczególnie, że w ostatnim czasie wiele z tamtej strony w kierunku odkłamania historii zrobiono. A to wcale nie takie łatwe. I tam, i tu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki