Wiceprezydent Monika Chabior uważa, że nowe przepisy zagrażają polskiej szkole. Minister Czarnek: To nie jest prawda, to wprowadzanie w błąd

Nowe przepisy oświatowe, według części polityków i samorządowców, dają dodatkowe narzędzia do kontrolowania dyrektorów. Wprowadzona ma być kara pozbawienia wolności dla dyrektorów, którzy przekroczą uprawnienia lub nie dopełniają obowiązków sprawowania opieki nad uczniami. Obawy wobec przepisów ma m.in. Monika Chabior, zastępczyni prezydent Gdańska ds. rozwoju społecznego i równego traktowania, o czym mówiła już w ubiegłym tygodniu podczas World Skills Poland 2021. Gościem wydarzenia był również minister edukacji Przemysław Czarnek. Minister zapewniał, że przyjęty projekt ustawy niczego nowego, jeśli chodzi o odpowiedzialność dyrektorów, nie wprowadza.

- Nikt nie wycofał się z ewaluacji na rzecz kontroli – mówił minister Przemysław Czarnek. - Kontrola była, jest i będzie. Ona jest w ustawie. Dlaczego pani prezydent znów wprowadza w błąd opinię publiczną?

Monika Chabior w poniedziałek odniosła się m.in. do tych słów ministra edukacji Przemysława Czarnka.

- Nowelizacja jasno wprowadza przepis karny. Z perspektywy nauczycieli to bardzo zagrażająca zmiana. Obecnie pracownicy szkół podlegają kodeksowi karnemu, wszystkie uchybienia są rozpatrywane w odniesieniu do kodeksu karnego. Nie ma żadnego powodu, oprócz zastraszania, aby wprowadzać nowe przepisy do prawa oświatowego – mówiła Monika Chabior podczas poniedziałkowej konferencji prasowej.

Poza tym, zgodnie z nowymi przepisami, kurator oświaty będzie miał decydujący głos przy wyborze dyrektorów szkół. W komisjach konkursowych nie zasiądzie już trzech, ale pięciu jego przedstawicieli. Samorząd nadal mają reprezentować trzy osoby. Duże kontrowersje budzą też zasady wprowadzenia do szkół organizacji zewnętrznych, które mogłyby przygotowywać zajęcia pozalekcyjne. Nowe przepisy mówią, że jeszcze przed rozpoczęciem zajęć, dyrektor powinien uzyskać pozytywną opinię rady rodziców, a potem wystąpić do kuratora z wnioskiem o opinię i załączyć do niego konspekt zajęć.

Ten przepis może bezpośrednio dotyczyć choćby gdańskiego projektu edukacji seksualnej Zdrovve Love. Minister Czarnek kilka dni temu zapowiedział, że „będzie się sprzeciwiać forsowaniu demoralizującej edukacji seksualnej w Gdańsku”. Zastępczyni prezydent Gdańska mówiła z kolei, że w roku 2020 r. program był kontrolowany przez kuratorium i nie został zamknięty. Poza tym, jego uczestnicy wystawili mu wysoką notę.

- W Gdańsku oferujemy wiedzę, która jest przekazywana przez specjalistki i specjalistów. Powinniśmy zwiększyć dostępność do tego projektu, idziemy w kierunku poszerzenia liczby miejsc, w jakich projekt może być realizowany. To nie znaczy, że chcemy rezygnować ze szkół. Nie ma możliwości, żeby dzieci, których rodzice nie wyrazili zgody, wzięły w tym projekcie udział. Zgodnie z decyzją Rady Miasta, projekt będzie realizowany do 2025 r. – stwierdziła Monika Chabior.

Program ma powrócić do gdańskich szkół w drugim semestrze tego roku szkolnego. Trzeba też zaznaczyć, że pomorska kurator oświaty Małgorzata Bielang mówiła w czerwcowym wywiadzie radiowym o programie, że jest szkodliwy. Radni PiS od dawna apelują, aby nie wznawiać projektu. Według nich, jest to wydawanie miejskich pieniędzy na cele ideologiczne, a nie edukacyjne. Nowe przepisy oświatowe, jak tłumaczą ich autorzy, mają wyeliminować ideologię i politykę ze szkół. Twierdzą, że to wpłynie pozytywnie na jakość nauczania w placówkach.